Na przyjazd pracownika urzędu konserwatora, zgromadzeni na terenie siedziby milanowskiej Ochotniczej Sraży Pożarnej czekali ponad godzinę. Nikt jednak nie poszedł do domu czy nie wrócił do pracy, bo sprawa, w jakiej się tu zgromadzono, była dla wszystkich stron niezwykle ważna.
Dąb niezgody
Powodem spotkania na terenie OSP, była konieczność przeprowadzenia przez konserwatora wizji lokalnej przed wydaniem decyzji o tym, co będzie z jednym z rosnących na tym terenie dębów. Miasto zwróciło się do konserwatora z prośbą o wyraźnie zgody na przesadzenie jednego z kilku rosnących na terenie OSP dębów. Zgoda jest niezbędna do tego, aby ruszyła budowa nowej siedziby dla OSP, czyli centrum bezpieczeństwa w Milanówku. Oczywiście krytycy i protestujący twierdzą, że można było zaprojektować strażnicę tak, aby żadne drzewo nie ucierpiało, ale jak tłumaczy miasto i strażacy nie było to możliwie. Powodem takiego zaplanowania strażnicy jest m.in. to, że za strażnicą jest osiedle, a wozy bojowe muszą mieć prosty i bezpieczny wjazdy i wyjazd z terenu. - Przypomnę, że ponieważ Rada Miasta nie zgodziła się na zmianę miejscowego planu zagospodarowania, tylko taki projekt strażnicy mógł powstać, bo musiał uwzględniać przepisy, a także nasze dobrosąsiedzkie stosunki z mieszkańcami domów stających obok naszej strażnicy - mówi Sławomir Wieleciński prezes OSP w Milanówku.
Drzewa są ważne dla miasta, dlatego dąb, który rośnie w miejscu, gdzie ma być strażnica, miasto planuje przesadzić. Na to jednak potrzebna jest zgoda konserwatora. Takiej zgody do tej pory nie ma, choć miasto już kilka miesięcy temu zwróciło się do konserwatora z prośbą o jej wydanie, dołączając konieczną dokumentację i ekspertyzy. Emocje w mieście narastają, a to m.in. dlatego, że budowa strażnicy to ogromny wydatek. Konkretnie jej koszt to ok. 16 mln zł. Miasto pozyskało na te inwestycje dwie dotacje. Dotacje jednak wymagają utrzymania harmonogramu prowadzenia inwestycji. Tymczasem budowa nowej strażnicy jeszcze nawet nie ruszyła.
- Zgodnie z harmonogramem budowy w marcu zakończyliśmy rozbiórkę dawnej strażnicy i od tego czasu czekamy m.in. na pozwolenie na przesadzenie drzewa, aby ruszyć z budową – mówi Dariusz Kaczanowski prezes MPWiK, który buduje nową strażnicę. – Zgodnie z harmonogramem obecnie powinny już tu być fundamenty i mury – dodaje.
Przesadzenie drzewa jest możliwe
Drzewo, które ma być przesadzone, od kilku miesięcy a konkretnie od wiosny jest systematycznie podlewane po to, aby nabrało sił witalnych. - To ważne - mówi Jan Szymański przedstawiciel firmy Aspiracje Ogrodowe, która specjalizuje się w przesadzaniu drzew - aby przygotować drzewo do przesadzenia, zwiększyć szanse na pozytywne zakończenie tego działania – dodaje.
A na czym polega przesadzenie drzewa? Proces przesadzenia wymaga okopania drzewa. W wypadku milanowskiego dębu wykonawca uważa, że trzeba będzie okopać drzewo wokół po okręgu o średnicy 6 m i na głębokości ok. 180 – 200 cm. Po analizie, jaka została przeprowadzona, wydaje się, że system korzeniowy milanowskiego dębu nie jest rozłożysty, ale może być głęboki. Drzew rosło z trzech stron w warunkach, które ograniczony rozrost korzeni.
- Z jednej ograniczały rozrost korzeni fundamenty dawnej strażnicy, z drugiej solidny podjazd, którym jeździły wozy strażackie – wyjaśnia Jan Szymański. - Z trzeciej strony zapewne rozrost korzeni powstrzymała przeprowadzona przed wielu laty budowa kanalizacji. Z tego też powodu, choć drzewo ma pień o obwodzie 200 cm, to ma niewielką koronę – dodaje.
Kiedy drzewo jest już okopane, specjalistyczny system pneumatycznych łopat wycina bryłę korzeniową od spodu i dźwig może przenieść drzewo razem z korzeniami na nowe miejsce.
- Jest duża szansa, że to drzewo zachowa żywotność po przesadzeniu, bo odległość, na jaką ma być przeniesione, jest niewielka, dlatego mówimy tu raczej o przesunięciu drzewa – wyjaśnia Jan Szymański. - Oceniam, że wystarczy, aby drzewo zostało przeniesione wraz z masą korzeniową liczącą ok. 80 ton, aby zachowało witalność – dodaje.
- Jeśli uda się milanowski dąb przesadzić, to będzie kolejna lekcja możliwości technicznych, lekcja tego, że nie musimy drzew wycinać, nawet gdy wymaga tego ważny interes społeczny, bo możemy je przesadzać – mówi Jan Szymański. – Mamy na to wiele dowodów, gdyż przesadziliśmy już ok. 1200 drzew i dodam, że w 99,8 proc. te drzewa się przyjęły.
Czy prace budowlane ruszą
Miasto liczy na to, że decyzja konserwatora umożliwi zakończenie prac, czyli przesadzenie dębu do połowy października i już wtedy będą mogły ruszyć prace związane z budową centrum bezpieczeństwa.
Przedstawiciel konserwatora przyjechał m.in. po to, aby podczas wizji lokalnej ocenić czy drzewo, tak jak mówią złożone ekspertyzy, można przesadzić, bo czy też nie ma na nim np. gniazd ptasich.
Dodajmy także, że jak nas poinformował zastępca burmistrza Marcin Bąk, miasto zawarło z mieszkańcami bloków stojących za OSP porozumienie, na mocy którego pomiędzy strażnicą a domami zostaną posadzone dęby kolumnowe, które oddzielą domy od strażnicy.
A jeśli zgody konserwatora na przesadzenie dębu nie będzie? Co czeka Milanówek? Rezygnacja z inwestycji? Strażacy muszą mieć swoją siedzibę. A więc przeprojektowanie? - To oznacza dotykowe koszty i będzie wymagać czasu. Tymczasem zgodnie z harmonogramem do końca roku nowa strażnica powinna być w stanie surowym zamkniętym, jeśli nie chcemy utracić dotacji -dodaje Dariusz Kaczanowski.
Napisz komentarz
Komentarze