Już w najbliższy weekend przejdziemy z czasu zimowego na letni. To oznacza, że będziemy spać godzinę krócej.
Zmiana czasu tradycyjnie odbywa się dwa razy w roku. W ostatni weekend października cofamy zegarki o godzinę, zaś w ostatni weekend marca przesuwamy wskazówki o godzinę do przodu.
Pierwotnie zmiana czasu miała przynieść korzyści ekonomiczne. Przesunięcie zegarków miało zapewnić więcej światła słonecznego popołudniami, co przekładało się na oszczędności w energetyce (dłuższe popołudnie to mniejsze zużycie prądu potrzebnego do oświetlenia ulic i domów) czy w bezpieczeństwie ruchu drogowego. Współcześni eksperci twierdzą jednak, że zmiana czasu przynosi więcej szkody niż pożytku. Opublikowane w 2008 r. w amerykańskim czasopiśmie naukowym "New England Journal of Medicine" badania wykazały związek między przestawieniem zegarków a zwiększonym ryzykiem wystąpienia zawałów serca w poniedziałek i wtorek następujące po zmianie czasu. Utrata godziny snu skutkuje także znacznym spadkiem koncentracji i produktywności. Organizm ludzki potrzebuje blisko dwóch tygodni, by zsynchronizować cykl dobowy z przestawionym zegarkiem!
Dwa lata temu Parlament Europejski zdecydował o rezygnacji ze zmian czasu na letni i zimowy. Decyzja miała wejść w życie w tym roku, jednak przedstawiciele części państw członkowskich UE nie zgodzili się na to. Nadal trwają dyskusje o tym, jak przeprowadzić zmianę i przy którym czasie powinniśmy zostać: letnim czy zimowym. Potrzebna tu będzie pełna zgodność, aby wprowadzony w na kontynencie czas był spójny. Dopóki nie uda się dojść do porozumienia, pozostajemy skazani na przestawianie zegarków dwa razy w roku.
Napisz komentarz
Komentarze