Włamywacze w Pruszkowie stają się coraz bardziej zuchwali, a mieszkańcy coraz częściej mówią o prawdziwej fali przestępczości.
– Ja mam po prostu traumę. Skradziono mi głównie drobiazgi. W mieszkaniu nie trzymaliśmy gotówki ani cennej biżuterii. To, co naprawdę straciłam, to poczucie bezpieczeństwa. Możliwe, że nigdy go nie odzyskam. Kilkadziesiąt lat temu Pruszków był znany z tego, że jest tu mafia i nikt nie może czuć się spokojny. Myślałam, że te czasy odeszły. Obecnie wydaje mi się, że miasto znów nie jest bezpieczne – mówi ofiara włamywaczy. Wszystkie osoby, które rozmawiały z naszą redakcją, chciały pozostać anonimowe. Boją się sprawców. – Ja nie wiem, czy robię dobrze, rozmawiając z Panem. A co jeśli wcale nie jest Pan tak naprawdę dziennikarzem, tylko współpracuje ze złodziejami? Może się Panu wydawać, że mam paranoję, ale w tym momencie nie ufam nikomu. Po takich przejściach to chyba zrozumiałe – dodaje poszkodowana.
Mieszkanie ofiary włamywacze okradli w środku dnia. Zajęło im to około godziny. Weszli przez balkon, który jest świetnie widoczny od strony ruchliwej ulicy. Przestępcy się tym nie przejmowali.
– U mnie sytuacja wyglądała prawie identycznie. Nie było nas w mieszkaniu niecałą godzinę. Najgorsze jest poczucie bezsilności. Ja podejrzewam, kto to zrobił. Widuje się na osiedlu trzech mężczyzn, którzy „kręcą się” po okolicy. Patrzą na balkony. Mijałem ich dzień przed włamaniem. Może teraz podpowiada mi to wyobraźnia, ale wydaje mi się, że dziwnie na mnie patrzyli i zamilkli na mój widok. Mój syn widział w nocy, jak dwie osoby robiły tabletem zdjęcia balkonów. Przyznaję, że się boję. Tego, że wrócą albo że się zemszczą, czy to za moją rozmowę z Panem, czy z policją – informuje kolejny poszkodowany.
– W moim odczuciu policja nie wiele robi. Kiedy dziecko opowiedziało mi o tych mężczyznach, zadzwoniłem po funkcjonariuszy. Nie przyjechali. Później widziałem dwie osoby, bardzo możliwe, że te same, które siedziały przy altance na śmieci i dziwnie się zachowywały. Również poinformowałem siły porządkowe. Pojawili się parę godzin później, kiedy tamci już zniknęli. Patroli na naszym osiedlu też się nie widuje. Wolę nie mówić, gdzie mieszkam, ale przecież policja wie, w których miejscach mieszkania są okradane – dodaje ofiara włamania.
– Dostaję informacje od innych mieszkańców w mediach społecznościowych o niebezpieczeństwie. Sama również staram się przekazywać wiadomości. Mieszkańcy piszą o trzech mężczyznach poruszających się białym busem. Nie wiem, ile w tym prawdy – komentuje poszkodowana.
– Zdajemy sobie sprawę z zagrożenia. Policja naprawdę prowadzi szerokie działania w celu złapania przestępców odpowiedzialnych za włamania. Niestety nie jesteśmy w stanie reagować natychmiast na wszelkie informacje przekazywane przez mieszkańców. Musimy oceniać wagę zdarzeń i odpowiadać zgodnie z powagą sytuacji. Zawsze pierwszeństwo mają informacje o zagrożeniu życia. Niestety nie możemy być wszędzie. Bardzo zależy nam na wszelkich zgłoszeniach i każde jest przez nas szczegółowo sprawdzane. Tylko z pomocą mieszkańców, uda nam się zapewnić bezpieczeństwo w mieście – informuje rzecznik prasowy pruszkowskiej policji, Karolina Kańka.
Mieszkańcy mają prawo czuć się zagrożeni. Ważne, żeby współpracowali ze sobą i policją, aby niebezpieczeństwo minęło.
Napisz komentarz
Komentarze