Tarcza antyinflacyjna ma uratować Polaków przed jeszcze większym spadkiem wartości pieniądza. W grudniu 2021 otrzymaliśmy kolejne wyliczenia inflacyjne Głównego Urzędu Statystycznego. Inflacja liczona rok do roku wyniosła 8,6 proc. W praktyce oznacza to, że za 12 pensji z 2021 roku mogliśmy kupić tyle, co za 11 w 2020 roku.
Według specjalistów obniżenie akcyzy i stawek VAT na prąd, gaz, ciepło systemowe, żywność oraz paliwa ma obniżyć inflację o ok. 3 punkty procentowe. Jednak po nagłym obniżeniu cen np. żywności, a później po powrocie VAT do pełnych stawek, ceny w sklepach wzrosną skokowo.
Premier Mateusz Morawiecki zasugerował, że klienci powinni pilnować, czy po zmianie stawek VAT na żywność sklepy odpowiednio obniżyły ceny. Tego obawiają się przedsiębiorcy działający na terenie kraju. Obawiają się donosów swoich klientów.
Sklepy obawiają się donosów
Duże sieci handlowe nie powinny mieć problemu z obniżeniem VAT-u na żywność. Największy problem będą miały małe sklepy, które osiągają znacznie mniejsze obroty i dla których koszty energii i gazu są większym obciążeniem. Takie podwyżki mogą spowodować podniesienie cen artykułów o nawet 20 proc. Temu niestety obniżka VAT do 0 proc. nie zaradzi.
– Jeśli wprowadzę podwyżki i od lutego obniżę ceny o VAT, to i tak nikt nie zobaczy tych obniżek. Klientom będzie się wydawać, że cena się nie zmieniła. Boję się, że niektórzy z klientów doniosą na mnie – mówi właścicielka sklepu.
Podwyżki o 20 proc. mogą być spowodowane nie tylko przez podwyżki gazu i prądu, ale również przez wzrosty cen produktów w hurtowniach czy podwyżce płacy minimalnej, która od 2022 roku wynosi 3010 brutto.
Bez reakcji i odpowiedniego cennika biznesy małych przedsiębiorców zaczną przynosić straty. Po słowach premiera właściciele sklepów obawiają się, że klienci widząc podwyżki zaczną składać na nich donosy, które będą mogły doprowadzić do dezorganizacji pracy.
Napisz komentarz
Komentarze