Ostatni czas dla Łukasza Ojdany obfituje w muzyczne sukcesy. Artysta został nominowany do prestiżowej nagrody Fryderyk w kategorii Fonograficzny Debiut Roku JAZZ.
Nominacja do nagrody Fryderyk w kategorii Fonograficzny Debiut Roku JAZZ. To duże wyróżnienie i docenienie Pana pracy. Jaka była Pana reakcja, gdy się Pan dowiedział o nominacji? Serce zabiło mocniej? Czy przyjął Pan tę informację, mówiąc kolokwialnie, na luzie?
Każde wyróżnienie, nagroda czy pozytywna recenzja bardzo cieszy, mobilizując przy okazji do dalszej pracy. Do wszystkiego staram się podchodzić z dystansem i spokojem, ale oczywiście nominacja do najbardziej prestiżowej nagrody w polskim środowisku muzycznym za płytę solową, w pełni autorską, jest z całą pewnością miła i nobilitująca.
To nie koniec. Solowa płyta "Kurpian Songs & Meditations" została nominowana do nagrody Wirtualne Gęśle. Krótko mówiąc – dzieje się u Pana.
Dodam jeszcze, że została nominowana do nagrody "Folkowy Fonogram Roku" organizowanej przez Radiowe Centrum Kultury Ludowej i Festiwal Nowa Tradycja. Album dwukrotnie znalazł się w rekomendacjach płytowych na bardzo prestiżowej liście Europe Jazz Media Chart, a więc najważniejszych i najbardziej opiniotwórczych magazynów i portali jazzowych na świecie. Płyta została uznana albumem miesiąca w magazynie Jazz Forum i zebrała mnóstwo entuzjastycznych recenzji wśród krytyków w kraju i zagranicą. Mimo pandemii, która zdecydowanie utrudnia działalność koncertową, promocja albumu przebiega bardzo owocnie!
Jak wygląda Pana praca, twórczość w czasie pandemii?
Tak jak wspomniałem wcześniej, utrudniona działalność koncertowa to fakt, jednakże wiele aktywności przeniosło się do sieci lub w miarę możliwości funkcjonowało w formie hybrydowej. Oprócz tego wszystko przebiega tak, jak dotychczas. Pracuję nad warsztatem instrumentalnym, komponuję, pracuję nad rozwojem osobistym, staram się dostrzegać i reagować na otaczającą rzeczywistość, wyciągnąć wnioski i zrozumieć, czego mnie chce nauczyć obecny czas...
Jak narodziła się u Pana miłość do jazzu?
Wszystko związane było bezpośrednio z decyzją kontynuacji nauki w średniej szkole muzycznej. Miałem wielkie szczęście do nauczycieli, którzy zaszczepili we mnie zainteresowanie właśnie tym gatunkiem muzyki. Chodzenie na jazzowe koncerty, edukacja na wydziale jazzu w średniej szkole muzycznej, studia na Akademii Muzycznej, świetni profesorowie, znakomici koledzy i środowisko, rodzina i najbliżsi. To wszystko wpłynęło na to jak rozwinąłem się jako artysta i człowiek.
Szczególne miejsce w Pana sercu zajmuje Karol Szymanowski. Kto jeszcze i dlaczego jest Pana muzycznym wzorem, inspiracją?
Szymanowski to temat pierwszej płyty, którą nagrałem z moim zespołem RGG, więc z całą pewnością podchodzę do tego czasu z dużym sentymentem. Tak naprawdę Szymanowskim zainteresowałem się na poważnie już po studiach. Mimo wszystko dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że twórczość jakiegoś artysty jest dla mnie najważniejsza i stanowi jedyne źródło inspiracji. Inspiruje mnie sztuka, literatura, kinematografia i muzyka bez podziału na gatunki. Najważniejszym kryterium jest wysoka jakość.
Jakie plany ma Pan na najbliższy czas? Możemy spodziewać się kolejnej płyty?
W najbliższym czasie trochę koncertuję solowo oraz z moim zespołem RGG, który w tym roku obchodzi jubileusz dwudziestolecia pracy artystycznej. Z tej okazji ukaże się płyta zespołu i odbędą się liczne koncerty na najbardziej prestiżowych scenach festiwalowych w kraju. Koncertowanie na arenie międzynarodowej w obecnej sytuacji jest tematem zagadkowym i trudnym do przewidzenia. Oczywiście są również pomysły na kontynuację i kolejną płytę sygnowaną moim nazwiskiem. Czas pokaże, kiedy i w jakim finalnym kształcie nowa muzyka ujrzy świtało dzienne.
Napisz komentarz
Komentarze