Od października ZGKiM nie ma środków na sprzątanie i dbanie o zieleń. Zakład jest zadłużony. Mimo braku pieniędzy miejskie kosze na śmieci nadal są sprzątane, to decyzja nowego dyrektora, Tomasza Aleksandrzaka.
W ubiegły czwartek posiedzenie Komisji Budżetu i Inwestycji Rady Miasta Milanówka poświęcono omówieniu sytuacji finansowej ZGKiM oraz sprawom zarządzania targowiskiem miejskim, które także jest w gestii zakładu. Jak poinformowała przewodnicząca Komisji Jolanta Nowakowska, z przedstawionych Radzie dokumentów wynika, że zadłużenie ZGKiM to 3 043 094 zł (dane tylko za pierwsze półrocze 2021 roku). W drugiej połowie października, pełniący od miesiąca funkcję dyrektora Tomasz Aleksandrzak ma przedstawiać całkowity dług zakładu.
Skąd takie zadłużenie?
Według dyrektora Aleksandrzaka budżet ZGKiM nie obejmował w stu procentach zapewnienia środków na pokrycie kosztów stałych, czyli pensji i zadań statutowych. Pieniądze te miały w znacznej części pochodzić z realizacji zleceń, jakie ZGKiM miał otrzymać od Rady Miasta. Tych zleceń nie było tyle, ile planowano. Tymczasem była dyrekcja ZGKiM realizowała zadania (jak budowa brodzika), na które nie było zgody Rady, a więc i przekazanych środków.
Zdaniem przewodniczącej Jolanty Nowakowskiej, można założyć, że księgowość zakładu nie była odpowiednio prowadzona, a środki celowe nie były wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem. Rada Miasta zaś nie była o tej sytuacji informowana, choć wiele razy zwracała się o informacje do ZGKiM.
Czytaj również: Kontynuują remont ul. Krakowskiej w Milanówku
Co zrobić z zadłużeniem?
Tomasz Aleksandrzak kilkukrotnie zapewniał, że zajmował się biznesem i będzie szukał ratunku dla ZGKiM. Już dziś wprowadzenie pracy zmianowej pozwoli ZGKiM zmniejszyć koszty funkcjonowania o 10 procent.
Przewodnicząca Komisji chciała wiedzieć, jak ZGKiM chce płacić koszty umowy zawartej na wynajem terenu, na który na czas modernizacji targowiska mieli przenieść się kupcy. Dyrektor zapewnił, że jeśli nie dojdzie do porozumienia między miastem a kupcami – rozwiąże tę umowę.
Dodajmy, że ta suma, to kropla w morzu zadłużenia ZGKiM.
Zakład zalega m.in. z opłatami ZUS (903 tys. zł plus odsetki czyli 39 tys. zł na koniec pierwszego półrocza), co odbija się na bezpieczeństwie pracowników w przypadku np. pobytu w szpitalu. Zakład zalega także z podatkami.
Jak to możliwe, że radni i burmistrz dopuścili do takiej sytuacji?
– Ponieważ ZGKiM było zadłużone, w marcu tego roku zleciłem audyt, który wskazał przyczynę tego stanu: zadłużenie ZGKiM wynika z tego, że Rada Miasta nie zapewniła zakładowi wystarczających środków na działalność – powiedział burmistrz Piotr Remiszewski. – Jeśli zaś chodzi o wydatki, takie jak na wykonanie brodzika, zwróciłem się do Rady w tej sprawie, ale odmówiono na ten cel środków. Brodzik to przykład jednej z wielu inwestycji, które Rada blokuje, a które w mojej ocenie są korzystne dla mieszkańców naszego miasta dlatego poleciłem je przeprowadzić – wyjaśnia.
Zdaniem Komisji
– Powodem zadłużenia jest złe oszacowanie, a więc i zaplanowanie kosztów przez byłą dyrekcję ZGKiM – mówi Jolanta Nowakowska. – Była dyrekcja nie wzięła pod uwagę, jak znacznie wzrosną te koszty, kiedy Zakład przejmie sprzątanie i obsługę zieleni w mieście, co do 2019 roku wykonywała firma zewnętrzna. Bo to ogromne zadanie, które nie tylko podniosło koszty pracy, ale także wymagało kupna maszyn i specjalistycznego sprzętu. Kolejny powód to fakt, że ZGKiM wykonywał zadania zlecone przez burmistrza, na które nie pozyskało środków od Rady Miasta – dodaje.
Dwa wnioski złożone na czwartkowej komisji przez dyrektora ZGKiM o przekazanie dodatkowych środków zostały odrzucone do czasu, aż stan zadłużenia zakładu będzie w pełni znany. Dofinansowanie będzie możliwe dopiero decyzją Rady Miasta na wniosek złożony przez skarbnika, zawierający propozycje, skąd przesunąć środki. Budżet miasta na ten rok jest już zaplanowany.
Kupcy: chcemy umów na piśmie
Przedstawiciele Stowarzyszenia Kupców Milanowskich oczekują od dyrektora podpisania umów dotyczących rezerwacji pawilonów (dla ich dzierżawców) i placu dla kupców. – Chcemy mieć warunki na piśmie – mówi pani Justyna ze Stowarzyszenia Kupców Milanowskich.
Wydaje się to oczywiste, ale jak okazuje się, w Milanówku oczywiste nie było. Obecnie umów między kupcami a ZGKiM, które miały by moc prawną, nie ma.
Podczas posiedzenia Komisji kupcy otrzymali od dyrektora ZGKiM obietnice spotkania za dwa, trzy tygodnie. Zapewnił również, że zapozna się z pismem, które przygotują, a w którym zawrą swoje oczekiwania dotyczące zasad użytkowania terenu targowiska oraz działań związanych z jego modernizacją.
Napisz komentarz
Komentarze