Reklama

Kociarze poszukiwani

Wolnożyjące i bezdomne koty oraz inne zwierzęta są objęte ochroną dzięki ustawie z dnia 21 sierpnia 1997. Opiekę nad nimi organizują gminy. W Piastowie bezpańskimi zwierzętami zajmuje się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Kociarze poszukiwani
Członkowie TOZ pracują jako wolontariusze z miłości do zwierząt

Organizacja mieści się w dwupokojowym mieszkaniu na osiedlu przy ulicy Bema.

- Nasza organizacja składa się z pięciu osób z zarządu i kilkunastu wolontariuszy, którzy pomagają nam okazjonalnie. Zajmujemy się pomocą dla zwierząt w naszej gminie, choć zdarza się, że zgłaszają się do nas ludzie z całej Polski. Wówczas oczywiście wspieramy ich jedynie radą. W Piastowie i okolicach przede wszystkim „odławiamy” koty, sterylizujemy lub kastrujemy je i leczymy. Te, które w naszej ocenie nadają się do adopcji, zabieramy do mieszkania pani Alicji, gdzie czekają na chętnych do zaopiekowania się zwierzakami na stałe. Pozostałe powracają na miejsce bytowania. Tu są dokarmiane. One nie odnalazłyby się w zamkniętym pomieszczeniu. Kochają wolność i lubią chodzić własnymi drogami. Ważne jest, że działamy zgodnie z myślą ustawy z 1997 roku – informuje Izabela, członek zarządu TOZ.

- Nieraz spotkałam się ze sprzeciwami i agresją ludzi, kiedy dokarmiałam bezpańskie koty. Kiedyś, czując się zagrożona, zadzwoniłam na policję. Nawet przyjmujący zgłoszenie nie wiedział o ustawie. Dopiero interwencja dzielnicowego, który mnie zna, załatwiła problem – opowiada Alicja, założycielka towarzystwa w Piastowie.

Ustawa informuje o obowiązku niesienia pomocy bezdomnym i wolnożyjącym zwierzętom w mieście przez gminy. Według prawa czworonogi mogą korzystać z miejsc, które zamieszkują, a władze są zobowiązane się nimi opiekować.

- Wszyscy działamy tu na zasadzie wolontariatu. Nie dostajemy wynagrodzenia za naszą pracę. Otrzymujemy oczywiście dotację z gminy, jednak nie pokrywa ono nawet połowy kosztów leczenia zwierząt, a trzeba do tego doliczyć cenę karmy, żwirku, środków higienicznych czy benzyny. Towarzystwo funkcjonuje dzięki pomocy ludzi o dobrych sercach i naszych prywatnych funduszy. Ja połowę swojej emerytury wydaję na pomoc kotom. Oby mój mąż się o tym nie dowiedział – żartuje Ewa, działaczka i członek zarządu towarzystwa.

- Proces adopcji nie jest łatwy. Chętnych nie jest wiele, szczególnie teraz, kiedy wszystkie ceny idą w górę, poza tym dbamy o bezpieczeństwo naszych podopiecznych i staramy się znaleźć ludzi naprawdę odpowiedzialnych – dodaje Izabela.

- W tej chwili naszą jedyną siedzibą jest to mieszkanie. W pewnym momencie mieszkało tu 17 kotów. Niedawno straciliśmy inny tymczasowy dom adopcyjny. Brakuje nam miejsca, wolontariuszy i pieniędzy. Działamy z myślą o potrzebujących zwierzętach, ale przyznaję, że brakuje nam środków. Liczymy na pomoc ludzi, którzy jak my, kochają koty — podsumowuje Izabela. 

Wolontariusze z TOZ robią wszystko dla zwierząt z potrzeby serca. Jednak bez wsparcia może się okazać, że w przyszłości nie będą w stanie ratować potrzebujących kotów.

Zobacz także: Co martwi pana komendanta?

Koty czekają na adopcję


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama