Reklama

Jesteśmy z Lwowa

W siedzibie Ochotniczej Straży Pożarnej w sobotę rano znalazły azyl cztery Ukrainki z pięciorgiem dziećmi. ZHP dało łóżka i koce, a mieszkańcy miasta przywozili przez cały dzień jedzenie, ubrania, środki higieniczne, zabawki dla dzieci, obuwie itp.
Jesteśmy z Lwowa
W ciągu kilku godzin mieszkańcy Milanówka przynieśli wszystko co potrzebne Ukrainkom i ich dzieciom

Julia mieszka w Polsce od roku, pracuje w sklepie internetowym, a od rana pomaga w OSP jako tłumaczka, bo uciekinierki nie znają języka. Julia jest wzruszona pomocą jaką jej rodaczki otrzymują w Milanówku. – Nie wiem, gdzie są jeszcze takie ludzie jak tu! – mówi. 

Kobiety z Lwowa

 

- Rano przyjechały do nas cztery Ukrainki, dwie pojadą do mężów, jeden z nich jest w Niemczech, a drugi na zachodzie Polski. Pozostałe zostają na razie u nas, ale już kilkunastu mieszkańców wyraziło chęć udzielenia im schronienia. Kobiety praktycznie nic nie miały. Całe rodziny musiały spakować się w jedną walizkę – mówi Sławomir Wieleciński prezes OSP.  Łóżka polowe zorganizowało ZHP, a mieszkańcy zareagowali na nasz post i przynieśli wszystko potrzebne rzeczy. Teraz będziemy prowadzić tylko zbiórkę pieniężną dla nich, bo są bez środków do życia.  – dodaje.

Mamy i dzieci w drodze

Elizawieta ma roczek. Marija jej mama jest agentką nieruchomości. Jechały do Polski dwa dni. Miały tylko słodycze i sok. Marija widziała na mapie jak zaznaczają terytorium, które Rosjanie zajmowali i przestała się wahać czy uciekać do Polski. Jej mąż legalnie pracuje w Niemczech i przyjedzie po nią za kilka dni. Razem pojadą do Niemiec. Marija jest szczęśliwa, że wkrótce będzie razem z mężem i mówi, że ona i jej córeczka już są bezpieczne.

– Cieszę się, że trafiłyśmy właśnie tu, gdzie są sami dobrzy ludzie. Ale kiedy ta wojnie ucichnie wrócimy do domu, nie zostaniemy na stałe za granicą – dodaje.  

Elizawieta i jej mama Maryja przyjechały do Milanówka w sobotę rano po pomoc i ją dostały.  

 

Rozstanie na granicy

Ira ma dwoje dzieci: roczną Alinę i czternastoletnią Aleksandrę. Jej mąż został na Ukrainie. 

- Rozstaliśmy się na granicy – Ira ma łzy w oczach. Liczyła na to, że męża wypuszczą z Ukrainy, bo ma inwalidzkie papiery. To było strasznie bolesne. Zatrzymali go na kordonie – mówi i płacze. – Nie chciałam wyjeżdżać z Lwowa, nie chciałam rozstawać się z mężem. Przekonał mnie jednak, że trzeba chronić dzieci: jeśli mnie też zabiorą na wojnę, to co ty zrobisz z dwójką dzieci? Więc poszłam do Polski… Jestem bardzo wdzięczna za pomoc. Polska to jedyny kraj, który naprawdę nam pomaga – dodaje. – Jeden kraj pomaga, a drugi idzie z wojną.

Maria (pierwsza z lewej) mieszka w Polsce. Ira i Ielena, które znalazły schronienie w siedzibie OSP oraz Sławomir Wielecinski prezes OSP Milanówek.

 

Uciec z Lwowie

Ielena w OSP jest z trójką dzieci. Jej mąż pracuje w Koszalinie, a więc mimo zmęczenia i lęku o rodziców i brata, którzy zostali na Ukrainie, Ielena jest szczęśliwa, że wkrótce zobaczy męża. 

