Dyrektywa Omnibus Unii Europejskiej jest aktem prawnym, który państwa członkowskie, w tym Polska musiały wdrożyć. W naszym przypadku prace nad zmianami jeszcze trwają, choć dyrektywa miała zacząć obowiązywać 28 maja. Dlaczego takie zapisy w dyrektywie? Producenci często różnicują składy produktów, co długo było tajemnicą poliszynela. Problem „podwójnej” jakości dotyczy głównie chemii gospodarczej, kosmetyków i żywności. Dlatego poszukujemy proszków do prania z Niemiec, ponieważ uważamy je za lepsze niż podobne (marka) a produkowane u nas. Ponadto wytyczne dyrektywy mają wpłynąć na przejrzyste relacje między przedsiębiorcami a konsumentami oraz bardziej odpowiadać na nowe trendy zakupowe np. związane z szybkim rozwojem e-handlu. Co prawda dyrektywa już obowiązuje, ale tradycyjnie nie ma jeszcze polskich przepisów wykonawczych. W projekcie zapisano, że wprowadzenie na jeden z rynków UE produktu, który jest przedstawiony jako identyczny, a różni się składem lub właściwościami, będzie traktowane jako nieuczciwa praktyka rynkowa wprowadzająca konsumentów w błąd. Jeśli dojdzie do takiej sytuacji trzeba będzie te różnice rzetelnie uzasadnić. W przeciwnym razie Prezes UOKiK może nakładać kary pieniężne za stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Dla przedsiębiorcy do 10 proc. obrotu, a kara dla osoby zarządzającej (decydującej) nie może przekroczyć 2 mln zł. Więc są one dotkliwe.
Promocje po nowemu
Najważniejszą zmianą jest dotycząca eksponowania cen promocyjnych. Po wejściu dyrektywy sklep będzie musiał pokazać cenę promocyjną produktu oraz poprzednią, najniższą cenę produktu. Przykład: zakładamy, że sklep zorganizował promocję. Na początku towar kosztował 500 zł. Za miesiąc cena urosła do 600 zł. Za jakiś czas rusza promocja na ten produkt z obniżką o 10% i kosztuje już tylko 540 zł. Do tej pory było to w pełni legalne. Po wejściu w życie dyrektywy Omnibus sprzedawca będzie musiał wskazać w reklamie najniższą cenę danego towaru w ciągu ostatnich 30 dni – a więc cenę 500 zł. Jeśli tego nie zrobi, to wprowadzi konsumentów w błąd. Jeśli zatem np. produkt był oferowany co najmniej przez 30 dni, to w takim przypadku przedsiębiorca będzie musiał pokazać, obok ceny promocyjnej, poprzednią najniższą cenę produktu, jaka obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem promocji. Gdy produkt był w ofercie krócej niż 30 dni, to takiej sytuacji sklep będzie musiał pokazać, obok obniżonej ceny, najniższą dotychczasową cenę produktu. Jeśli produkt należy do łatwo psujących się, to sprzedawca będzie musiał poinformować o jego cenie sprzed pierwszego zastosowania obniżki.
Franczyza też jednolicie
Nowe przepisy będą mieć również zastosowanie do sieci franczyzowych. Jeżeli franczyzodawca zamierza przeprowadzić akcję promocyjną w całej sieci, to musi uprzedzić o tym franczyzobiorców odpowiednio wcześniej, by ci zdążyli się do niej przygotować. Nie trzeba informować o ostatniej najniższej cenie w kilku przypadkach m.in. promocji i programów lojalnościowych, przyznawania punktów konkretnym konsumentom, do wykorzystania przy kolejnych zakupach. Obowiązek informowania o najniższej cenie będzie istnieć w przypadku materiałów reklamowych skierowanych do wszystkich klientów. Jeśli natomiast kampania promocyjna jest przewidziana do zamkniętego kręgu odbiorców, to takiego obowiązku nie ma.
Czytaj także: Zakupy „na kreskę” czyli sklepy wprowadzają płatności odroczone
Napisz komentarz
Komentarze