Reklama

Palący problem

Palący problem
Idzie zima a wraz z nią, jak każdego roku, powraca problem tego, czym palimy w naszych piecach. Butelki po napojach, gazety, mocno zasiarczony węgiel, podczas spalania wytwarzają śmiercionośne substancje.

W domowych piecach proces spalania przebiega przy stosunkowo niskiej temperaturze co sprzyja powstawaniu substancji rakotwórczych, zwłaszcza w sytuacji palenia produktami odpadowymi lub paliwami niskiej jakości. Nie jest to niestety wyłącznym problemem pojedynczych gospodarstw; emitowane przez ich komin toksyny zanieczyszczają otoczenie w promieniu nawet kilkuset metrów, osiadając na pastwiskach, ziemi uprawnej. W ten sposób przedostają się do warzyw, owoców, ale także mięsa i mleka zwierząt wypasanych na skażonych terenach. Oprócz tego na bieżąco wdychamy trucizny do swoich organizmów. Wystarczy policzyć dymiące kominy, by zorientować się, jak poważny jest to problem. Niestety, mniej lub bardziej świadomie zamieniamy własne piece w fabryczki dioksyn, węglowodorów aromatycznych, benzopirenu, i pyłu zawieszonego – substancji, które mają naukowo udowodniony wpływ na stymulację rozwoju chorób nowotworowych.

Sytuację potęguje dodatkowo duży wzrost liczby samochodów. System komunikacji zbiorowej w pewnym momencie transformacji ustrojowej po prostu zawiódł. Aby sprawnie dojeżdżać do pracy, zawieźć dziecko do przedszkola czy szkoły, każda rodzina musiała mieć jeden lub dwa samochody. Ponieważ nie jesteśmy społeczeństwem zamożnym, na drogach pojawiło się wiele samochodów o przestarzałych konstrukcjach, które emitują do powietrza znaczne ilości zanieczyszczeń. Śmierdzące olejem spaliny, czarny, gryzący dym wydobywający się z rur wydechowych często kilkunastoletnich pojazdów dokłada się do tego procesu powolnej samozagłady.

Wiele budynków powstawało w czasach, kiedy o nowoczesnych technologiach mogliśmy jedynie poczytać w zagranicznej prasie. Każdy budował z tego, co udało się „upolować”, zaś później z tego, co oferowały sklepy. Niestety najpierw na nasz rynek trafiały tanie, przestarzałe technologie i materiały. Owszem, bywały dostępne produkty lepszej jakości, ale w cenach przyprawiających o zawrót głowy wielu inwestorów. W efekcie tego mamy wiele domów o dużych stratach ciepła.

Na walkę z tym zjawiskiem przeznaczane są ogromne pieniądze. Samorządy budują sieci ścieżek rowerowych, Ministerstwo Ochrony Środowiska oferuje system dopłat do termomodernizacji, wprowadzane są systemy ekologicznego wytwarzania energii takie jak pompy ciepła, panele solarne oraz fotowoltaiczne – również objęte systemem dopłat z MOŚ.

Dlaczego więc z dopłat tych korzysta wciąż tak mało właścicieli gospodarstw? Przyczyna leży chyba w wysokich wciąż kosztach, na które nie każdego stać, mimo dofinansowań. Pompy ciepła zwracają się po dość długim okresie, podobnie jak fotowoltaika, która ponadto stwarza szereg innych problemów. Urządzenia te ponadto zużywają się po prostu, wymagają więc napraw, wymiany części lub całości po pewnym okresie eksploatacji.

Systemem dofinansowania objęta jest również termomodernizacja budynków. Ta również wymaga wysokich nakładów. Standardowe okno dwuszybowe kosztuje ok. 600 zł, cena trzyszybowego jest już dwukrotnie wyższa. Jeżeli pomnożymy to przez ilość okien, dodamy koszt ocieplenia ścian i stropów, to robi się z tego poważna inwestycja.

Właściciele domów namawiani są do wymiany pieców węglowych na gazowe. Gaz jest jednak paliwem sporo droższym od węgla, co skutecznie drenuje nasze kieszenie. Nikt nie przemówi do rozsądku człowiekowi którego na gaz po prostu nie stać. Ceny paliw na całym świecie są niestabilne, paliwa są bowiem narzędziem rozgrywek politycznych. Trudno więc dziwić się, że mało zamożne społeczeństwa podchodzą do tych spraw z rezerwą.

Mimo wszystko jakość powietrza w ostatnich latach systematycznie się poprawia, zwłaszcza dzięki inwestycjom proekologicznym w przemyśle. Pozytywnym przykładem może być Warszawa, gdzie z dużych ciepłowni i elektrociepłowni zarządzanych przez PGNiG Termika pochodzi tylko 2-3 proc. wszystkich zanieczyszczeń powietrza. Największym problemem w Polsce jest jednak wciąż niska emisja, pochodząca z domowych kotłów grzewczych i ze środków transportu. Miejmy nadzieję, że i tutaj sytuacja ulegnie poprawie, bo innego wyjścia chyba nie ma.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama