W wigilijny wieczór spłonął dom zawodowego strażaka, pracownika Komendy Powiatowej Straży Pożarnej. Zbiórka na odbudowę i pomoc dla rodziny, która straciła wszystko, trwa. Ale jak to możliwe, że spłonął dom kogoś, kto zawodowo walczy z ogniem?
Ogień pochłonął wszystko oprócz ścian. Dom nie ma dachu, okien, drzwi. Elektryka jest do wymiany, a inne instalacje zapewne też. Obecnie trwają prace rozbiórkowe, demontaż zniszczonego wyposażenia itp.
W wynajętym mieszkaniu
– Mieszkanie musieliśmy sami wynająć, ale pomoc materialną dostaliśmy od znajomych, a potrzebowaliśmy wszystko: od kołder przez pościel do ubrań i talerzy, bo przecież wyszliśmy z domu na wigilijną kolację i ocalało tylko to, co mieliśmy na sobie – mówi Michał Wesołowski, którego dom pod Radziejowicami spłonął.
Jeśli chodzi o rzeczy codziennego użytku, to dzięki pomocy ludzi pan Michał i jego bliscy więcej już nie potrzebują. To co może być użyteczne, to pomoc finansowa, bo sprawa z ubezpieczycielem będzie zapewne trwać. No i przecież żadne ubezpieczenie nigdy nie pokryje całej straty. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost cen choćby materiałów budowlanych itp.
– Chętnie przyjmiemy pomoc w wyposażeniu łazienki czy kuchni albo właśnie materiały budowlane – mówi pan Michał. – Bo dzięki wsparciu ludzi, którzy już nam pomagają, powoli zacząłem odbudowę domu. Najważniejsze to dach i okna, żeby to, co ocalało, nie uległo całkowitej dewastacji. No i żebyśmy mogli wrócić do siebie, do domu.
Michał Wesołowski piętnaście lat temu wstąpił do Ochotniczej Straży Pożarnej, potem był strażakiem w wojsku, a obecnie od pięciu lat w Powiatowej Straży Pożarnej pełni funkcję dyżurnego operacyjnego powiatu.
Jak to się mogło stać?
Wielu z nas zastanawia się: jak to możliwe, że spłonął dom kogoś, kto zawodowo nie tylko gasi, ale też zapobiega pożarom?
– Sam sobie zadaję to pytanie – mówi Michał Wesołowski. – U nas w domu było wiele kłótni o to, aby zawsze, kiedy wychodziliśmy, wyłączać wszystkie ładowarki, czajniki, nie mówiąc już o choince. No i policja uznała, że powodem pożaru nie była instalacja elektryczna ani ogrzewanie, ani żaden błąd człowieka. Nasz dom był ogrzewany bezpiecznym piecem olejowym i kominkiem. A kominek tego dnia nie był używany, wyczyszczony czekał na nasz powrót. No więc sam tego, co się stało nie mogę zrozumieć – dodaje.
Czytaj także: PIT-2 warto go złożyć i podwyższyć swoją pensję.
Ogień na tarasie
– Zostało ustalone, że pożar zaczął się od tarasu na zewnątrz – mówi Michał Wesołowski. – Policja bada, jak to możliwe? Co tam mogłoby się samo zapalić?
Na tarasie mieliśmy trochę mebli, posłanie dla psa, ale nic takiego, co mogłoby się samo zapalić. Zwłaszcza, że taras wyłożony jest kostką, a tego dnia padał śnieg z deszczem.
– Jestem wyczulony na temat bezpieczeństwa. Często słyszałem, że przesadzam. Dlatego tak boli mnie i dziwi to, co się stało – przyznaje.
Czy to mogło być podpalenie? Tego pan Michał Wesołowski nie potwierdza ani temu nie zaprzecza. Czynności ustalające przyczyny trwają.
Ten wieczór
– Po służbie pojechaliśmy do rodziny na kolację wigilijną – wspomina Michał Wesołowski. – W domu, a raczej na podwórku został nasz pies, którego wzięliśmy ze schroniska. Na szczęście był zamknięty w kojcu i kiedy moi przyjaciele strażacy przyjechali gasić dom, zaprowadzili go do sąsiadów.
Nie wszystko można odzyskać
– Ja ten dom kupiłem jako młody człowiek i rodzice pomagali mi, włożyli w wykończenie go całe serce – mówi Michał Wesołowski. – A więc nie tylko ja przeżywam to, co się stało jako tragedię, ale wszyscy moi bliscy.
– Wielokrotnie byłem świadkiem tego, gdy ludzie po pożarze zostawali bez dachu nad głową – mówi. – Wtedy robiłem wszystko, żeby im na miejscu pomóc. Jednak dopiero teraz zrozumiałem, że ci ludzie potem zostawali sami – stwierdza. – Jestem też pełen podziwu dla strażaków zawodowych i druhów OSP za ich działania i ratowanie ludzi i ich dobytku.
Apel Burmistrza Grodziska Mazowieckiego
Szanowni Mieszkańcy,
zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w zbiórce na rzecz odbudowania domu naszego grodziskiego Strażaka. W wigilijny wieczór, kiedy wszyscy dzieliliśmy się opłatkiem, składając najszczersze życzenia świąteczne naszym najbliższym, dom pracownika Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Grodzisku Mazowieckim stanął w płomieniach.
Pomimo wszelkich starań jednostki biorącej udział w akcji ratowniczej, dom doszczętnie spłonął. Bardzo liczę na Państwa pomoc w zebraniu środków na odbudowę domu człowieka, który wielokrotnie udzielał pomocy, a teraz sam jej bardzo potrzebuje.
Link do zbiórki: www.zrzutka.pl/7h3gtj
Napisz komentarz
Komentarze