To święto sprzedawców, ale i kupujących. Ci ostatni mogą upolować coś, co będzie im pasowało np. do wystroju mieszkania. Być może ma na to wpływ moda na vintage? Kto wie? Na pewno frekwencja jest o wiele wyższa przy dobrej pogodzie, choć teren jest zadaszony. W każdym razie nawet, gdy nic nie kupujemy, samo przejście się alejkami wśród przedmiotów, które przywołują czasy naszego dzieciństwa robi wrażenie. A czegóż tu nie ma? Szwarc, mydło i powidło. Pierwsze programy komputerowe, płyty winylowe i kasety z dawnymi idolami, prasę pamiętającą czasy PRL-u i wiele innych. Najwięcej jest chyba wyrobów ze szkła i porcelany, ale są też militaria. Nagrzane w słońcu klamry od pasów żołnierzy aż parzą ręce. Wśród stosów książek „Historia komuny”. Jeden ze sprzedawców obwieszcza: „tutaj wolno grymasić, wybrzydzać i targować się”! Ktoś gra na akordeonie. Instrumenty są w dużym wyborze.
Opłaca się to robić. Kobieta taszczy do wyjścia komplet z włocławskiej porcelany. Trzeba uważać na podróbki, np. rysunków NIkifora. Spacer z dzieckiem pozwala na poza szkolną edukację. „Tato, a co to jest?” – pyta syn ojca. „To chomąto, było zakładane koniowi na szyję” – odpowiada dumny ojciec. Takiej wiedzy praktycznej nic nie zastąpi.
Na straganach można ubrać się od stóp do głów. Na nogi założyć narty biegowe w stylu retro. Gdzieś uwija się sprzedawca w sobrero, chociaż pamiątek meksykańskich nie widzę. Dla fanów piłki nożnej jest telewizor w kształcenie … piłki nożnej. W sam raz na Euro 2024. Jeszcze tylko walizka z poprzedniej epoki i można jechać.
Napisz komentarz
Komentarze