Gorsza seria wyników Znicza Pruszków w tym sezonie Fortuna 1. Ligi rozpoczęła się od wyjazdowej porażki z Lechią Gdańsk w połowie sierpnia – po dobrej grze zespół przegrał 0:1 i później kończył kolejne mecze bez punktów. W Pruszkowie 2:0 wygrali zawodnicy klubu GKS Katowice, w Niecieczy 1:0 zwyciężyła Termalica, a później piłkarze Znicza na własnym stadionie musieli uznać wyższość Górnika Łęczna. W spotkaniu z Górnikiem również zadecydowała jedna bramka (do siatki trafił w 43. minucie Egzon Kryeziu), choć okazji do strzelenia gola nie brakowało.
W pierwszej połowie starcia z Górnikiem gospodarze stworzyli sobie 9. sytuacji bramkowych, a goście 5. Podsumowując całe spotkanie, Znicz miał łącznie 23 sytuacje, zaś Łęczna 6. Praktycznie przez całą drugą odsłonę piłkarze z Pruszkowa dominowali na murawie, jednakże zabrakło skuteczności.
– Stworzyliśmy dziś bardzo dużo sytuacji, bardziej bym się martwił, gdyby ich nie było. Dlatego, z dużą wiarą podchodzę do kolejnych spotkań – mówił wówczas na pomeczowej konferencji trener Mariusz Misiura i zwrócił się z pewnym apelem. – Bardzo się cieszę, że jesteśmy w tym trudnym momencie wszyscy razem. I do wszystkich, którym zależy na dobru Znicza Pruszków, jeśli możecie dołożyć jakąś cegiełkę, żebyśmy byli jeszcze mocniejsi, żebyśmy trenowali w lepszych warunkach proszę, zróbcie to. Jak widzicie, my z każdej strony pokazujemy, że dajemy z siebie sto procent, jesteśmy zdeterminowani. Jeśli macie jakąś siłę w sobie, żeby w jakimś elemencie nam pomóc, to zróbcie to.
Złoty gol Pomorskiego
Duża liczba okazji, które w trakcie tego sezonu tworzą sobie piłkarze Znicza, nie jest przypadkowa, a kibice stale wspierają drużynę, która wyróżnia się stylem gry. Podczas przerwy na reprezentację Pruszków zmierzył się w sparingu z ekstraklasowym Widzewem Łódź – starcie zakończyło się wygraną łodzian 2:1 (bramka Mateusza Grudzińskiego z rzutu karnego). Był to debiut nowego szkoleniowca Widzewa Daniela Myśliwca, a na murawie wystąpili najlepsi zawodnicy klubu tacy jak Bartłomiej Pawłowski, Jordi Sanchez czy Ernest Terpiłowski. Rozegrany mecz towarzyski był dobrym prognostykiem przed powrotem ligi i rywalizacją z Polonią Warszawa.
Starcie na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej w Warszawie rozpoczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, kiedy już w 2. minucie przed doskonałą szansą stanął Paweł Tomczyk, ale fantastyczną interwencją popisał się bramkarz gości Miłosz Mleczko. Nieco później piłka wpadła już do siatki, ale z gola cieszył się Znicz – Jakub Wawszczyk dośrodkował do Krystiana Pomorskiego, a kapitan ekipy w żółto-czerwonych trykotach przerwał serię meczów bez zdobytej bramki. W pierwszej części goście jeszcze kilkukrotnie zagrozili Czarnym Koszulom.
Po zmianie stron dobrą okazję miała Polonia – tym razem po strzale Krzysztofa Kotona Mleczko również nie dał się pokonać. Zaraz po tej akcji golkiper Znicza znów popisał się świetnym refleksem. Nieco ponad kwadrans przed końcem spotkania Znicz podwyższył wynik na 2:0 po bramce Japończyka Shumy Nagamatsu, jednak arbiter dopatrzył się u niego pozycji spalonej. Ostatecznie derby zakończyły się zwycięstwem Pruszkowa.
– Ostatnie tygodnie czułem się jak główny bohater w filmie „Pętla Czasu”. Grając mecze ligowe, miałem wrażenie, że gramy tak samo i każdy mecz kończy się tak samo. Stwarzamy dużo sytuacji, a na koniec przegrywamy. Dlatego dziś cieszę się, że wygraliśmy – powiedział po zakończeniu starcia szkoleniowiec Znicza.
Po 8 kolejkach Fortuna 1. Ligi beniaminek z Pruszkowa z dorobkiem 10 punktów zajmuje 12. pozycję w ligowej tabeli. Identyczną liczbę punktów posiada Wisła Kraków, zaś o jedno oczko więcej mają: Arka Gdynia, Lechia Gdańsk i Bruk-Bet Termalica Nieciecza. W niedzielę 24 września o godzinie 15:00 Znicz zmierzy się na własnym stadionie ze Stalą Rzeszów.
Napisz komentarz
Komentarze