Przypomnijmy. Wieczorem 30 listopada Pruszkowem wstrząsnęła eksplozja. Okazało się, że wybuchł samochód zaparkowany przy ul. Wilczej. Auto zostało całkowicie zniszczone, jego dach wystrzelił w powietrze. Na miejscu zdarzenia udało nam się, porozmawiać z właścicielem pojazdu.

- Jadłem kolację, kiedy usłyszałem bardzo głośny wybuch, coś jak sztuczne ognie. Wyjrzałem i samochód płonął. Nie wiem, jak to się stało. W mediach społecznościowych już pojawiły się informacje, że to porachunki przestępcze. Nie wiem, kto to wymyślił – powiedział nam wówczas właściciel auta.
Jednak wiele wskazuje na to, że wybuch nie był zwykłym nieszczęśliwym wypadkiem.
- Została przeprowadzona ekspertyza wraku i specjalista stwierdził, że eksplozję spowodował materiał, który nie był częścią pojazdu – przekazała nam w rozmowie telefonicznej Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Okręgowej Prokuratury w Warszawie.
W dalszej rozmowie rzeczniczka wytłumaczyła, że może chodzić tutaj zarówno np. o łatwopalny materiał pozostawiony w samochodzie przez właściciela, jak i bombę podłożoną przez nieznanych sprawców.
Niestety służbom nie udało się wytypować osoby odpowiedzialne za wybuch, dlatego sprawa w lutym została zamknięta. Bardzo możliwe, że nigdy nie dowiemy się prawdy o tym, co spowodowało eksplozję auta w Pruszkowie.
Napisz komentarz
Komentarze