Przy niedawno wyremontowanej ulicy Paderewskiego w Pruszkowie powstało małe osiedle domków. Mieszkańcy cenią sobie tę dzielnicę miasta ze względu na ciszę i spokój. Droga jest ślepa, niewiele samochodów tędy przejeżdżają. Kiedy jest ładna pogoda, sąsiedzi wychodzą na swoje ogródki, spotykają się ze znajomymi i wspólnie spędzają czas. Można się tu poczuć bezpiecznie. To ważne, gdyż na osiedlu mieszka dużo dzieci w różnym wieku, od kilku do kilkunastu lat. Niestety wczoraj, 19 sierpnia, spokój mieszkańców został zburzony przez niebezpieczny wypadek.
Trzy dziewczynki w wieku 8, 8 i 6 lat wspólnie bawiły się na jednym z ogródków. Po godzinie 17.00 postanowiły na chwilę pójść do domu sąsiadów oddalonego o niecałe 100 metrów. Poinformowały o tym dorosłych. Kiedy już wracały, brama na jednej z posesji nagle się otworzyła i wyskoczył z niej pies rasy amstaff.
- Zaatakował 8-latkę, córkę naszych sąsiadów. Ugryzł ją w łokieć. Wszystkie trzy dziewczynki zaczęły piszczeć i krzyczeć. Wybiegłem na ulicę. Moja córka zaczęła uciekać, przez co pies się na nią rzucił i przewrócił. Zobaczyłem, jak skulona siedziała na drodze, ochraniając rękoma głowę. Amstaff gryzł ją po przedramieniu. Zanim do nich dobiegłem, opiekunka psa zaciągnęła go z powrotem na swój ogródek – powiedział nam podczas rozmowy ojciec poszkodowanej 6-latki.
Na miejsce zdarzenia natychmiast wezwana została policja i pogotowie. Przyjechali w ciągu kilku minut. Dwie dziewczynki zostały zabrane do szpitala. 6-latka miała liczne rany po zębach psa. Na szczęście napastnik podczas ataku ominął tętnice i żyły na ręce. Lekarze oczyścili rany, założyli szwy i opatrunek. Dziewczynka wróciła do domu, jednak to jeszcze nie koniec jej leczenia. W najbliższych dniach odwiedzi poradnię chirurgiczną, gdzie specjaliści zadecydują o dalszych działaniach.
- Okazało się, że osoba, która w tym czasie opiekowała się psem, była nieletnia. Jej mama dopiero dzisiaj wraca z wakacji. Będę z nią rozmawiał o tym, co się stało. Nie zależy mi na uśpieniu psa, jednak on musi stąd zniknąć. Moja córa żyje teraz w strachu. Boi się chodzić po chodniku przy domu, nie chce pogłaskać małego pieska naszych najbliższych sąsiadów, którego dobrze zna i lubi. Jest w szoku i póki amstaff tu będzie, strach nie zniknie – dodał ojciec poszkodowanej.
Policja potwierdza zdarzenie.
- Pies wydostał się z posesji i zaatakował dwie dziewczynki. Był szczepiony. Prowadzimy działania mające na celu wyjaśnienie wszystkich okoliczności wypadku – przekazała nam podkomisarz Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji.
Obie dziewczynki są już w domu i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Miejmy nadzieję, że z czasem uda się zadbać o ich zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Skutki ataku mogły jednak okazać się dużo poważniejsze, a wypadek zakończyć się straszliwą tragedią. Czas pokaże, jakie konsekwencje będzie miało zdarzenie zarówno dla psa, jak i jego właścicieli.
Napisz komentarz
Komentarze