Ostatnie wichury, których efektem w wielu domach był trwający nawet kilka dni brak prądu, a w efekcie często również ogrzewania a nawet wody (w domach korzystających z pomp), pokazały jak trudno sobie poradzić bez dostępu do mediów. Stąd pytania o to, co stałoby się, gdyby w wyniku konfliktu na wschodzie zabrakłoby również gazu, zaczęły dręczyć również „zwykłych” obywateli, którzy dotąd się nad tym nie zastanawiali.
Europa ma się o co martwić
Pytany o kwestię bezpieczeństwa gazowego Polski w przypadku, gdyby Rosja „zakręciła kurek” z gazem, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin powtarza w mediach, że Polska jest bezpieczna, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej.
- Nasze magazyny są wypełnione w 80-90 procentach – zapewniał w niedzielę 20 lutego w radiowej „Jedynce”. Jego zdaniem Polska jest w stanie uniezależnić się do dostaw rosyjskiego gazu w ciągu najbliższego roku. Sasin podkreśla, że gaz z Rosji stanowi "nieco ponad połowę" tego surowca używanego w Polsce.
Pożegnanie z rosyjskim gazem?
- Jest też nasze wydobycie, a także sprowadzamy gaz skroplony przez gazoport w Świnoujściu – przypomniał wczoraj w Polsacie. Wiceminister wskazuje też, że w niedalekiej przyszłości gotowa powinien być Baltic Pipe, czyli system gazociągów łączących Norwegię, Danię i Polskę.
- Zagrożenia (odcięcia dostaw gazu) są absolutnie realne, w Polsce jesteśmy przygotowani na taki scenariusz, Europa gorzej. Jesteśmy przygotowani także na wszelkie inne kwestie, które mogą się pojawić. Mamy zidentyfikowane zagrożenia, które wraz z działaniami Rosji na Ukrainie mogą się również pojawić. Zakładamy, że nie są to zagrożenia militarne, ale inne zagrożenia związane z cyberatakami czy z przerwą w dostawie surowców energetycznych. Trzymamy rękę na pulsie - zapewnił wicepremier w Polskim Radiu.
Napisz komentarz
Komentarze