W kościele pod wezwaniem świętych Apostołów Piotra i Pawła, gdzie ksiądz jest proboszczem, miał zostać wyremontowany budynek, czyli dach i ściany zewnętrzne oraz otoczenie. Malowidła na płótnach zdobiące wnętrze kościoła nie miały być odnawiane. Dlaczego więc remont nadal trwa?
Ksiądz proboszcz Sławomir Bogdanowicz: Prace w kościele są już zakończone. Więźba dachowa poddana konserwacji, wykonane nowe poszycie dachu, a wieżyczka z kulą i krzyżem na powrót na nim zamontowana. Także ściany kościoła wykonane z bali modrzewiowych zostały tym razem poddane prawidłowej renowacji. Tym razem, bo w grudniu 2021 roku konserwator uznał, że prace zostały wykonane niezgodnie z projektem i zasadami renowacji zabytków, i nie przyjął tego etapu prac.
Na czym polegała niezgodność z projektem przy renowacji ścian kościoła?
Zadaniem wykonawcy było uzupełnienie ubytków w modrzewiowych balach i doprowadzenie ich do poprzedniego kształtu. Niestety pracownicy pierwszej firmy użyli do renowacji niewłaściwego drewna, wmontowali w uszkodzone modrzewiowe bale fragmenty drewna lipowego i sosnowego. Konserwator nakazał więc wykonanie tych prac powtórnie tym razem zgodnie z zasadami konserwacji zabytków. Ponieważ wykonawca nie chciał dokonać poprawek, w styczniu 2022 roku rozwiązaliśmy z nim umowę. Ogłoszony został kolejny przetarg i wyłoniona firma, która potrafiła wyczyścić gniazda w modrzewiowych balach, wyplenić je właściwym drewnem stosując właściwą technikę, klej i dokonując właściwej impregnacji. A więc ten etap mamy zakończony, bo konserwator przyjął sposób, w jaki to zrobiono.
Czy to już koniec problemów z fuszerką pierwszego wykonawcy?
Niestety, nie. Zbierając dowody na złe wykonanie prac, konserwator odkrył, że doszło do poważniejszego i nieodwracalnego uszkodzenia konstrukcji zabytku. Otóż ta firma nie zdemontowała wieżyczki z naszego kościoła, tylko ją ucięła! Takie działanie może zakończyć się postępowaniem prokuratorskim, bo ta firma dopuściła się wandalizmu.
Wieżyczka jest przecież na dachu?
Na szczęście kolejnej firmie udało się ją zamontować na powrót. Pociągnęło to jednak za sobą dodatkowe koszty. Potrzebny był projekt: jak to zrobić w bezpieczny i trwały sposób, nie powodując dalszego uszkodzenia zabytku?
Czy pierwszy wykonawca miał uprawiania do prac konserwatorskich?
Tak, został wyłoniony w drodze przetargu publicznego. Nie było co prawda, z czego wybierać, bo zgłosiła się tylko jedna firma, ale skoro dysponowała wymaganymi papierami, podpisano z nią umowę. Dziś już wiem, że papiery to jedno a fachowość pracowników to drugie.
No i to też nie koniec moich problemów. Nowy wykonawca zatrudnił podwykonawcę do zrobienia dachu. Dowiedziałem się o tym z hejtu i wizyty tego człowieka na plebanii, kiedy przyszedł zażądać zapłacenia jego faktur. Skierowałem go do wykonawcy, bo to z nim najwidoczniej miał umowę. No niestety sprawę komplikuje to, że wykonawca twierdzi, że podwykonawca pobrał z hurtowni nadmierną ilość blachy na sumę ponad 30 tys. zł i rozwiązał firmę. A wracając do samego remontu to czeka nas jeszcze wyłożenie terenu przed kościołem kostką i budowa nowe ogrodzenia.
Czy pieniędzy z dotacji i darowizn wystarczyło na cały remont także na te poprawki, dodatkowe projekty itp.?
Pieniądze z dotacji pokryć miały 80 proc. inwestycji. Co więcej, są one przekazywane przez władze wojewódzkie, po zatwierdzeniu prac przez konserwatora i wystawieniu przez wykonawców faktur.
Parafia jest więc obecnie w plecy na prawie 500 tys. zł. Po odbiorze całości inwestycji sprawiedliwości ludzkiej będziemy dochodzić w sądzie, a więc m.in. oczekując od pierwszego wykonawcy zwrotu 350 tysięcy. Będziemy się też starać u konserwatora o refundację kosztów poniesionych na przeprowadzenie dodatkowych nieprzewidzianych w pierwotnym projekcie prac.
Na razie jednak z żadnymi fakturami parafia nie zalega, a to dzięki temu, że pomogła nam kuria, dodając 230 tys. zł i parafianie: 114 rodzin zobowiązało się co miesiąc wpłacać na nasze konto stałe sumy. Zwróciłem się też do gminy i sołectwa. Przecież z naszego kościoła korzysta kilkanaście wiosek. Gmina chwali się nim na swoich stronach. Nasz kościółek budzi ciekawość, a kiedy ludzie wejdą do środka także zachwyt! No ale teraz boję się pisać wniosek o dotacje na renowację płócien, bo jakie by mnie wtedy niespodzianki czekały?
Napisz komentarz
Komentarze