Niedawno, 22 stycznia, minęła 80 rocznica utworzenia Kedywu, czyli Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej. Z historią jej oraz oddziałów walczących w jej strukturach, zapoznał gości doktor Piskunowicz. Dzięki wykładowi zainteresowani poznali nowe szczegóły dotyczących walk Polski Podziemnej w okręgu w Warszawskim.
Komenda Główna Armii Krajowej
Wraz z powstaniem Kedywu napłynął z rządu na uchodźctwie na tereny Polski rozkaz 84. Według niego oddziały AK miały rozpocząć aktywną walkę z okupantem. To na zawsze odmieniło obraz wojny.
- Komenda Główna Armii Krajowej koordynowała akcje dywersyjne, sabotaże oraz likwidacje. Jej organizacja budzi podziw do dziś. W czasach niemieckiej okupacji komenda potrafiła zorganizować przeszkolenia dla polskich żołnierzy na niesamowitą skalę. Mówimy tu o stworzeniu pełnej infrastruktury szkoleń, poczynając od kadry wojskowej, po przez transport i hotele, a kończąc na terenach ćwiczeń. Do tej pory nie powstała w Polsce organizacja z takimi zdolnościami organizacji oraz sukcesami, co ówczesna Komenda Główna – powiedział doktor.
Polscy żołnierze Armii Krajowej byli, jak na warunki okupacji, świetnie wyszkoleni. W oddziałach walczących z Niemcami znajdował się bardzo duży odsetek oficerów. Piętą Achillesową tych formacji był jednak brak uzbrojenia.
- Brakowało pistoletów, karabinów i karabinów maszynowych. Najgorsza sytuacja była związana z ilością amunicji i granatów. Żołnierze często musieli radzić sobie w inne sposoby. Warto tu wspomnieć o tak zwanej „aptece”, gdzie AK tworzyła między innymi broń chemiczną. Rzadko się o tym mówi, ale wojnę prowadzi się za pomocą wszystkich metod – zauważył historyk.
Oddziały AK
W walkach o wolność brało udział wiele oddziałów. Każdy z nich to odrębna opowieść i inny rozdział na kartach historii Polski. Podczas wykładu Henryk Piskunowicz opowiedział o niektórych z nich oraz dodał mało znane ciekawostki.
- W Armii Krajowej był duży odsetek kobiet, które na równi z mężczyznami prowadzili walkę z okupantem. Oddział Leny, czyli Wandy Gertz składał się z samych kobiet. Ich formacja znany był jako „Dysk – dywersja i sabotaż kobiet”. Miała na swoim koncie wiele niebezpiecznych akcji, w tym również liczne likwidacje – przekazał doktor.
Doktor wspomniał również o oddziale Walery w którym walczyli ludzie pochodzący z powiatu pruszkowskiego.
- Były w nim osoby z Piastowa, Pruszkowa czy Ożarowa Mazowieckiego. To bardzo ciekawa formacja, która miała największą ilość likwidacji w armii na swoim koncie.
Koszmar wojny
- Chciałem chwilę się zatrzymać na tym elemencie działań żołnierzy, którym są likwidacje. Większość osób, kiedy słyszy to hasło, myśli o użyciu broni palnej do pozbycia się któregoś z niemieckich oficerów. Takie akcje oczywiście też były, jednak po pierwsze ofiarami AK padali nie tylko okupanci, ale również zdrajcy i kolaboranci. Poza tym nie zawsze używano pistoletów czy karabinów. Znany był na przykład tak zwany „dom likwidacji”, gdzie wybrane osoby ginęły powieszone. Często również posługiwano się trucizną, czy też bronią ochrzczoną jako angielska laska, czyli kij z ołowianą kulą na końcu. Trzeba zauważyć, że te działania nie pozostawały bez śladów w psychice u osób, które działały w armiij. Według niektórych badań aż 80% żołnierzy ma jakieś problemy ze zdrowiem psychicznym po zakończeniu działań. Niestety, wojna demoralizuje – dodał historyk.
Czasy okupacji podczas II wojny światowej to mroczny moment naszej historii. Zwykli ludzie byli postawiani w niezwykle trudnych sytuacjach i niemożliwych do rozwiązania dylematów. Wiele osób w armii krajowej przed wojną byli cywilami. W oddziałach służyli nauczyciele, urzędnicy, robotnicy. Ich świat się zmienił wraz z nadejściem wroga. Wielu żołnierzy wcześniej było związani z harcerstwem. Wartości Bóg, Honor, Ojczyzna były im bliskie również podczas wojny. Wszystkich w oddziałach łączyło marzenie o Wolnej Polsce.
Napisz komentarz
Komentarze