Uzależnienie od alkoholu to niezwykle powszechna i trudna w leczeniu choroba przynosząca coraz większe, negatywne skutki społeczne w Polsce. Niniejszy wywiad z osobą, której udało się pokonać nałóg, ma na celu przybliżenie tej nieprzyjemnej tematyki i dać szanse tym, którzy zmagają się z uzależnieniem oraz tym, którzy w swoim najbliższym otoczeniu mają bliską osobę – alkoholika.
Od kogo po raz pierwszy usłyszał Pan, że ma problem z alkoholem i jaka była Pana reakcja na te słowa?
Wydaje mi się, że pierwszą osobą, która zdiagnozowała ten problem, byłem ja sam. Oczywiście, przed nikim się nie przyznałem, bo wydawało mi się wówczas, że nadal panuję nad piciem. Natomiast wiedziałem, że nie potrafię się powstrzymać przed spożyciem alkoholu, szczególnie wtedy, gdy już się napiłem. Musiałem wypić kolejny i kolejny kieliszek… Natomiast pierwszą osobą, która mi powiedziała, że moje picie wymknęło się spod kontroli, była moja żona. Oczywiście zaprzeczyłem, bo na tym polega reakcja obronna osoby uzależnionej. Niemniej jednak od tego momentu coraz trudniej było mi pić w domu. Zacząłem pić poza domem, ukrywając alkohol w różnych miejscach w domu i pijąc w ukryciu, wychodzić do garaży, gdzie też przetrzymywałem ukryte butelki.
Jaką rolę odgrywał alkohol w Pana życiu?
Alkohol dawał mi luz, swobodę wypowiedzi, ułatwiał kontakty, zapominałem o problemach, wydawało mi się, że jest konieczny do mojej pracy. Pracowałem w dużej międzynarodowej korporacji – uczestniczyłem w spotkaniach z klientami na obiadach, kolacjach suto zakrapianych drogim winem. To było na porządku dziennym. Myślę, że ten ostatni argument jest niezwykle powszechny wśród tzw. alkoholików wysokofunkcjonujących (sic!). Uważam, że jest bardzo dużo osób szkodliwie pijących alkohol w polskich firmach, korporacjach, w dużych miastach, gdzie na porządku dziennym jest właśnie picie wina do posiłku.
Jak nadużywanie alkoholu wpływało na funkcjonowanie Pana rodziny?
Przez lata byłem przekonany, że moje picie nie może na nikogo źle wpływać, szczególnie na moją rodzinę. Mamy dom, pełne lodówki, wyjeżdżamy za granicę, ubieramy się w markowe ubrania. Czy tak wygląda alkoholizm? Niestety może tak wyglądać, bo bardzo mało osób wie, jak w praktyce wygląda ten nałóg.
Tymczasem, mąż lub żona nadużywający/a alkoholu koncentruje swoje życie właśnie przede wszystkim wokół niego, a nie swoich bliskich. Myśli, kiedy będzie wreszcie mógł/mogła się napić, gdzie i ile alkoholu kupić oraz ile wypić, żeby rano móc iść do pracy, a także czy się to uda…
W rezultacie takiego skoncentrowania na zaaplikowaniu sobie ulgi w postaci alkoholu coraz mniej myśli o swoich bliskich, o ich potrzebach, troskach, coraz mniej czasu im poświęca. W życiu bliskich alkoholik staje się powoli nieobecny.
Jak wyglądały początki Pana terapii w placówce leczenia uzależnień?
H: Początki były trudne. Nie identyfikowałem się z alkoholikiem (chociaż wiedziałem, że moje picie jest szkodliwe). Percepcja społeczna alkoholika to pijany, brudny, śmierdzący człowiek, leżący na ławce w parku, na ulicy. Ja natomiast byłem zadbanym, dobrze ubranym, używającym dobrych perfum mężczyzną. Nie chciałem chodzić na terapię… Dwie pierwsze terapie były dlatego nieudane. W ich trakcie piłem i nadal oszukiwałem, że coś ze sobą robię.
