Kilkuset uchodźców znalazło czasowy dom w Milanówku i okolicy. W Hali Sportowej przy Szkole nr 1 i w OSP przyjmowani są bezpośrednio po przyjeździe i stamtąd trafiają do prywatnych domów. Tam też można przynosić dary i zgłosić chęć pomocy. Prace koordynuje Urszula Milczarek zajmująca się zarządzaniem kryzysowym w Urzędzie Miasta.
Przegląd Regionalny: Jaka jest sytuacja?
Urszula Milczarek: Z każdym dniem napływa więcej uchodźców i pojawiają się nowe problemy. Na przykład Ukraińcy przywożą ze sobą hrywny, których kantory nie chcą wymieniać. Przywożą zwierzęta, a nie każdy wtedy chce przyjąć ich do domu. Rodziny bywają też wieloosobowe i nie chcą się rozdzielać. Mieliśmy taką sytuację: dwóch braci z żonami, dziećmi i rodzicami. Najmłodsze dziecko miało kilka miesięcy, a seniorka rodu ponad 90 lat. Razem dwadzieścia dwie osoby. Mimo to udało się znaleźć dom, który ich wszystkich przyjął.
Tu w hali czy w świetlicy OSP uchodźcy nie zostają na dłużej?
To tylko miejsca doraźnej pomocy i doraźnego pobytu. Bo też nocuje u nas zazwyczaj ok 80 osób, a w ciągu dnia przewija się drugie tyle, którym znajdujemy domy. OSP jeździ również po uchodźców na granice. Kiedy trafiają do nas dajemy im odetchnąć i sprawdzamy, czy przekroczyli granicę po 24 lutego i ustalamy jakiej formy pomocy potrzebują. Jedni jadą dalej, a inni chcą u zostać i tym szukamy domu. Staramy się pomagać przede wszystkim matkom z dziećmi. Samotnie podróżujących panów przekierowujemy do hoteli wskazanych przez wojewódzki zarząd kryzysowy. Nie mamy warunków, aby mogli u nas nocować, gdyż na sali są samotne mamy z dziećmi, którym musimy zapewnić bezpieczeństwo.
Czego dziś potrzebujecie?
Domów, w których uchodźcy będą mogli zostać nawet na kilka miesięcy. Ludzie nie boją się przyjmować Ukraińców, ale boją się kosztów. Przecież wielu rodzinom trudno opłacić rachunki za prąd i gaz, które znacznie wzrosły. A więc boją się, że finansowo sobie nie poradzą, jeśli te koszty utrzymania wzrosną z powodu goszczenia uchodźców. To w czym my im możemy pomóc, to przekazać dary, czyli chemie, ubrania, jedzenie z długą datą ważności. Za pieniądze ze zbiórki internetowej, kupowane są bilety na dalszą podróż dla uchodźców udających się za granice oraz benzyna do busów, które ich transportują od granicy. Na chwilę obecną z wojewodą umów na najem lokali nie mogą zawrzeć osoby prywatne. Prowadzone są prace nad specustawą, która ma przyspieszyć możliwości niesienia pomocy uchodźcom. A tym, którzy zadeklarują chęć pozostania w Polsce na stale, przyznanie statusu uchodźcy, a więc także środków na życie. Dziś przysługuje im bezpłatna opieka lekarska, edukacja dla dzieci w wieku szkolnym i pomoc humanitarna.
To nie wiele…
Dlatego gdyby nie wielkie serca i pomoc mieszkańców, to wszystko by nie działało. Pomoc mieszkańców nas ratuje. Kilkaset osób znalazło już mieszkanie w gminie. Drugie tyle przejechało w transferze. A kiedy apelowaliśmy o wózki dla dzieci, bo były potrzebne, to wózki się pojawiły. Kiedy powiedzieliśmy o śpiworach, ludzie je przynosili. Podobnie, gdy przyjechało do nas chore na raka niemowlę zajęli się nim lekarze wolontariusze. Mieszkańcy Milanówka nie odmówili domu nawet rodzinie, która musiała przejść izolacje. Staramy się ze swoje strony pomóc, jak możemy koordynując akcje pomocy i np. kiedy zgłaszają się ludzie i mówią, że mają pusty dom, ale hydraulika jest niewykończona, wysyłamy tam strażaków i specjalistów, aby dokończyli prace żebyśmy mogli ulokować tam uchodźców
Napisz komentarz
Komentarze