Sołtys, nauczyciel ze szkoły po drugiej stronie drogi, przy której stoi kościół św. Matki Teresy z Kalkuty, a także młody mężczyzna uprawiający jogging, mówią o księdzu Mariuszu tylko dobrze.
- Wszyscy są w szoku- mówi Jarosław Józefowicz sołtys Adamowizny i radny gminy Grodzisk Mazowiecki. - Można powiedzieć, że to ksiądz z powołania, patrząc na to, jaki był w naszej parafii. Nikt w to nie chce wierzyć. Kiedy odczytano list z kurii w kościele, to niektórzy ludzie płakali, bo ksiądz Mariusz, to dusza człowiek! Zawsze uśmiechnięty, nie słyszałem, żeby komuś odmówił pomocy. Dlatego też niepotrzebne były te publikacje w mediach, bo ta jego wina nie jest udowodniona- mówi.
Sołtys podkreśla, że to dzięki staraniom księdza Mariusza zakończono budowę kościoła, że proboszcz był życzliwy i zawsze gotów pomagać ludziom. A gdyby coś złego się działo, to by o tym wiedział, zwłaszcza że sprawuje tę funkcję już piątą kadencję, czyli jest dłużej sołtysem, niż ksiądz Mariusz był proboszczem. A gdyby coś wiedział złego o księdzu, to by się sprawą zajął, zgłosił do odpowiednich instytucji itd. No ale nic takiego do niego nie dotarło, a tu ludzie wiele o sobie wiedzą, choć wioska w ostatnich latach rozrosła się do tysiąca mieszkańców za sprawą tych, którzy przenieśli się tu z Warszawy. Adamowizna jest malownicza, tonie w zieleni, na uboczu, a dzięki S8 moment i człowiek jest w Warszawie.
Ludzie nie wierzą w winy księdza
O księdzu Mariuszu mieszkańcy Adamowizny mówią z wielką sympatią. Głosy krytyki także jednak wyważone można usłyszeć pod adresem Kościoła jako instytucji, której trudno ufać. Także w tej sprawie. Podobno to, o co proboszcza oskarżono, miało się wydarzyć 20 lat temu, zanim tu przybył. Czy jednak wtedy coś złego naprawdę się stało? I co? Kiedy dzieją się rzeczy, które naprawdę bulwersują, czyli krzywda dzieci, to się Kościół tak nie wyrywa do działań. A tu taka radykalność? Czemu? Czy powodem nie są jakieś rozgrywki wewnętrzne? Przecież kościół to też instytucja, ścieżki kariery itp.? Tego nie wiadomo. Wiadomo tylko, że ksiądz był tu lubiany i ceniony. Kiedy prowadzi się dzieci do tego samego przedszkola, a potem szkoły to się o sobie dużo wie. Wie się też o księdzu, bo przecież z nim załatwia się te najtrudniejsze sprawy jak pogrzeby czy te ważne jak śluby i chrzciny.
Ale nie tylko. W Adamowiźnie szkoła podstawowa jest zbyt mała, aby wszystkie lekcje mogły się w niej odbywać a dzieci chodzić na jedna zmianę. Dlatego część lekcji, nie tylko religia, odbywa się od lat na parafii.
- Sytuacja się zmieni - mówi sołtys, który sam jest ojcem czworga dzieci - kiedy zakończy się rozbudowa szkoły w Szczęsnem, ale na razie od lat lekcje są na parafii, a więc ludzie tu księdza Mariusza poznali przy wielu okazjach. I mówią: to dobry człowiek. Co się więc stało? – dodaje.
Dorosłe sprawy duchownego
Kiedy słyszy się o zawieszeniu księdza wielu od razu myśli o najgorszym. Pyta o dzieci. Czuje niepokój. Tym razem sytuacja jest inna. Czyn, który zarzuca się proboszczowi Adamowizny, dotyczyć miał osoby powyżej 15 roku życia. A więc zarzucono księdzu złamanie zasad obyczajowych, prawa kanonicznego, a nie przestępstwo w myśl kodeksu karnego, który chroni dzieci i młodzież.
A zaczęło się od tego, że prawdopodobnie w styczniu do kurii Archidiecezji Warszawskiej zgłosiła się osoba, która twierdzi, że w przeszłości ks. Mariusz zachował się wobec niej niewłaściwie. Ponieważ jednak w chwili kiedy ta rzecz miała się wydarzyć, ta osoba nie była małoletnia, sprawa nie dotyczyła czynu, który miałby charakter przestępstwa, dlatego, jak podał Onet, kuria nie zgłosiła jej do prokuratury. Jednak to, co zostało ustalone w toku postępowania kościelnego, sprawiło, że ks. Mariusz B. został odsunięty od pracy duszpasterskiej.
Kuria wyjaśnia zawieszenie
W kościele w Adamowiźnie po odwołaniu księdza proboszcza odczytano pismo z kurii wyjaśniające sytuacje: Drodzy Parafianie Parafii św. Matki Teresy z Kalkuty w Adamowiźnie, mając na uwadze otrzymaną informację o możliwym niewłaściwym zachowaniu ks. Mariusza B., względem osoby, która ukończyła 15. rok życia, Kardynał Kazimierz Nycz zdecydował o zawieszeniu Waszego proboszcza w wykonywaniu urzędu, do chwili wyjaśnienia sprawy, zgodnie z obowiązującymi przepisami Prawa Kanonicznego. Sprawa została przekazana do Stolicy Apostolskiej.
W Watykanie zapadnie więc decyzja o dalszym losie duchownego. Kiedy? Trudno powiedzieć? Według informacji podanych przez Onet, kuria nie chce też ujawniać, jakie dokładnie rygory kanoniczne otrzymał proboszcz z Adamowizny oraz czy w toku postępowania przyznał się do zarzucanych mu czynów. No i jakie miałyby to być czyny? Wiadomo tylko, że wszelkie formy nieprzestrzegania celibatu itp., są złamaniem prawa kanonicznego.
Napisz komentarz
Komentarze