Reklama

A płot, jak stał, tak stoi!

Mieszkańcy Łąk, dzielnicy Grodziska, marzą o swobodnym dostępie do rzeki, jednak ich plany krzyżuje płot. Choć Mrowna, zaledwie kilkaset metrów dalej, jest miejscem spacerowym dla ludzi z osiedla Bałtycka, dla mieszkańców Łąk dojście do wody pozostaje problemem. Dlaczego płot nie może zostać przeniesiony na drugą stronę rzeki? Okazuje się, że nie jest to takie proste.
A płot, jak stał, tak stoi!
Za tym płotem jest rzeka Mrowna, a przed osiedle Łąki. Fot. B.P.

W maju napisaliśmy o płocie, który dzieli Grodzisk Mazowiecki na część lepszą i gorszą, jak mówią mieszkańcy. Gorsza jest ta, gdzie jest płot, odgradzający Mrownę od Bulwaru Sobieskiego, czyli od osiedli. 

Za płotem są zakłady Gedeon Richter Polska, które twierdzą, że mają na płot pozwolenie i że ogrodzenie od strony ulicy zabezpiecza teren zakładu przed wstępem osób postronnych. Jest także rodzajem ekranu odgradzającego teren spółki od nieruchomości położonych wzdłuż ulicy. Przed czym i w jaki sposób chroni mieszkańców płot z blachy falistej, nawet gdy jest jak ten na osiedlu Łąki, wysokości trzech metrów? 

Historia z dreszczykiem z PRL

Kiedyś w tym miejscu mieściły się zakłady Polfa, które miały status zakładów ważnych dla obronności kraju i były jednym z dziesięciu największych trucicieli. Rzeka często służyła jako nielegalny ściek, przyjmując różne kolory od wylewanych chemikaliów, kiedyś nawet płonęła. – Obecnie jednak na Mrownie pływają kaczki, co jest najlepszym dowodem, że woda w tej niewielkiej rzeczce jest czysta – mówią mieszkańcy. 

Za czasów PRL, trzymetrowy płot z blachy służył nie tylko jako ochrona przed bezpośrednim sąsiedztwem zakładu. Starsi mieszkańcy pamiętają, że kradzieże z terenu zakładu były na porządku dziennym, a raczej nocnym. ­– W lata 60. i 70., płot stał po tamtej stronie rzeki, po stronie Polfy – wspominają.  - Przeniesiono go na stronę osiedla również w celu ograniczenia liczby włamań i kradzieży.

    Mieszkańcy chcą, by Bulwar Sobieskiego był miejscem spacerów i odpoczynku.  Fot. B.P. 

Płot może, ale czy musi 

Po naszej pierwszej publikacji na Bulwarach Sobieskiego odbyło się spotkanie władz miasta z mieszkańcami, na które nie przybyli ani przedstawiciele zakładu, ani dyrekcji Wód Polskich, które zarządzają rzekami. Obiecano wtedy mieszkańcom wiele, ale nie to, czego chcieli – czyli że płot zostanie przestawiony na drugą stronę rzeki. W zeszłym tygodniu w programie Radia Dla Ciebie „Jest sprawa: spór o płot w Grodzisku Mazowieckim” redaktor Elżbiety Uzdańskiej, przed mikrofonami zasiedli przedstawiciele mieszkańców oraz „Przeglądu Regionalnego”. Wiceburmistrz Norbert Cegliński oraz pracownicy urzędu miasta połączyli się ze studiem telefonicznie. Nie było przedstawicieli Gedeon Richter Polska ani dyrekcji Wód Polskich, które to podmioty nadesłały do RDC pisma, z których – mówiąc w skrócie – wynikało, że płot może stać, jak stoi. 

CZYTAJ TAKŻE: 

– Miasto nie jest właścicielem płotu. Właścicielem jest Gedeon Richter – bronił się podczas programu wiceburmistrz Norbert Cegliński. Na pytanie, kto jest właścicielem działki, na której płot stoi, obecni na łączach pracownicy urzędu miasta nie umieli odpowiedzieć. Przyznali, że ogrodzenie znajduje się na działce o nieuregulowanym stanie prawnym. A więc nie wiadomo, czyją jest własnością. Jak to możliwe, że do tej pory miasto tego nie ustaliło? 

Ziemia niczyja a płot zakładu

– Według moich informacji ta działka została w 2018 roku przekazana Wodom Polskim – powiedział mieszkaniec Łąk Arkadiusz Sawicki. – A prawo wodne mówi, że nie wolno grodzic rzeki – dodał koronny argument mieszkańców walczących z płotem. 

Niestety z pisma spółki, które nadesłano do redakcji, wynika, że dyrekcja Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie nie ma zastrzeżeń co do lokalizacji ogrodzenia wzdłuż rzeki. Kontrola była przeprowadzona w lipcu tego roku. Z pisma wynika także, że rzeka utrzymana jest w stopniu wzorcowym. 

Nie ma zastrzeżeń, nie oznacza jednak, że płot nie może stać z drugiej strony rzeki. Nasuwa się więc kolejny raz to samo pytanie, czy mieszkańcy mają prawo domagać się dostępu do rzeki? Norbert Cegliński ujawnił, że Gedeon poinformował miasto, że mając na uwadze dobro i potrzeby mieszkańców w przypadku zmiany charakteru działalności, nie wyklucza w przyszłości powrotu do rozmów. – A więc jest światełko w tunelu… – zakończył wiceburmistrz, przypominając, że ten zakład ma szczególne znaczenie dla gospodarki i obronności. 

Czy takie „światełko” satysfakcjonuje mieszkańców? 

Mieszkańcy dzielnicy Łąki w Grodzisku Mazowieckim chcą likwidacji płotu stojącego wzdłuż rzeki Mrowny, ale plot wciąż tam stoi. Na zdjęciu płot od strony zakładu. Fot. B.P. 

Nadzieja dla mieszkańców

Z pisma wysłanego do RDC wynika jednak, że w tym tygodniu ma się odbyć w Warszawie, spotkanie Wód Polskich z właścicielem płotu w celu omówienia sytuacji. 

– Łąki to dzielnica, która daje miastu duże zyski w podatkach – powiedział walczący o przeniesienie płotu Jacek Gawron. – Dlaczego jest najbardziej zaniedbaną dzielnicą? Ani miejsca na rozrywkę, ani na uprawianie sportu, ani spacer nad rzeką? Nie możemy, posiedzieć na ławce, popatrzeć, jak kaczki pływają. Czemu musimy patrzeć na obozowe, trzymetrowe ogrodzenie z blachy falistej? – zapytał mieszkaniec Jacek Gawron. Będziemy do tego tematu wracać. 

                                            

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama