W sobotnie przedpołudnie na podpisanie protokołu uzgodnień, na mocy którego miasto zobowiązało się ulicę przejąć, a właściciele nieodpłatnie oddać, przyszło ok. 50 osób. Z powodu pandemii miejscem spotkania było skrzyżowanie ulicy bez nazwy i ulicy Łąkowej. Ponieważ zgodne, wspólne działanie to dziś rzadkość, ważne również z powodów wspólnotowych, jest to, że miasto pomaga mieszkańcom dążącym do jednego celu. Dodajmy – dobrego dla wszystkich.
– Mieszkańcy chcą darować miastu drogę, moim zdaniem to piękna i niemająca wiele sobie podobnych inicjatywa – mówi zastępca burmistrza Marcin Bąk. – Zrobimy więc wszystko, aby im pomóc i aby ta ulica stała się własnością miasta. To dla nich ważne, gdyż nie mają możliwości dokonać na niej żadnej inwestycji związanej z warunkami ich życia. Ale też ta ulica, to jedyny łącznik między stacją WKD Brzózki, a południową stroną miasta. A więc każda inwestycja w nią posłuży wszystkim mieszkańcom i rozwojowi Milanówka – dodaje.
Protokół uzgodnień
– Miasto w protokole uzgodnień, który dziś państwo podpisujecie zawiera też taki haczykże ci z państwa, którzy nie stawią się w oznaczonym dniu na podpisanie aktu notarialnego darowizny albo nie wyślą pełnomocnika, zapłacą karę w wysokości 1000 złotych – powiedział wiceburmistrz, kiedy współwłaściciele drogi zgromadzili się wokół jego samochodu, pełniącego rolę przenośnego biura, by podpisać przygotowane przez miasto dokumenty.
– To symboliczna suma w stosunku do tej, jaką gmina wyda na akt notarialny – powiedział wiceburmistrz. – Jednak ten zapis ma na celu zdyscyplinowanie i wspomożenie procesu przekazania drogi. Bo jeśli chociaż jedna osoba nie stawi się u notariusza, miasto jej nie przejmie. Ponieważ jest to droga wewnętrzna, przekazanie jej jest wyłącznie dobrowolne. Miasto nie ma żadnego narzędzia, żeby właściciela do tego skłonić. Z drugiej strony, jako samorząd nie możemy postawić się w sytuacji, kiedy będziemy mieli współudziały w drodze z prywatnymi osobami. To bardzo utrudniłoby zarządzanie – wyjaśnił.
Mimo tego zapisu zgromadzeni protokół podpisywali. Dla współwłaścicieli ta droga to koszt, za którym nic nie idzie. Jedna z właścicielek, emerytka, przyznała, że podatek od tej własności (kilkaset złotych rocznie) to ogromne obciążenie dla jej budżetu. A więc zgodność w dążeniu do przekazania drogi wynika ze wspólnoty interesów – nie tylko właścicieli drogi, ale także mieszkańców domów, które wzdłuż niej stoją. Bo jeśli ktokolwiek z nich chciałby do swojego domu doprowadzić wodę czy gaz – musiałby zdobyć zgodę wszystkich 54 właścicieli drogi. No a dla prywatnej osoby jest to niemożliwe do przeprowadzenia.
Trudno darować ulice
Miasto jednak nie spieszyło się z tym, aby drogę przejąć. Jak mówili współwłaściciele, którzy stawili się w sobotę, aby podpisać protokół uzgodnień – zabiegali o to już w czasach kadencji dwóch poprzednich burmistrzów, Wysockiego i Kwiatkowskiej, i to się im nie udało, choć już w 2014 roku podjęta została uchwała wyrażająca zgodę na nabycie części działek tworzących tę drogę.
Natomiast, kiedy obecny burmistrz Piotr Remiszewski wyraził na to zgodę, potrzeba było wizji terenowej z udziałem radnych oraz burzliwa dyskusja na posiedzeniu komisji Budżetu i Inwestycji, aby zapadła pozytywna decyzja. Stało się to podczas sesji Rady Miasta w październiku 2021 roku. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby mieszkańcy na swój koszt nie zdecydowali się wydzielić geodezyjnie pas drogowy o szerokości przewidzianej planem zagospodarowania.
Koszty budowy drogi
Powodem oporu w przejęciu drogi, jak uważają współwłaściciele, jest to, że ten dar pociągnie za sobą wydatki. Ulica bez nazwy nie ma nawierzchni, chodnika, odwodnienia, oświetlenia itp. Nie ma nic. Jazda nią, choćby w zimie, to wyzwanie, gdyż ma koleiny i nie jest odśnieżona. Zdaniem części mieszkańców prawda jest też taka, że miasto przez lata nie pamiętało o tej części miasta, jak powiedział jeden z właścicieli drogi – części B. Na szczęście ten trend się zmienił.
– Z punktu widzenia miasta sprawa wymaga wielu dokumentów i starań, które mogą zakończyć się niepowodzeniem. Aby darowizna się powiodła wszyscy 54 właściciele drogi muszą stawić się u notariusza. Osobiście lub poprzez pełnomocnika – mówi Marcin Bąk. -–Tymczasem część właścicieli mieszka poza Milanówkiem, choruje lub jest w podeszłym wieku.
Pomoc mieszkańcom
– Zastępca burmistrza chce nam pomóc, dlatego w swoim wolnym czasie dziś jest tu z nami i zbiera podpisy właścicieli – mówi Anna Kuźmicka, jedna z organizatorek przekazania miastu ulicy. – Pomagał nam jeszcze, kiedy był szefem gospodarki nieruchomościami i mam nadzieję, że dzięki temu wreszcie uda nam się dokończyć ten proces.
Zapytany o perspektywę zbudowania z gruntowego traktu drogi, zastępca burmistrza powiedział, że przejęcie przez miasto otwiera drogę do rozmowy o takiej inwestycji i odciążenia mieszkańców, którzy obecnie ponoszą koszty utrzymania tej drogi, która jest ogólnodostępna i korzysta z niej także wiele osób chcących dostać się do przystanku WKD Brzózki. Kiedy jednak prawdziwa droga tu powstanie, wiceburmistrz nie wie, bo to Rada Miasta decyduje, jakie drogowe inwestycje są w danym roku realizowane.
– A więc jeśli państwu będzie na tym zależeć trzeba będzie o to zabiegać w Radzie. Zwłaszcza, że Milanówek nie ma planu inwestycyjnego dotyczącego kolejności wykonywania remontów i budowy dróg. Ale bez przejęcia drogi żadna inwestycja drogowa się tu zapewne nie wydarzy – dodał wiceburmistrz.
Podczas sobotniego spotkania udało się zebrać prawie wszystkie podpisy na protokołach uzgodnień. Tych kilka głosów, których zabrakło, ma być oddane w następną sobotę, albo podczas indywidualnego zbierania podpisów, które przeprowadzi wiceburmistrz. Bo nawet ci, których nie było, jak poinformowali ich krewni czy znajomi, chcą drogę miastu przekazać.
Napisz komentarz
Komentarze