Czy trzeba pić codziennie, stracić prace i rodzinę, żeby powiedzieć: muszę przestać pić?
Piotr Sarnowski: Dziś większym problemem społecznym są wysoko funkcjonujący alkoholicy, a nie ci bezrobotni, często bezdomni stojący pod Biedronką. Specjaliści mówią też, że wzrasta ilość kobiet, które nadużywają alkoholu. Zdarza się widzieć w sklepie kobiety, które kupują nawet po kilkanaście „małpek”, czyli małych buteleczek wódki. Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że te kobiety piją tak, żeby bliscy i znajomi nie widzieli. Zapewne też nie funkcjonują bez alkoholu, skoro muszą mieć go zawsze przy sobie. Schowany na przykład w torebce.
Warto zgłosić się do placówki terapii uzależnień, jeśli ktoś tak postępuje. Tam dowie się, czy konieczna jest terapia. A jeśli tak, to w jakim trybie, czy ambulatoryjnym, czy już w ośrodku zamkniętym. Warto przypomnieć, że alkoholiz to choroba psychiczna, która wymaga specjalistycznej pomocy. Nie wystarczy siła woli, żeby przestać pić. Tak, jak nie wystarczy siła woli, aby wyzdrowieć z jakiejkolwiek innej choroby.
Kiedy się zatrzymać, żeby nie było za późno?
Warto zastanowić się nad tym, czy nie pijemy w sposób ryzykowny? A tak dzieje się, kiedy tracimy kontrole nad alkoholem. Na przykład obiecujemy, że to będzie tylko kieliszek, a wypijamy całą butelkę. Pijemy, choć na drugi dzień rano mamy ważne spotkanie. Pijemy, mimo że z tego powodu spotykają nas nieprzyjemne konsekwencje w pracy czy w domu. Obiecujemy, że odbierzemy dzieci ze szkoły i nie dotrzymujemy słowa, bo się napiliśmy. Sięgamy po alkohol, choć nasi przyjaciele, mówią: Za dużo pijesz! Kiedy słyszymy od szefa: „jeszcze raz przyjdziesz na kacu i cię zwolnię” albo od żony: „mam tego dość, że codziennie czuć od ciebie alkohol”, a mimo to nic nie chcemy zmienić.
A kiedy już nie ma wątpliwości, że czas zakręcić butelkę?
Mówi o tym zwiększona albo zmniejszona tolerancja na alkohol. Czyli sytuacja, kiedy możemy zdecydowanie więcej wypić albo już po małej ilości alkoholu urywa się nam film. Kolejny sygnał to sytuacje niebezpieczne, na przykład jazda samochodem po alkoholu. Klinowanie – rano wstajemy i musimy wypić, żeby funkcjonować. Idziemy więc po piwo. Objawy odstawienia: drżenia, wymioty, pocenie się, niepokój stany depresyjne, czy lękowe, które pojawiają się, jeśli przestajemy pić to sygnały uzależnienia.
Co wtedy powinnyśmy zrobić?
Przestać pic, iść na terapie uzależnień i skorzystać ze wsparcia, jakie daje wspólnota Anonimowych Alkoholików, którzy mają swoje mitingi w każdym prawie mieście. Zazwyczaj jednak wtedy choroba wywołała w naszej głowie cały system zaprzeczeń i nie widzimy problemu. Często trafiamy na terapie, dopiero kiedy koszty są tak duże, że jak to się mówi, znajdziemy się na dnie. Oczywiście dla każdego to dno może być inne. To nie zawsze utrata wszystkiego.
A jeśli pije, ktoś z naszych bliskich, co możemy zrobić?
Możemy pomóc mu, dostrzec problem, organizując tzw. interwencje. Polega ona na tym, że zaprasza się na spotkanie rodzinne, przyjaciół, a nawet szefa, czyli możliwie dużą ilość osób, które powiedzą, że jest problem! Podczas takiej interwencji teść może stwierdzić: chłopie źle się dzieje, fakty są takie, że pijesz i zaniedbujesz dom. Brat może dodać: przyjechałeś po pijaku do mnie, a w samochodzie wiozłeś swoje dzieci! Siostra zawtórować: wpadłeś w szał podczas świąt i wystraszyłeś nas! A szef dodać: jesteś nieodpowiedzialny, nie mogę ci zaufać. Żona: nie ma cię albo siedzisz w garażu i pijesz! Cały dom na mojej głowie.
Taka interwencja bywa skuteczna?
Tak, ale wymaga tego, aby rodzina sama uznała, że ktoś z bliskich ma problem. Niestety zazwyczaj w rodzinie alkoholika także panuje system zaprzeczeń. Nie tylko osoby chore na alkoholizm, ale także ich bliscy używają mechanizmu wyparcia i racjonalizacji: Zdzisiek, to dopiero pije! Z naszym Tomkiem, nie jest tak źle.
W Polsce w ogóle panuje nadal kultura picia i niestety prawo w tym nie przeszkadza. Wzrosła za to dostępność i łatwość sięgania po alkohol, przy coraz mniejszej profilaktyce. A do tego wszystkie te rauty, wyjazdy integracyjne w pracy, a tam wódka wręcz się leje. A także bywają narkotyki. Do tego dochodzi jeszcze kwestia marketingu, a więc m.in. wychodzące naprzeciw potrzebom kobiet ładniejsze buteleczki czy wymyślne smaki alkoholi. Podsumowując, w dzisiejszych czasach, z bardzo różnych względów, ciężko jest być abstynentem. Dlatego namawiam do profilaktyki i skorzystania z terapii, nim problem nas pochłonie.
Napisz komentarz
Komentarze