Akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi M. o czyn z art. 181§1 kk., czyli o spowodowanie zniszczeń w przyrodzie, które podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5, prokuratura skierowała do sądu rejonowego już w listopadzie ubiegłego roku. Podczas pierwszego posiedzenia sądu w maju tego roku, oskarżony złożył wniosek o umorzenie sprawy. Kolejne posiedzenie się nie odbyło. W dniu, w którym miało się odbyć, przed sądem manifestowali ekolodzy i mieszkańcy.
Postanowienie o nieumorzeniu
W poniedziałek sąd m.in. wysłuchał adwokatów obu stron, czyli oskarżonego oraz urzędu miejskiego, a także przedstawicieli ekologicznych organizacji: Polskiego Klubu Ekologicznego i Fundacji Musszelka, które zgłosiły się do udziału w postępowaniu.
Sąd uznał, że konieczne jest m.in. przesłuchanie dalszych świadków, aby ocenić i wyjaśnić sprawę. Zdaniem sądu informacje zawarte w aktach świadczyć mogą m.in. o tym, że oskarżony otrzymywał sprzeczne informacje od funkcjonariuszy publicznych, którzy nie nakazali mu kategorycznie zaniechać wycinki drzew. Konieczne jest także zbadanie, czy kilkadziesiąt drzew wyciętych z powierzchni ok. pół hektara, tworzyło „znaczny rozmiar”, bo to istotne dla aktu oskarżenia.
Co się stało w Milanówku
Zdaniem ekologów na terenie chronionej przez konserwatora części miasta, niedaleko siedziby straży miejskiej, w obecności policji i na oczach świadków, w tym radnych miejskich, którzy apelowali o wstrzymanie wycinki, w ciągu sześciu godzin wycięto 67 dużych, zdrowych i cennych drzew.
"Zdaniem ekologów najważniejsze jest to aby ten obszar w centrum miasta został ponownie zadrzewiony."
Jak mogło dojść do tej rzezi drzew, jak nazywają, to mieszkańcy? W trakcie prowadzenia postępowania o wycinkę, prokuratura doszła do wniosku, że zaszło uzasadnione podejrzenie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji i straży miejskiej. Materiały dotyczące tego wątku sprawy zostały wyłączone z postępowania o wycinkę i przekazane do prokuratury okręgowej.
Będą kolejne rozprawy
Na poniedziałkowym posiedzeniu sąd ustalił kolejne dwa terminy rozpraw. Odbędą się one w połowie listopada.
- Sprawa rzezi drzew w Milanówku musi zostać wyjaśniona, by taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła – powiedział Mirosław Kaznowski z Partii Zielonych i stwierdził, że ekolodzy, jak i wielu mieszkańców, w podpisanej petycji, domagają się przywrócenia działki do stanu pierwotnego.
CZYTAJ TAKŻE: Powstanie dom dla potrzebujących
- Drzewa, które wycięto, rosły w centrum miasta. Pokrywały prawie pół hektara, czyli produkowały dziennie ok. 300 kg tlenu, a więc tyle, ile potrzeba dla tysiąca osób – powiedziała Joanna Miś-Skrzypczak z Fundacji Musszelka. – Drzewa przeciwdziałały tworzeniu się w centrum miasta wyspy ciepła i wyłapywać rocznie nawet 1500 kg dwutlenku węgla – dodała wyjaśniając tego dnia przed sądem, czym dla miasta jest utrata tego zielonego zakątka.
Napisz komentarz
Komentarze