W czwartek rano na trawie przy torach leżała kładka, którą milanowianie przechodzili na drugą stronę miasta od wielu lat. Obok niej leżały także zdemontowane wsporniki konstrukcji.
Rdza i korozja
Wiceburmistrz Marcin Bąk obecny na miejscu inwestycji jaką jest remont kładki wyjaśnił, że silnie łuszcząca się rdzawo powierzchnia konstrukcji nie świadczy o tym, że jest ona całkiem skorodowana i że kładkę trzeba będzie zbudować od nowa.
- Konstrukcja stalowa kładki zostanie teraz oczyszczona kwarcem, czyli piaskiem – wyjaśnia wiceburmistrz Marcin Bąk. – Dopiero kiedy ten proces zostanie zakończony, inspektor nadzoru oceni stan stalowej konstrukcji. Jeśli okaże się, że są duże uszkodzenia ubytki czy mikro pęknięcia będziemy musieli zastanowić się co dalej? Założenie jest bowiem takie, że kładka po oczyszczeniu, będzie pokryta farbą antykorozyjną, a następnie zamontowana na powrót na swoim miejscu -dodaje.
Zamontowanie kładki nad torami będzie wymagać wyłączenia trakcji elektrycznej, co jest jednoznaczne ze wstrzymaniem ruchu pociągów.
Kładka należała do PKP
Kładka, kiedy powstała, należała do PKP. Jednak gdy okazało się, że wymaga remontu, zaproponowano jej przejęcie miastu. W wypadku odmowy kładka miała zostać rozebrana.
- Mój poprzednik kładkę przejął na rzecz miasta i bardzo dobrze, bo jest ona potrzebna mieszkańcom, a zwłaszcza uczniom dwóch szkół, które mieszczą się w jej sąsiedztwie – mówi burmistrz Piotr Remiszewski. – W 2019 roku miasto wykonało doraźne prace remontowe pozwalające na dalsze użytkowanie tego przejścia nad torami. Jednak już w tym roku musieliśmy zacząć demontaż całego przęsła nad torami i ewentualną wymianę części konstrukcji, jeśli to będzie konieczne. Jednak po modernizacji mieszkańcy będą mogli korzystać z tej kładki przez dekady – zapewnia burmistrz.
Napisz komentarz
Komentarze