Pewnego dnia po zajęciach wróciłem do domu znowu pod wpływem alkoholu i żona „doniosła” na mnie do placówki terapeutycznej. Zostałem z niej wyrzucony. Moje picie stawało się coraz bardziej uciążliwe i niebezpieczne i wtedy terapeutka uzależnień, z którą miałem zajęcia, poradziła mi, abym poszedł na dwumiesięczną terapię zamkniętą do szpitala. To był dla mnie szok.
Jednak właśnie tam „zaskoczyłem”. Po wyjściu ze szpitala już nie wróciłem do alkoholu. To było w 2015 roku.
Czy korzystał lub nadal korzysta Pan z innych form pomocy?
Moja terapia trwa praktycznie do dzisiaj. Nadal spotykam się w grupie wsparcia dla osób uzależnionych. Dodatkowo już w trakcie terapii w szpitalu, dołączyłem do Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, której spotkania (tzw. mityngi) tam się odbywały. Co tydzień jestem co najmniej raz na takim mityngu, których w Polsce (i na świecie) jest bardzo dużo. W okolicy, w której mieszkam, mogę być na mityngu każdego dnia😊. Wspólnota AA dała mi niezwykle dużo. Mogę w niej podzielić się swoim doświadczeniem, ale i sam korzystam z doświadczeń innych alkoholików na trzeźwej drodze. Mam tu wielu przyjaciół i mogę zupełnie odpowiedzialnie powiedzieć, że właśnie we Wspólnocie odnalazłem nieprzebrane możliwości rozwoju osobistego. Warto zaznaczyć, że ta forma pomocy jest całkowicie bezpłatna i bezinteresowana.
Co na co dzień pomaga Panu w zachowaniu trzeźwości.
To proste rzeczy: modlitwa (i proszę mi wierzyć, że nawet agnostyk lub ateista może się modlić – znam takich wielu), mityngi, grupa wsparcia, literatura AA, program 12 kroków (program zdrowienia opracowany przez Wspólnotę AA) - zobacz: www.aa.org.pl.
Proszę o dokończenie zdania: "Moja droga zdrowienia to........."
Szczęśliwe życie w otoczeniu bliskich mi osób, dni wypełnione radością i pogodą ducha, mimo tego, że świat wcale się nie zmienił i nadal pełno w nim niepewności, problemów i trudnych sytuacji. Jednak bycie trzeźwym i trzeźwiejącym nadal alkoholikiem to obietnica wartościowego życia.
Z perspektywy czasu, co chciałby Pan powiedzieć osobom uzależnionym od alkoholu oraz członkom ich rodzin?
Przekraczając próg oddziału odwykowego w szpitalu, myślałem, że to niemożliwe, aby żyć bez alkoholu. Dziś myślę, że alkohol do niczego nie jest mi potrzebny. Mogę się napić w każdej chwili, ale nie chcę pić. Znam setki osób, którym się to udało, wiec wiem, że można. A jeśli tak, to jest nadzieja dla każdego czynnego alkoholika. Najważniejsze uznać, że jest się alkoholikiem, chcieć z całego serca zmienić swoje życie i słuchać rad tych, którym już się udało. Z tego powodu spotykam się z wieloma osobami chcącymi wyjść z nałogu, opowiadam im, co ja zrobiłem i co mi pomogło. Takich osób jak ja jest dużo, szczególnie w AA. Warto zatem pójść już dziś na pierwszy mityng.
Z kolei członków rodziny osoby uzależnionej od alkoholu zachęcam do szukania informacji o chorobie alkoholowej i jej wpływie na funkcjonowanie rodziny, a także dostępnych formach pomocy np. terapii w Poradni Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia lub wsparcia w Grupie Rodzinnej Al-Anon (dla rodzin i przyjaciół alkoholików) – zobacz: https://al-anon.org.pl/ (w Piastowie spotkania Grupy Rodzinnej „Wdzięczność” odbywają się w każdy czwartek o godz. 18:00 w Domu Parafialnym przy ul. al. Krakowska 17 (wejście schodami metalowymi od ul. Powstańców Warszawy, I piętro).
Dziękuję za rozmowę,
Napisz komentarz
Komentarze