Demonstracja, związana z nielegalną wycinką w centrum Milanówka 67 drzew, odbyła się przy dźwiękach piły mechanicznej, jaką ten las pośrodku miasta został zniszczony. Udział w demonstracji wzięło około 30 osób, przede wszystkim przedstawicieli partii Zielonych Grodzisk i proekologicznego Stowarzyszenia Musszelka z Milanówka, a także mieszkańców miasta.
Historia nielegalnej wycinki drzew
- Przypomnę, jak to było: w biały dzień na terenie chronionej przez konserwatora części miasta, 250 m od siedziby Straży Miejskiej, w obecności policji i na oczach świadków, w tym radnych miejskich, którzy apelowali o wstrzymanie wycinki, w ciągu sześciu godzin wycięto 67 dużych, zdrowych i cennych drzew – powiedział, otwierając demonstracje, wiceprzewodniczący Zielonych Mirosław Kaznowski. - Nie akceptujemy „patodeweloperskich” praktyk i oczekujemy surowych kar dla przestępców ekologicznych – dodał.
Jak mogło dojść do tej „rzezi drzew”, jak nazywają to zdarzenie mieszkańcy, skoro obszar, z którego zniknęło prawie pół hektara drzew, jest wpisany do miejscowego planu zagospodarowania, jako las? Wyjaśnienia domagają się protestujący i mieszkańcy. Czy winni ewentualnych zaniedbań poniosą karę?
Zapewne niedługo będzie to jasne. Bo też w trakcie prowadzenia postępowania o wycinkę, prokuratura doszła do wniosku, że zaszło uzasadnione podejrzenie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji i straży miejskiej. Z tego powodu materiały dotyczące tego wątku sprawy, zostały wyłączone z postępowania o wycinkę i przekazane do Prokuratury Okręgowej, celem przeprowadzenia postępowania. Jakie decyzje podejmie Prokuratura Okręgowa? Dziś nie wiadomo.
Zanim będzie kolejne posiedzenie sądu
Akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi M. o czyn z art. 181§1 kk., czyli o spowodowanie zniszczeń w przyrodzie, które podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5, Prokuratura Rejonowa skierowała do sądu już w listopadzie ubiegłego roku. Podczas pierwszego posiedzenia sądu w maju tego roku, oskarżony złożył wniosek o umorzenie sprawy. Dziś sąd miał podjąć decyzję, czy przychyli się do wniosku czy może zasądzi działanie zmierzające do odbudowy zdewastowanej zieleni, czego domagają się Zieloni? Jaka będzie decyzja sądu? Dowiemy się zapewne na posiedzeniu o terminie, którego strony zostaną dopiero poinformowane.
Czas oczekiwania na nowy termin rozprawy Zieloni oraz prawnik reprezentujący miasto, chcą wykorzystać na merytoryczne przygotowanie się do odpowiedzi na wniosek o umorzenie. Zdaniem adwokata, Bartosza Powikrowskiego, wniosek ten nie wydaje się merytorycznie zasadny. Obecna w sądzie pani prokurator Krystyna Paszek z Prokuratury Rejonowej w Grodzisku Mazowieckim, zapewniła, że prokuratura będzie walczyć o skazanie oskarżonego o nielegalną wycinkę. Akt oskarżenia został oparty na opinii biegłego, a wniosek o umorzenie nie ma, zdaniem pani prokurator, uzasadnienia prawnego.
Na kolejnym posiedzeniu sąd także zajmie stanowisko w sprawie zgłoszenia się przez Fundację Musszelka i Polskie Stowarzyszenie Ekologiczne, jako strony w postępowaniu sądowym. Jeśli sąd wyrazi zgodę, ekolodzy będą mogli wziąć czynny udział w postępowaniu. Mecenas, reprezentujący miasto, zapewnił, że przychyli się do tego wniosku.
Mieszkańcy płakali nad pniami wyciętych drzew
- Sprawa rzezi drzew w Milanówku musi zostać wyjaśniona, by taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła – mówił Mirosław Kaznowski. Zieloni domagają się także przywrócenia działki do stanu pierwotnego i wydania zakazu zmian w Miejskim Planie Zagospodarowania Przestrzennego do momentu kiedy nowo posadzone drzewa wrócą do rozmiarów sprzed wycinki.
- Drzewa, które wycięto, rosły w centrum miasta, przy ruchliwej ulicy i wiadukcie. Pokrywały prawie pół hektara czyli produkowały dziennie ok 300 kg tlenu, a wiec tyle, ile potrzeba tysiącu osób – powiedziała Joanna Miś-Skrzypczak z lokalnej organizacji pozarządowej Musszelka. – Drzewa przeciwdziałały tworzeniu się w centrum miasta wyspy ciepła, co pozwalało zredukować temperaturę nawet o 8 st. C! W tej liczbie drzewa mogły wyłapywać rocznie nawet 1500 kg dwutlenku węgla – dodała.
Jak można te szkodę naprawić? Nie można. To czego oczekują ekolodzy, to nakazanie oskarżonemu nasadzenie terenu dużymi drzewami w liczbie tych wyciętych. A także zobowiązanie go do tego, aby przez pięć lat, a więc do czasu aż się ukorzenią, był zmuszony je pielęgnować.
- Milanowska masakra piłą mechaniczną była największą zbrodnią na środowisku w historii naszego miasta. W czasie kryzysu klimatycznego niepotrzebne wycięcie jednego drzewa jest zbrodnią. Ktoś musi ponieść odpowiedzialność za samowolne zniszczenie całego lasu - komentuje nielegalne wycięcie drzew Joanna Miś-Skrzypczak.
Obecny tego dnia w sądzie pełnomocnik oskarżonego, Łukasz M., odmówił komentarza.
Czytaj także: Zmiany w kursowaniu SKM na linii grodziskiej
Napisz komentarz
Komentarze