Pandemia wywróciła nasz świat do góry nogami. Wymusiła obostrzenia, które zabrały nam nie tylko możliwości swobodnego podróżowania czy pójścia do restauracji. Mocno ograniczono nam również kontakty międzyludzkie. I choć większość restrykcji już zdjęto, możemy znów spotkać się ze znajomymi czy pójść do kina, szkody na naszej psychice już zostały wyrządzone. Szczególnie zaś dotyka to ludzi młodych. Dla nich pozbawienie kontaktu z rówieśnikami może okazać się wyjątkowo szkodliwe.
Problem 1: dziurawa edukacja
Jedną z pierwszych decyzji, jakie podjął rząd w związku z pandemią, było zamknięcie szkół. Placówki z dnia na dzień musiały przejść na naukę zdalną. O słuszności samej decyzji można by się spierać, bezdyskusyjny jest jednak fakt, że polska szkoła okazała się na taką okoliczność kompletnie nieprzygotowana. Brak odpowiedniego sprzętu dotknął zarówno nauczycieli, jak i uczniów. Scenariusze lekcji były w pośpiechu modyfikowane, by można je było przeprowadzić w nowych, wirtualnych warunkach. O szczęściu mogły mówić te dzieci, które dysponowały komputerem, dobrym łączem internetowym i własnym pokojem, w którym mogły odbyć lekcje. W wielu domach była to jednak rzadkość.
– Mam trójkę dzieci w wieku szkolnym: czwarta i szósta klasa podstawówki i pierwsza liceum. Najstarsza córka ma własny pokój, dwójka młodszych ma wspólny. Ich troje, a komputery dwa. Jednocześnie ja pracowałam w salonie, a mąż w sypialni. Musieliśmy ustalać z szefami godziny, w których będziemy "poza komputerem", żeby wszystkie nasze dzieci mogły uczestniczyć w lekcjach – opowiada nam pani Dorota.
Na zdalną pracę narzekali również nauczyciele. – Nie było tygodnia, żeby w środku lekcji do jakiegoś dziecka nie weszła na przykład matka z obiadem. Albo ktoś zaczynał sprzątać dom i nagle lekcję zagłuszał odkurzacz. Dopiero po jakimś czasie dzieci nauczyły się wyciszać mikrofony – wspomina pani Anna, nauczycielka w jednej z piaseczyńskich podstawówek. Kuriozalnie wyglądały lekcje wychowania fizycznego. Pływanie "na sucho", teoria koszykówki czy pompki, z braku miejsca wykonywane na łóżku – to tylko kilka przykładów na to, jak nauczyciele usiłowali realizować program WF.
– Mój syn uwielbia sport, WF zawsze był jego ulubioną lekcją. A tu nagle zamiast meczu koszykówki czy siatkówki, musiał przygotowywać się do kartkówek z historii tych dyscyplin. Muszę mówić, jak bardzo teraz lubi WF? – kręci głową pani Dorota.
Czytaj także: Komunikat do rodzin i instytucji przyjmujących uchodźców z Ukrainy
Problem 2: samotność w sieci
O ile jednak zaległości w edukacji są jeszcze możliwe do nadrobienia, młodzi ludzie stracili też coś, czego nikt im nie odda: czas i relacje. W rozwoju młodego człowieka kontakty międzyludzkie pełnią kluczową rolę. Tymczasem lockdown zamknął dzieci w czterech ścianach i przykuł do ekranu komputera. Wiosną ubiegłego roku fundacja Dajemy Dzieciom Siłę opublikowała raport, z którego wyłania się dramatyczny obraz. Aż jedna trzecia nastolatków (13-17 lat) określa swój stan psychiczny jako zły. Jako główne przyczyny młodzi podają najczęściej izolację, złe relacje z rodzinami czy obawa przed zakażeniem lub utratą pracy przez rodziców.
Pozbawieni alternatywy młodzi musieli uciec do Internetu. Wirtualna rozmowa ze znajomymi nie zastąpi jednak bezpośredniego kontaktu: poklepania po ramieniu, buziaka na powitanie czy zwykłych, młodzieńczych wygłupów. W efekcie dzieci coraz częściej cierpią na stany depresyjne, zaburzenia nerwicowe czy bezsenność. Psychiatrzy alarmują też, że coraz częściej zgłaszają się do nich nastolatkowie z objawami zespołu stresu pourazowego. – W prowadzonym przez fundację Dajemy Dzieciom Siłę telefonie zaufania dla dzieci i młodzieży w 2020 r. zarejestrowano 747 interwencji w przypadku bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia dziecka – o 43 proc. więcej niż w 2019 r. – mówiła podczas ubiegłorocznego III Kongresu Zdrowia Psychicznego dr Aleksandra Gozdanek z Klinice Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Takich sygnałów jest coraz więcej.
– Jeszcze parę lat temu w mediach trąbiło się o tym, że młodzi uzależniają się od Internetu. A potem z dnia na dzień kazali dzieciom przenieść całe swoje życie do sieci – rozkłada ręce pani Dorota.
Świat powoli wychodzi z pandemii. Stopniowo zdejmowane są kolejne obostrzenia. Starsze roczniki wróciły właśnie do szkół. Na horyzoncie widać już powrót do normalności. Jednak to normalność pozorna. Piętno, jakie odcisnęły ostatnie dwa lata na psychice młodego pokolenia, pozostanie jeszcze na długo. O ile nie na zawsze.
Napisz komentarz
Komentarze