Pod koniec czerwca w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o panu Czesławie z Brwinowa, który na swojej posesji miał ponad 20 wychudzonych i zaniedbanych psów. Właściciel zwierząt został odnaleziony w swoim domu przez policję i członków fundacji Łaska Pańska. Przez chorobę był przykuty do łóżka. Zbyt słaby, żeby wstać, potrzebował natychmiastowej pomocy. Kiedy pan Czesław niedomagał, tragedia również dosięgła jego pupili. Nie było nikogo, kto opiekowałby się nimi, podczas choroby właściciela.
Interwencja
Pan Czesław trafił do szpitala. Jego psy zostały zabrane do schronisk, członkowie fundacji Łaska Pańska zaś założyli zbiórkę pieniędzy, które mają pomóc czworonogom i jego właścicielowi. My natomiast staramy się odpowiedzieć na pytanie, jak doszło do tej sytuacji. Dlaczego prawie 90-letni mieszkaniec Brwinowa mieszkający zaledwie kilkaset metrów od urzędu gminy, prawie umarł samotnie w swoim domu wyniszczony przez chorobę. Sprawdziliśmy również, co obecnie dzieje się u Pana Czesława.
Podczas interwencji sytuacja właściciela psów była dramatyczna.
- Od kilku dni nic nie jadł, był słaby, sam się nie podnosił. Na brzuchu miał przepuklinę. Pomogliśmy mu wstać. Osłabiony wyszedł na zewnątrz i usiadł wśród psów. Postanowiliśmy, że musimy mu natychmiast pomóc. Najpierw wezwaliśmy funkcjonariuszy policji, a następnie poprosiliśmy, aby oni wezwali pogotowie ratunkowe. Mężczyzna z ledwością się poruszał. Ostatkiem sił doszedł do karetki; w dziurawych skarpetach i ręką trzymając spadające spodnie. Kiedy 90-letni Pan Czesław był już bezpieczny, przystąpiliśmy do pomocy jego psom. Tu również było źle. Zwierzęta pozamykane były w różnych częściach domu, żyły nawet w szafach, pod tapczanami, za zasłonami. Dramat... – relacjonuje na stronie zbiórki fundacja.
- To był koszmar. Nie jestem lekarzem, ale myślę, że gdybyśmy pojawili się dzień lub dwa później, pana Czesława nie byłoby już wśród nas. Przyjechaliśmy na wezwanie od sąsiada dotyczącego zaniedbania psów. Były wychudzone i zdziczałe. Miały na sobie wiele ran. Na widok jedzenia gryzły się między sobą. Niestety nie udało nam się uratować wszystkich. Na miejscu odnaleźliśmy również ciała martwych zwierząt – powiedział nam Grzegorz z fundacji.
Życie z ponad 20 czworonogami
Pan Czesław opiekował się psami, póki miał siłę. Codziennie jeździł do sąsiedniego miasta, gdzie kupował tani chleb, aby nakarmić zwierzęta. Czasami pomagali mu sąsiedzi. Zostawiali na jego płocie stare pieczywo i kości. Nie był to odpowiedni pokarm dla zwierząt, jednak przez jakiś czas wystarczał. Na więcej seniora nie było stać. Żył ze skromnej emerytury i pieniądze musiał dzielić na potrzeby własne i podopiecznych. Aby podreperować budżet, pan Czesław skupował zniszczone auta. Następnie planował je naprawić i odsprzedać. Niestety, mimo że w przeszłości zajmował się takimi pracami, obecnie jego stan mu na nie nie pozwolił. Wraz z chorobą, właściciel nie mógł również dalej zajmować się czworonogami. Psy wychudły i zdziczały. Pan Czesław natomiast coraz rzadziej wychodził z domu, aż w końcu nie miał siły wstać z łóżka.
Straż miejska znała jego adres. Zdarzało się, że w ubiegłych latach przyjeżdżała na wezwanie mieszkańców miasta.
- Wskazana posesja i jej mieszkaniec byli znani strażnikom z wcześniejszych pojedynczych interwencji w ubiegłych latach. W 2022 roku zgłoszono trzymanie tam psów w „bardzo złych warunkach”. Patrol tego nie potwierdził na miejscu. Na terenie posesji przebywało ok. 10 psów, właściciel pokazał zapasy żywności dla nich i przedstawił aktualne książeczki szczepień. Psy były pod opieką miejscowego weterynarza. Nie wyglądały na zagłodzone i nie było żadnych podstaw do podejmowania dalszych kroków – poinformowała nas w mailu Mirosława Kosiaty z biura Promocji Urzędu Gminy Brwinów.
