W niedzielę 21 listopada odbędzie się drugie referendum, którego celem jest odwołanie burmistrza Piotra Remiszewskiego. Aby odwołać burmistrza musi w nim wziąć udział 3/5 osób głosujących w wyborach w 2019 roku.
Anonimowa broszura „Informator. Referendum” ma na okładce czerwone zdjęcie burmistrza Piotra Remiszewskiego. Autorzy, niepodpisujący się pod publikacjami, powołują się na analizę Instytutu Badawczego IPC, według którego 52 proc. badanych negatywnie lub słabo ocenia burmistrza. Z pracy Rady Miasta niezadowolonych jest tylko 24 proc. Czemu mają służyć takie analizy?
Spór między Radą Miasta i Burmistrzem
O konflikcie burmistrza Piotra Remiszewskiego z częścią Rady wiedzą wszyscy. Warto powiedzieć, dlaczego ten konflikt ma katastrofalne znaczenie dla miasta.
– To Rada Miasta przyznaje środki na inwestycje, także na te, które chciałbym w mieście przeprowadzić – mówi burmistrz Piotr Remiszewski. – Jeśli Rada Miasta nie przyzna pieniędzy albo przyzna za mało, mam związane ręce. Rada może też blokować inwestycje, co ma miejsce w przypadku budowy nowej siedziby OSP, nie zgadzając się na zmianę w planie miejscowego zagospodarowania przestrzennego, choć mamy na tę budowę ponad 9 mln zł. Po co? Myślę, że moi przeciwnicy liczą na to, że mieszkańcy uznają, że to moja wina, że niewiele się w mieście dzieje. Udało mi się dla Milanówka zdobyć 58 mln zł dotacji na różnego rodzaju cele, nie mam jak ich zrealizować bez wsparcia Rady Miasta – dodaje burmistrz.
W wydanej anonimowo broszurze możemy przeczytać, że Rada Miasta przyznaje fundusze na uzgodnione inwestycje. Problem tkwi właśnie w „uzgodnieniu”. Radna Janina Moława wiele razy podczas posiedzeń Rady mówiła, że oczekuje od burmistrza, by pojawiał się na sesjach i omawiał z Radą planowane inwestycje.
Burmistrz na Radę Miasta i Komisje nie chodzi, bo jak twierdzi: „nie ma tam merytorycznej dyskusji”. Ale w jego imieniu na sesjach bywa Ryszard Raban, jego zastępca. A wtedy zdarza się, że np. jeden z radnych pyta zastępcę burmistrza, czy ten myśli, że pieniądze biorą się z bankomatu.
– Moim zdaniem burmistrz powinien odpowiadać merytorycznie na pytania, gdyż ma dostęp do dokumentów urzędowych i wiedzy pracowników, a radni to przedstawiciele mieszkańców, a nie etatowi specjaliści z urzędu miasta – mówi radny Piotr Napłoszek. – A więc rodzaj pytań, czy towarzyszące im emocje, nie powinny być usprawiedliwieniem dla nieobecności burmistrza na Radzie Miasta –dodaje.
Długi zamiast oszczędności
Poważnym zarzutem autorów broszury jest zadłużenie ZGKiM, placówki, która wykonuje podstawowe zadania dla miasta i mieszkańców jak na przykład dbanie o czystość i lokale komunalne. Tymczasem dług zakładu przekroczył już 4 mln zł.
– Rada Miasta nie przyznała wystarczających środków na działalność zakładu – mówi burmistrz. – W 2019 roku ta działalność została powiększona o sprzątanie w mieście, dbanie o zieleń niską i wysoką, odśnieżanie itp. Przed objęciem przeze mnie urzędu te zadania wykonywała firma zewnętrzna, co kosztowało miasto 2 mln zł rocznie – mówi Piotr Remiszewski. – Audyt zrobiony w zakładzie potwierdził, że powodem zadłużenia jest niedofinansowanie ZGKiM. Inne zdanie ma radny Napłoszek.
– Budżet ZGKiM został podwojony w czasie, gdy zwiększył się zakres jego obowiązków – stwierdza. – Powodem zadłużenia moim zdaniem jest m.in. to że ZGKiM wykonywał zadania, których nie było w planie finansowym, i na które Zakład nie miał środków, a także fatalne zarządzanie.
400 m kanalizacji
Autorzy broszury zarzucają burmistrzowi m.in. to, że 400-metrowy odcinek kanalizacji, który miał zrealizować MPWiK, od ponad roku nie jest wykonany. Dlaczego?
– Siedem miesięcy trwało, zanim udało się nam ustalić, że możemy własnymi siłami, czyli siłami MPWiK, realizować inwestycje wodno-kanalizacyjne – mówi burmistrz. – Dzięki temu uda się nam za połowę planowanej kwoty miliona złotych wykonać kanalizacje przy Jana Szczepkowskiego i przy Feliksa Dzierżanowskiego. Teraz, kiedy mamy już przetartą ścieżkę prawną, te inwestycje przyspieszą. Staram się, aby zewnętrzne podmioty nie miały tak wielu zleceń od miasta, jak to się działo, zanim zostałem burmistrzem – dodaje Piotr Remiszewski. – Mam na uwadze dobro miasta, a więc zmniejszenie kosztów takich inwestycji. Jednak ta droga działania wymaga więcej czasu.
