Na torze kolarskim w Pruszkowie komornik przeprowadził czynności egzekucyjne w związku z zadłużeniem, które sięga blisko 10 milionów złotych.
Obiekt został otwarty w 2008 roku, a za jego budowę odpowiadała firma Mostostal Puławy. Przez lata tor służył kolarzom do treningów, był także areną rywalizacji w mistrzostwach kraju. Dwukrotnie w Pruszkowie rozegrano światowy czempionat – w 2009 i 2019 roku.
Sportowo wszystko wyglądało dobrze, gorzej od strony finansowej. Polski Związek Kolarski tonie w długach i od dłuższego czasu mówiło się, że receptą może być sprzedaż welodromu w Pruszkowie. W grudniu 2016 roku sąd nakazał jednak spłatę długu wobec wykonawcy toru – Mostostalu Puławy. Chodzi o blisko 10 milionów złotych.
Polski Związek Kolarski stanął w obliczu wielu wyzwań. Pojawiły się kolejne kłopoty, których nie udało się przezwyciężyć. Nie pomogły zmiany prezesów. W 2017 roku firma CCC zrezygnowała z dalszego finansowania PZKol. Mówiono o licznych nadużyciach, aferach obyczajowych, co wywołało kolejne dymisje ludzi związanych z kolarstwem. Były dyrektor sportowy związku i trener kadry w kolarstwie górskim usłyszał cztery zarzuty związane z przestępstwami na tle seksualnym. Do akcji wkroczyło również ministerstwo sportu, które cofnęło związkowi dotację. Jesienią 2019 roku na torze pojawił się komornik. Zabrał maszyny startowe i urządzenia do pomiaru czasu, dał się jednak przekonać, aby wstrzymać się z działaniem przed mistrzostwami Polski. W październiku 2019 roku podczas konferencji prasowej poinformowano o chęci zlicytowania toru.
Klimat wokół Polskiego Związku Kolarskiego nie jest więc, delikatnie mówiąc, najlepszy. Liczne afery, kłopoty finansowe sprawiają, że cierpi sport. PZKol stracił zaufanie wielu osób i przede wszystkim wiarygodność. W marcu br. miało dojść do pierwszej licytacji toru, ale plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa.
Egzekucja nieunikniona
Pewnych rzeczy nie da się jednak powstrzymać. 16 października komornik wkroczył na pruszkowski welodrom. Przeprowadzono czynności egzekucyjne, które objęły maszyny, urządzenia pomiarowe, elektroniczne tablice w związku z zadłużeniem względem Mostostalu Puławy. – Niestety to czego się baliśmy... Komornik zaczął swoją pracę na Arena Pruszków – napisał w mediach społecznościowych brązowy medalista mistrzostw świata w sprincie z 2019 roku Mateusz Rudyk.
Stanowisko w sprawie zajął prezes PZKol Krzysztof Golwiej. – W nawiązaniu do informacji o podjętych dziś (16 października – red.) czynnościach egzekucyjnych oświadczam, że wierzyciel przejął w posiadanie ruchomości stanowiące własność Polskiego Związku Kolarskiego, w tym urządzenia do pomiaru czasu oraz meble. Niemniej podkreślam, że żadne zawody sportowe (zaplanowane w najbliższym czasie) z tego powodu nie są zagrożone i odbędą się w wyznaczonych wcześniej terminach – napisał Golwiej w komunikacie.
Długi Polskiego Związku Kolarskiego są ogromne. Działacze twierdzą, że nie mają środków, które pozwoliłyby uregulować im należności względem wierzycieli. Nieco inny obraz przedstawił poseł Tomasz Zimoch. – W siedzibie Polskiego Związku Kolarskiego otwieranie kasetek (do jednej nie było kluczyka, zatem niemal jak w filmie "Vabank" potrzebne były wiertarki) i okazuje się, że są w nich pieniądze. Niewielkie, jak na zaspokojenie wierzycieli, ale podważają po raz kolejny wiarygodność i dobrą wolę środowiska kolarskiego. Komornik przesłuchał prezesa związku. Wstyd. Przecież wiedziano o wpłatach za przyznawanie licencji, a zatajano informacje przed wierzycielami i komornikiem. Na torze kolarze będą mogli rozgrywać zawody LZS ( przywieziono prywatną aparaturę), ale komornik przystępuje do zapowiedzianych czynności. Biurko prezesa już wyniesione z siedziby związku... – komentował Tomasz Zimoch.
Napisz komentarz
Komentarze