Nowy prezydent Pruszkowa, Piotr Bąk, wiele razy mówił o koniecznych zmianach w mieście. Zgodnie z jego słowami działania powinny dotyczyć również miejscowego Klubu Piłkarskiego Znicz. Jednym z najważniejszych elementów, który powinien się zmienić, to niesławna tak zwana „klatka”, czyli miejsca dla przyjezdnych kibiców przy boisku klubu. Postanowiliśmy poznać historię tego obiektu i dowiedzieć się, jaki jest stan zaplecza klubu.
– Niestety infrastruktura klubu jest w opłakanym stanie – przyznaje Sylwiusz Mucha-Orliński, dyrektor sportowy klubu.
„Klatka” została wybudowana około 16 lat temu, kiedy poprzednim razem pruszkowska drużyna trafiła do pierwszej ligi. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, stworzone na potrzeby przepisów. Zgodnie z nimi, klub w pierwszej lidze musi zapewnić minimum 5% miejsc na trybunach dla kibiców drużyn przyjezdnych. Właśnie po to powstała „klatka”. Już wówczas władze mówiły, że będzie trzeba jak najszybciej się jej pozbyć i stworzyć inne rozwiązanie. Niestety do dziś się to nie udało.
– Przede wszystkim te gościnne trybuny są w złym miejscu, oddalone od boiska. Poza tym „klatka” jest za mała na obecne potrzeby. Jest w niej jedynie 102 miejsca (wszystkich miejsc przy boisku jest 2000). Niestety nie mamy możliwości wpuścić do niej więcej osób. Ostatnio podczas meczu przyjechało ponad 200 kibiców drużyny przeciwnej. Powiedzieli krótko: albo wszyscy wchodzimy, albo nikt. Byli solidarni. Niestety skończyło się właśnie tym, że nikt z nich nie kibicował – dodał dyrektor.
Zdarza się, że kibice niektórych drużyn w ogóle nie pojawiają się w Pruszkowie, wiedząc, że nie ma dla nich miejsca.
Gościnne trybuny odstraszają również swoim wyglądem. Chociaż przepisy wymagają, aby takie obiekty były zamknięte w określony sposób, to jednak można je zbudować tak, aby umieszczone tam osoby nie czuły się, jakby były zamknięte właśnie w klatce.
– Marzy nam się zdemontowanie tego obiektu i wybudowanie kolejnej trybuny po drugiej stronie boiska, przy Utracie – podsumowuje Sylwiusz Mucha-Orliński.
Niestety klatka, to nie jedyny problem klubu. Nawierzchnie zarówno głównego boiska, jak i bocznych w większości są w złym stanie. Są też problemy z oświetleniem obiektu. Rzeczy do remontu jest wiele.
– Nasza infrastruktura jak na pierwszą ligę jest jedną z najgorszych w województwie. A szkoda, bo naprawdę wiele klubów ze znacznie lepszym zapleczem, chciałaby być w naszym miejscu. Nie tylko udało nam się trafić do pierwszej ligi, ale również mamy jedną z najlepszych akademii w okolicy – zaznaczył dyrektor.
Niestety to z czasem może się zmienić. Władze klubu nie ukrywają, że problemy z organizacją wpływają na przyszłe losy drużyny. Zawodnicy, którzy mają do wyboru podobne wynagrodzenie, będą wybierali te kluby, które oferują wygodniejsze warunki i lepsze zaplecza. A to może oznaczać, że pruszkowskiej drużynie nie uda się długo utrzymać w pierwszej lidze.
Napisz komentarz
Komentarze