– Oszczędności moim zdaniem są pozorne, jeśli chodzi o finanse, a straty znaczne, jeśli chodzi o czas – mówi Napłoszek. – Nie dowiemy się, jaki był pełny koszt tej inwestycji, gdyż jest ukryty w kosztach funkcjonowania MPWiK. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zlecenie budowy 400 m kanalizacji podmiot zewnętrzny realizuje przez ponad rok za te same pieniądze, co spółka miejska i jeszcze na tym zarabia. Prywatny inwestor wykonałby tę prace w kilka tygodni – uzupełnia.
Wycinka drzew
Autorzy Informatora zarzucają burmistrzowi także, że nie przeciwdziałał wycince 67 drzew w centrum miasta, przy wiadukcie.
– Prokuratura skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciw Łukaszowi M., właścicielowi tego terenu – wyjaśnia burmistrz. – Ja nie jestem w tej sprawie nawet stroną ani tym bardziej oskarżonym. Centrum Milanówka objęte jest ochroną konserwatorską, a więc na wycinkę drzew potrzebna jest zgoda konserwatora przyrody, a Łukasz M. początkowo twierdził, że ją ma. Dodam też, że sam także zawiadomiłem o tym, co się stało, prokuraturę, kiedy zaszło podejrzenie, że to nie jest prawdą – dodaje.
Do sprawy ustosunkował się radny – Ale to nie jest całość postępowania prokuratorskiego – uważa. – Sam zawiadomiłem prokuraturę o tym, że Straż Miejska nie dopełniła obowiązków, aby wycinkę drzew powstrzymać. Teraz więc prokurator powinien ocenić m.in. bezczynność Straż Miejskiej organizacyjnie podległej burmistrzowi, który wówczas zapewniał na Facebooku, że wycinka jest legalna.
Dlaczego anonimowo
Zapytaliśmy radnego Napłoszka, dlaczego wydana broszura jest anonimowa, przez co wzbudza wątpliwości dotyczące jej wiarygodności.
– To, że Informator jest podpisany „Mieszkańcy Milanówka za przyszłością”, a nie nazwiskami radnych, którzy głosowali za referendum i których nazwiska są jawne, wynika m.in. z tego, że to duża grupa zaangażowanych osób – mówi Piotr Napłoszek. – W wielu miejscach miasta można było spotkać osoby rozdające materiały informacyjne, to nie byli wynajęci ludzie, a osoby przekonane o słuszności referendum. Prawie 200 osób, które zawiesiły banery na swoich ogrodzeniach, też świadczy o tym jak duża grupa współtworzy ruch „Mieszkańcy Milanówka za przyszłością” – stwierdza.
Dodajmy, że jak poinformowano nas w Urzędzie Miasta: poprzednie referendum kosztowało 32 tys. zł, obecne 40 tys. zł, a zapłaci za nie miasto, czyli mieszkańcy.
Czytaj również: Znamy datę referendum w Milanówku
Na stronie Urzędu Miasta w dniu 17 listopada ukazało się oświadczenie stanowiące komentarz do Informator. Referendum:
Drodzy Mieszkańcy, w ostatnim czasie docierają do mnie niepokojące informacje o dystrybucji materiałów propagujących nieprawdziwe informacje zarówno o pracy Urzędu Miasta Milanówek, jak i o działaniach mojej osoby.
Chcąc odnieść się do zarzutów stawianych w publikacjach próbowałem ustalić ich autorów niestety, z przyczyn ode mnie niezależnych nie było to możliwe. To przykre, że osoby, które nie zgadzają się z proponowanymi przeze mnie pomysłami na rozwój naszego Miasta, nie mają dość odwagi, by podpisać się pod rozpowszechnianymi przez siebie nieprawdziwymi informacjami. Również materiały, których autor podpisał się „Radni Miasta Milanówka”, w mojej ocenie wprowadzają mieszkańców w błąd, gdyż żaden z Radnych nie potwierdził oficjalnie, że ulotka jest jego dziełem.
Dodatkowo, część Radnych wyraziła stanowczy sprzeciw i oburzenie manipulacją i przypisywaniem im autorstwa tychże materiałów, z którymi się nie zgadzają. Jestem przekonany, że większość Mieszkańców chcąc pozyskać rzetelne informacje o pracy Urzędu korzysta z wiarygodnych źródeł, jak choćby biuletyn informacji publicznej czy oficjalna strona Urzędu Miasta. Przypominam również, że regularnie spotykam się i rozmawiam z Mieszkańcami, zarówno o ich problemach jak i działaniach Urzędu.
Z poważaniem
Burmistrz Miasta Milanówka
Piotr Remiszewski
Napisz komentarz
Komentarze