Urszula Łoś ma za sobą bardzo dobre występy w Pucharze Świata. Przed kolarką kolejna impreza – mistrzostwa świata na torze w Pruszkowie, jednak zawodniczka nie ukrywa, że jej celem są Igrzyska Olimpijskie.
W Nowej Zelandii wraz z Marleną Karwacką zdobyłyście brąz w sprincie drużynowym. To pierwszy medal dla Polski. Czujesz, że dokonałaś czegoś wielkiego?
Pierwszy medal w historii Polski w sprincie drużynowym kobiet na Pucharze Świata – to brzmi świetnie! Czujemy, że to właśnie my zaczynamy tworzyć nowa historię kobiecego sprintu w Polsce.
Jak oceniasz swój start indywidualnie? 4. miejsce w keirinie rozpatrujesz jako sukces czy lekki niedosyt?
Z mojego ostatniego występu w keirinie jestem zadowolona. Czwarta lokata też jest dobrym miejscem. Wiadomo, że chciałoby się sięgnąć po medal. Brakowało naprawdę niewiele, ale nie zawsze jest tak, jakby się chciało. Lekki niedosyt zawsze pozostaje, ale to tylko dodaje mi motywacji na kolejne starty.
Zima Ci służy. W grudniu w Londynie sięgnęłaś po brąz. Czujesz, że jesteś w przysłowiowym gazie?
Szczerze mówiąc, nie czuję się w gazie. Jestem cały czas w pracy z myślą o nadchodzących mistrzostwach świata. Mimo to dobrze mi się jeździ „na roboczo”
Patrząc na twoje ostatnie osiągnięcia można wysnuć wniosek, że weszłaś na wyższy poziom. Dojrzałaś sportowo, nabrałaś pewności siebie?
Tak. Na pewno nabrałam pewności siebie. W biegach czuję, że to teraz ja mogę rozstawiać biegi pode mnie, dyktować tempo i przebieg wyścigu.
Niebawem mistrzostwa świata w kolarstwie torowym. Po raz drugi w historii odbędą się w Pruszkowie. Dla biało-czerwonych własny teren będzie atutem?
Myślę, że na pewno! Tor w Pruszkowie znam jak własną kieszeń. To będzie wielki plus. Do tego dojdzie doping rodziny i znajomych. Nie mogę się już doczekać.
Czego oczekujesz po mistrzostwach światach? Nastawiasz się na konkretny wynik?
Na mistrzostwach świata liczę po prostu na zdobycie jak najwyższych lokat. Każde miejsce przekłada się na punkty, które wliczają się do rankingu Igrzysk Olimpijskich. Każda zdobycz jest na wagę złota i będzie decydować o kwalifikacjach. Oczywiście miło by było stanąć na podium i dam z siebie wszystko, żeby tak się stało.
Chyba to nie będzie nic odkrywczego – cel jest jeden i meta za jakieś 1,5 roku. Zgadza się?
Dokładnie! To będzie ciężka podróż, ale zrobię wszystko by za półtora roku dojechać do mety zwycięsko i sięgnąć po upragniony cel.
Ciężka podróż
- 30.01.2019 05:00
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze