Dyrektor Szpitala Zachodniego prosi lekarzy rodzinnych, by nie odsyłali swoich pacjentów na SOR bez wyraźnej potrzeby.
Dyrektor grodziskiej placówki Krystyna Płukis wystąpiła niedawno z apelem do mieszkańców. Przede wszystkim zwróciła uwagę na konieczność zachowywania reżimu sanitarnego, a więc noszenie masek, zachowywanie bezpiecznych odległości oraz częste dezynfekowanie rąk. Zwróciła również uwagę na problem, z którym nagminnie borykają się szpitale w całym kraju. Odkąd przychodnie ograniczyły działalność, lekarze rodzinni zalecają pacjentom korzystanie z systemu teleporady medycznej. Czasem jednak kontakt telefoniczny nie wystarcza i niezbędne jest spotkanie z lekarzem. W takich sytuacjach lekarze rodzinni kierują pacjenta na szpitalny oddział ratunkowy. Dzieje się tak nawet w przypadkach, które nie wymagają pilnej interwencji medycznej – a więc nie powinny trafić na SOR, który z definicji zajmuje się przypadkami nagłymi.
Zadania SOR definiuje ustawa, która mówi: "Szpitalny oddział ratunkowy, (...) udziela świadczeń opieki zdrowotnej polegających na wstępnej diagnostyce oraz podjęciu leczenia w zakresie niezbędnym dla stabilizacji funkcji życiowych osób, które znajdują się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego". Oznacza to, że teoretycznie na SOR powinny trafiać tylko ofiary wypadków i nagłych zdarzeń, takich jak np. udar czy zawał serca. Praktyka pokazuje jednak, że na oddział ratunkowy zgłaszają się osoby, których stan jest stabilny i nie wymaga pilnej interwencji.
Nieuzasadnione wizyty były bolączką szpitalnych oddziałów ratunkowych jeszcze przed pandemią. Teraz jednak, w warunkach reżimu sanitarnego, problem stał się wyjątkowo uciążliwy.
– Przybywa pacjentów, którzy mają ograniczony dostęp do lekarzy rodzinnych i swoich lekarzy specjalistów. Z uwagi na trwającą pandemię, celem Głównego Inspektora Sanitarnego, było ograniczenie kontaktów międzyludzkich poprzez wprowadzenie teleporady medycznej. Dziś jest już ona niewystarczająca, w związku z tym apeluję do lekarzy rodzinnych i specjalistów o szersze otwarcie się na pacjentów. Tak by mogli oni otrzymać pomoc od lekarza czy pielęgniarki – mówi Krystyna Płukis. – Szpitalny Oddział Ratunkowy zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami został podzielony na dwie strefy, a to wymusza dokonanie podziału kadry, której i tak mamy ciągle mało. Do tego personel jest zmęczony i wypalony; nie chce pracować w tak ekstremalnych warunkach. Dlatego jeżeli wszyscy państwo możecie nam pomóc, wesprzyjcie nas – dodaje dyrektor Szpitala Zachodniego w apelu skierowanym zarówno do lekarzy, jak i samych pacjentów.
Napisz komentarz
Komentarze