Potwierdza to również sąsiadka pana Czesława. Powiedziała nam, że chociaż taka ilość psów była uciążliwa dla całej okolicy, to czworonogi nie wyglądały na zaniedbane. Musiało się to zmienić niedawno.
Nikt nie zadzwonił
Po powrocie pana Czesława do domu odwiedziliśmy go, aby zobaczyć, jak wygląda jego życie po interwencji, podczas której stracił swoje zwierzęta.
- Żeby zostawili mi chociaż jednego – powiedział smutno senior. Jednak pan Czesław rozumie, przyczyny zabrania psów. Sam przyznał, że opieka nad tyloma pupilami była ponad jego siły. Ciężko mu jednak przywyknąć do bezczynności. – Zawsze musiałem je nakarmić, posprzątać po nich ogródek. Wcześniej jeszcze jeździłem na rowerze po chleb dla nich. Teraz nie mam nic do roboty. Kompletnie nic – dodał.
Podczas naszej wizyty do seniora przyjechały panie ze Środowiskowego Ośrodka Pomocy Społecznej, aby z nim porozmawiać i sprawdzić, w czym mogą pomóc. Wcześniej przywieziono mu obiad, również zorganizowany przez ośrodek.
O sytuacji pana Czesława ŚOPS dowiedział się od pracowników szpitala w momencie jego wypisu. Do tego czasu nikt nie poinformował ośrodka, że senior może mieć problemy z funkcjonowaniem. Niektórzy sąsiedzi dzwonili okazjonalnie na straż miejską, w sprawie zwierząt pana Czesława. Żaden jednak nie dał znać gminie, że samotny prawie 90-letni mieszkaniec, który posiada ponad 20 psów, może potrzebować pomocy.
Los psów
11 psami zaopiekowała się gmina Brwinów. Niestety fundusze nie pozwoliły na przygarnięcie pozostałych czworonogów.
- Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której gmina, odbierając ponad 20 psów jednorazowo na swój koszt, pozbawi się możliwości pomocy innym czworonogom. Przekroczyłoby to ponad połowę rocznego limitu. Doświadczenie pokazuje, że w miesiącach wakacyjnych przybywa psów bezpańskich, więc pomoc ze strony Straży Miejskiej w Brwinowie została udzielona w miarę możliwości. Wydaje się, że Fundacja Pańska Łaska ma możliwości i środki, by zadbać o pozostałe zwierzęta – przekazała nam Mirosława Kosiaty.
Faktycznie pozostałymi psami zaopiekowała się fundacja. Dzięki temu wszystkie trafiły do schronisk. Teraz będą czekały na ludzi o wielkich sercach, którzy zabiorą je do domów.
- To będzie długi proces. Niestety psy są częściowo zdziczałe, więc zanim trafią do nowych właścicieli, czeka ich dużo pracy i resocjalizacja – zauważył Grzegorz z fundacji.
Łaska Pańska zorganizowała internetową zbiórkę pieniędzy na kwotę 70 tysięcy złotych, aby pomóc czworonogom i ich właścicielowi. Niektórzy są zaskoczeni wysokością składki.
- Przyjęcie jednego psa do schroniska na 3 miesiące to kwota 3 tysięcy. Podejrzewam, że te zwierzęta pozostaną tu dłużej, ale to już pominęliśmy. Dla 12 psów wychodzi 36 tysięcy za samo schronisko. Musimy tutaj dodać cenę odłowu czworonogów i ich leczenia. Niektóre z nich od razu trafiły pod kroplówki, ponieważ były bardzo słabe. Do tego badania krwi i ewentualne leki. Planujemy również pracę z behawiorystami, konieczną, aby zwierzaki odnalazły nowe domy. To tylko niektóre z naszych wydatków odnośnie do psów. Obiecaliśmy również pomóc panu Czesławowi. Kiedy wypłacimy pieniądze ze składki, pojedziemy do niego i porozmawiamy o jego potrzebach. W tej chwili nie wiem, jaka forma wsparcia, będzie najlepsza – wytłumaczył Grzegorz.
Wydaje się, że zarówno los pana Czesława, jak i jego zwierząt się odmienił i trafił na nowe tory. Senior jest już w domu i zdrowieje. Nie będzie się już opiekował sforą psów. Jeżeli się zgodzi, wciąż pozostanie pod opieką Środowiskowego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wesprze go również Fundacja Łaska Pańska. Czworonogi natomiast mają szansę odnaleźć nowe kochające domy.
Napisz komentarz
Komentarze