– Mamy zamieszkać wszyscy razem w Koszalinie, kiedy tylko znajdzie dla nas mieszkanie – mówi. 

Ielena zna trochę język, bo pracowała kiedyś w Polsce. 

– Siedziałyśmy wczoraj w piwnicy i czekałyśmy – wspomina dzień ucieczki z Lwowa. – Jeszcze nikt nie strzelał, ale dzień dwa i już nie wiadomo, co będzie – opowiada. - Bankomaty wypłacały tylko niskie sumy, a kolejki na kilka godzin stania. Dolarów i euro w kantorze nie można kupić. Jedzenie w sklepach jeszcze jest, ale już powoli znika. Trzeba było uciekać.

Znajomy dowiózł Ielene, jej siostrę, bratową i babcie w pobliże granicy. Musiały jednak jeszcze przejść pieszo 20 km, z dziećmi i walizkami.

– Piechotą było szybciej. Kolejka, tych którzy chcą wyjechać samochodami ciągnie się na wiele kilometrów – mówi. – Przejście przez granice z małymi dziećmi nie jest proste. Jest jedna kolejka dla wszystkich – dodaje. – Chciałbym, żeby to wszystko się skończyło i żebyśmy mogli wrócić do domu – mówi. – Ale jeśli trzeba będzie zostać to poszukam pracy, dzieci muszą chodzić do szkoły, a tu nie będą żyły w strachu.

Czytaj także: #napomocUkrainie
Dzieci z Lwowa bezpieczne w milanowskim OSP. 

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Przedsiębiorca 19.05.2022 23:51
Jak by potrafiły tynkować to mam dwie piwnice do otynkowania w Milanówku. Ale oni pewnie nie chcą pracować.U nas w Milanówku nie ma chętnych do pracy.Większość bezrobotnych woli utrzymywać się z socjalu. A ja Polski Przedsiębiorca pomimo 70 lat ze względu na niską emeryturę muszę pracować,żeby utrzymać dom i płacić ogromne podatki i nikt się mnie nie lituje. Pamiętam jak kiedyś jak jeszcze nie miałem własnej firmy to chodziłem od jednego zakładu do drugiego ,aż znalazłem pracę. Pamiętam jak zawsze się pytałem czy można pracować po więcej niż osiem godzin ,żeby więcej zarobić. A teraz nie spotkałem nikogo kto by się zapytał o pracę. Większość bezrobotnych uważa ,że praca to kara. Pamiętam jak kiedyś przysłali do mnie z pośredniaka w Piasecznie bezrobotną która osiem godzin nic nie robiąc przepłakała u mnie w zakładzie twierdząc ,że straci zasiłek dla bezrobotnych. Następnie z przysłali z Urzędu Pośrednictwa Pracy w Piasecznie do mnie kontrolę z pretensją dlaczego jej napisałem,że nie podjęła pracy . Następnie przysłali do mnie kontrolę z Państwowej Inspekcji Pracy bo podobno wpłynęła do nich skarga od tej bezrobotnej co nie chciała podjąć pracy,że podobno u mnie w firmie jest za ciasno. Kontrolujący zaczął mi machać przed nosem ligitymacją pokazując jakie to on ma uprawnienia. Dopiero jak mu pokazałem zaświadczenie ,że zakład był odbierany przez Państwową Inspekcję Pracy gdzie figurowała imienna pieczątka jego szefa który odbierał zakład to raptem zesztywniał i ze słowami przepraszam ja tu nie mam czego szukać ,poprosił o podpisanie,że był i nie stwierdzono nieprawidłowości się oddalił. To jest nasza Polska rzeczywistość.Niby czasy się zmieniły ale w mentalności urzędników, przedsiębiorca jest traktowany jak kułak i wróg ludu.

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Przedsiębiorca 17.03.2022 13:34
U nas w Milanówku brakuje ludzi do pracy. Potrzebni są tynkarze i szwaczki. Ciekawe czy są zainteresowani pracą?

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama