Od blisko tygodnia przez granicę płynie nieprzerwany potok ludzi. – Wysłaliśmy zgłoszenie jako samorząd, że mieszkańcy są gotowi przyjąć do swoich domów ponad 50 uchodźców – mówi Piotr Rybka, wójt gminy. – A wtedy akurat przekraczało granice 67! Zgodziliśmy się więc na tych kilka osób więcej! Powitamy ich w Domu Kultury po to, aby ich nakarmić, dopełnić formalności oraz rozdzielić po domostwach, które chcą ich ugościć – dodaje.
Na terenie gminy uchodźcy i goszczące ich rodziny będą pod opieką wolontariuszy, którzy pomogą Ukraińcom nauczyć się żyć w Żabiej Woli. Gmina zorganizowała już miejsca w żłobkach i przedszkolach dla dzieci uchodźców, a żabiowolscy przedsiębiorcy zaoferowali miejsca pracy.
– W gminie jest tylko 10 tys. mieszkańców, ale sądząc po ilości darów, które przekazują, większość to urodzeni wolontariusze – mówi Piotr Rybka.
Mieszkamy w Polsce
– Ukraina nie śpi i my nie śpimy już piątą dobę – mówi Olga, która mieszka i pracuje w Polsce. – Byliśmy na granicy w Dołhobyczu i przywieźliśmy cztery kobiety i czworo dzieci z okolic Tarnopola. Poszły mieszkać do Komorowa. Moja rodzina? Na Ukrainie! Chcą walczyć do końca. Ojciec, matka i córka. Nie przyjadą! – Olga ma łzy w oczach. – Na granicy było ze 40 samochodów, to Polacy przyjechali nam pomóc… – dodaje.
Swietłana dobrze zna język, bo od pięciu lat mieszka w Żabiej Woli. Tu w pracy poznała przyszłego męża. Chce teraz pomóc uchodźcom jako tłumaczka. – Moi bliscy w Żytomirsku pod Kijowem – mówi. – Żyją od alarmu do alarmu, chowając się do piwnicy – dodaje ze łzami w oczach.
– Moja rodzina nie może uciec z Ukrainy – Maryja także nie kryje wzruszenia. Od czterech lat pracuje w żłobku w Żabiej Woli. – Przez teren, gdzie mieszkają idzie rosyjskie wojsko z Krymu na Kijów, są tam odcięci. Tu czuję się spokojniejsza dodaje. – Nie mogę pomóc mojej rodzinie, ale jeśli ja tu komuś pomogę, to może tam ktoś pomoże moim? – dodaje.
Czytaj także: Jesteśmy z Lwowa
Przyjechały dwa autobusy
Atmosfera oczekiwania i niepokoju trwała do czasu, kiedy pod Dom Kultury podjechały autobusy z uchodźcami. Wysiadły z nich kobiety i dzieci ale także młodzież i mężczyźni. Wszyscy zmęczeni, ale spokojni. Tłum uchodźców wypełnił Dom kultury mieszczący się w zabytkowym dworku.
– Skąd jesteście? – pytano. – Brody, Lwów, Tarnopol... Padały różne nazwy miejscowości i rejonów. Uchodźcami zajęli się wolontariusze.
– To, czego teraz potrzebujemy, to żywność, która się nie psuje – mówi Piotr Rybka. – Można ją przynosić do urzędu, gdzie trwa zbiórka. Jak długo będą u nas? Tego nikt nie wie, ale trzeba pomóc – dodaje.
– My nie wiemy, kto do nas trafi, ale oni też oni nie mają pojęcia, do czyjego domu idą, też muszą zaufać – mówi pani Beata, która razem z mężem Romanem przyjechali, aby zaprosić do siebie ukraińską mamę z dziećmi.
– Dzień zaczęliśmy od zakupów i sprzątania pokoju dla nich – dodaje Roman. – Jak długo możemy ich gościć? Jak długo będzie trzeba.
Więcej niż planowano
Gmina Grodzisk podała, że dysponuje 60 miejscami w swoich obiektach. Tymczasem w samej Żabiej Woli ta liczba została przekroczona dzięki mieszkańcom. Także w innych miejscowościach ludzie przyjmują uchodźców. Grodzisk współpracuje z gminami z pogranicza, jak Sieniawa i Medyka. Aktualna lista potrzeb to: woda, koce, papier toaletowy, słodycze.
Każda z osób przekraczająca granicę musi zarejestrować się w punktach recepcyjnych. To podstawa uzyskania statusu uchodźców – ogłosił Urząd Miejski w Grodzisku.
Napisz komentarz
Komentarze