Zakończenie piłkarskiej jesieni w IV lidze w tym roku odbyło się nieco później niż wszyscy planowali. Ze względu na obfite opady śniegu i związany z tym zły stan murawy rywalizacja Ursusa Warszawa z KS Raszyn musiała zostać przełożona na inny termin. Na szczęście mowa była nie o wiośnie 2024, ale następnym wtorku.
Starcie miało jednego faworyta i byli nimi gospodarze. Spadkowicz z III ligi w tym sezonie pokonał między innymi: MKS Piaseczno, KTS Weszło Warszawa i Mazovię Mińsk Mazowiecki. Wszystkie te wygrane odniósł, uzyskując wynik 2:1. Ponadto stołeczna ekipa podzieliła się punktami z Hutnikiem Warszawa (1:1) oraz Mszczonowianką Mszczonów (3:3). Raszyn, który zanotował jedynie 2 zwycięstwa (2:1 z Błonianką Błonie i 1:0 z ostatnim Drogowcem Jedlińsk) był z góry skazywany na porażkę. Futbol jednak potrafi zaskakiwać i przekonaliśmy się o tym podczas tego zaległego starcia.
Z przewagą 1 zawodnika
Ursus miał szansę objąć prowadzenie w 23. minucie, ale po strzale Mariusza Chmielewskiego piłka odbiła się od słupka, strącając śnieg z bramki Raszyna. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i tutaj zemściły się z podwójną siłą. 10 minut po tym zdarzeniu Łukasz Brzozowski zagrał piłkę ręką w polu karnym, po czym otrzymał za to czerwoną kartkę. Jedenastkę zamienił na gola Marcin Bykowski.
W drugiej połowie Raszyn szybko podwyższył rezultat. Po około kwadransie gry Kamil Hernik dośrodkował futbolówkę z rzutu wolnego na głowę Kacpra Kępki, który celnym uderzeniem wpisał się na listę strzelców. Przeciwników z Warszawy stać było jedynie na gola kontaktowego z końcówki – w sytuacji sam na sam akcję Ursusa sfinalizował Mieszko Maciejewski. Podopieczni trenera Jacka Romańczuka zgarnęli komplet punktów. To ich pierwszy triumf od 1 października.
KS Raszyn zakończył zmagania w rundzie jesiennej na 16. pozycji. Przed zespołem przerwa zimowa i przygotowania do walki o utrzymanie w lidze. Na stadionie Ursusa drużyna pokazała, że nie zamierza składać broni i jeszcze może zaskoczyć kibiców.
Napisz komentarz
Komentarze