Silnie łuszcząca się rdzawo powierzchnia konstrukcji kładki wydawała się świadczyć o tym, że jest ona całkiem skorodowana. A więc, że niemożliwe będzie zamontowanie jej z powrotem, gdy zostanie oczyszczona z rdzy i zabezpieczona. A to by znaczyło, że przejście nad torami trzeba będzie zbudować od nowa. Jednak kiedy konstrukcja stalowa kładki została oczyszczona kwarcem, prezentuje się znacznie lepiej.
To, co widać, a to co jest
Czy jednak to, co widać, odpowiada stanowi faktycznemu konstrukcji? Miasto czeka, aż inspektor nadzoru oceni stan stalowej konstrukcji. Jeśli okaże się, że są duże uszkodzenia ubytki czy mikro pęknięcia, trzeba będzie zastanowić się, co dalej? Założenie jest bowiem takie, że po oczyszczeniu, kładka zostanie pokryta farbą antykorozyjną, a następnie zamontowana na powrót na swoim dawnym miejscu. Jeśli nie, to miasto czekają znaczne koszty a mieszkańców konieczność korzystania z przejścia podziemnego pod stacją PKP. Albo obecnie jedynego czynnego przejścia nad torami, które jednak znajduje się na drugim końcu ulicy Warszawskiej przy nowym osiedlu, około dwóch kilometrów dalej w kierunku Grodziska Mazowieckiego.
Hura optymizm, czy konieczność?
Nasuwa się więc pytanie: czy nie można było, zanim przystąpiono do inwestycji, ocenić stanu kładki? Przygotować się do tego, co będzie konieczne finansowo? Przecieżoczyszczanie a budowa od nowa to dwie całkiem inne inwestycje? Miasto twierdzi, że przed demontażem i oczyszczaniem można było tylko stwierdzić, że jest korozja na elementach stalowych. Jaki jednak jest jej stopień i czy rdza nie skrywa większych uszkodzeń, można dopiero teraz ocenić miarodajnie. Dopiero po demontażu można ustalić stan faktyczny konstrukcji.
Tymczasem remont kładki był konieczny, gdyż jej stan groził bezpieczeństwu osób korzystających z niej, a w znacznym procencie są to uczniowie szkół, które znajdują się w pobliżu tego przejścia nad ziemnego.
Miejmy nadzieje, że termin zakończenia prac zostanie dotrzymany przez wykonawcę, podobnie jak terminy zakończenia innych trwających właśnie w mieście inwestycji. Przekonany o tym jest burmistrz Piotr Remiszewski. Przypomnijmy więc, że remont kładki miał zakończyć się do końca maja, czy jednak nie potrwa do 1 września? To jednak nie zależy tylko od władz miasta i wykonawcy remontu.
Kładka, której nie chciało PKP
Kładka została zbudowana i należała do PKP. Kiedy jednak okazało się, że przejście nad torami wymaga remontu, a było to przed kilku laty, PKP zaproponowało, aby kładkę przejęło miasto. Jeśli, nie, konstrukcja miała zostać rozebrana. Powodem tej propozycji było to, że PKP nie chciało pokrywać kosztów remontu.
Miasto się na przejęcie kładki zgodziło, gdyż dla mieszkańców jest to duże udogodnienie i nikt sobie nie wyobrażał, że kładka zniknie. I tak już w 2019 roku miasto wykonało doraźne prace, pozwalające na dalsze użytkowanie tego przejścia. Jednak były niewystarczające dla zapewnienia bezpieczeństwa korzystającym z niej pieszym i rowerzystom. Konieczny okazał się remont kapitalny.
Jakiekolwiek nie byłyby koszty tej rozpoczętej inwestycji, po jej zakończeniu mieszkańcy będą mogli korzystać z tej kładki przez dekady.
Wstrzymanie ruchu pociągów
Demontaż kładki, podobnie jak jej zamontowanie z powrotem, wymaga wyłączenia trakcji elektrycznej na linii Warszawa — Poznań, a więc wstrzymania ruchu pociągów. Dlatego harmonogram prac musi być ustalony z PKP, które tym zawiaduje. Nie ma więc mowy o żadnych opóźnieniach, gdyż wtedy trzeba będzie czekać, aż PKP wyznaczy noc, kiedy będzie można dokończyć inwestycje. Noc, gdyż wtedy ruch pociągów jest najmniejszy.
Przypomnijmy, że demontaż kładki także odbył się właśnie w ciągu dwóch godzin w nocy i wymagał użycia dźwigu. Zamontowanie kładki nad torami będzie także wymagać wyłączenia trakcji elektrycznej, co jest jednoznaczne ze wstrzymaniem ruchu pociągów. A więc kiedy nastąpi? Będziemy informować mieszkańców na bieżąco o postępach prac.
Napisz komentarz
Komentarze