Reklama

Narodziny Milanówka – miasta do odpoczynku

Oto Milanówek w anegdocie, czyli o podróży pociągiem na szerokich torach, podpaleniu kościoła, wyasfaltowaniu szosy do Warszawy. A wszystko to ilustrowane zdjęciami z początku XX w.
Narodziny Milanówka – miasta do odpoczynku
Dworzec kolejowy w Milanówku w roku 1929

Źródło: Polona

Geneza powstania

Narodziny miasta to dla lubiących historię Mazowsza na pewno ciekawy proces. Na ogół mamy na uwadze miasta rodzące się w średniowieczu lub jeszcze dawniej. Potrzebne były one władcom do zasiedlania okolic swoich dóbr, władcy nadawali im przywileje i statusy. 

Jednak miasto, o którym chcę dziś napisać, rodziło się na przełomie XIX i XX wieku na bazie wsi szlacheckiej i w swojej genezie ma ludzką potrzebę odpoczynku na świeżym powietrzu. Wokół Warszawy, która w tym czasie stawała się miastem coraz bardziej uprzemysłowionym, powstało kilka miejscowości w jednym czasie, których historia jest podobna. Mam tu na myśli Zalesie pod Piasecznem, Konstancin, Otwock i wiele innych. Niektóre z tych miejscowości nie stały się miastami, dołączano je do pobliskich miasteczek, ale we wszystkich zaczęto budować ciekawe architektonicznie pensjonaty, domy na lato i wille do stałego zamieszkania. Te ostanie budowane były w czasach, gdy można było szybko dojechać z dużego miasta do letniskowej miejscowości. Ogromną rolę w rozwoju odegrała tu kolej.   

Refleksje na temat kolei PKP, czyli drogi żelaznej szerokotorowej przedstawiam w felietonie znanego pisarza Włodzimierza Perzyńskiego pod tytułem „Kłopoty ministrów”. Perzyński znany kpiarz, w czasach, gdy dużo publikował, był jednym z najbardziej kontrowersyjnych autorów. Cytowane tu fragmenty jego felietonu pochodzą z 1921 r.  Warto zatem wiedzieć:

Jak się w tych czasach podróżowało do Milanówka

„Mniej więcej trzy razy tygodniowo odbywam podróż z Warszawy do Milanówka i muszę przyznać, że polskimi kolejami państwowymi jeździ się bardzo przyjemnie. I – niedrogo. Bilet z Warszawy do Milanówka kosztuje dwie marki czterdzieści fen., czyli znacznie taniej niż się płaci za kurs dorożką, przy tym maszynista w Milanówku nie nawymyślał mi jeszcze nigdy, podczas gdy nie zdarzyło mi się wysiąść z dorożki, żeby mi dorożkarz czegoś przykrego nie powiedział. Jak wiadomo, do stacyj podmiejskich można jechać tylko trzecią klasą. Dyrekcja kolei motywuje to rozporządzenie brakiem wagonów drugiej, ale zdaje mi się, że jest to tylko wybieg.

Zdjęcie parku w Milanówku 1908 r. z miesięcznika Warszawskiego Towarzystwa Fotograficznego fot: Z. Bulakowska Warszawa

 

Pierwszy raz miałem trochę kłopotu z jazdą do Milanówka. Na stacji w Warszawie jest obecnie tyle kas, że nie wiadomo do której się zwrócić, tym bardziej, że jeśli człowiek jedzie do Mławy lub Białegostoku, to te, nad którymi widnieją napisy: – Mława – i – Białystok – są przeważnie zamknięte. Po długich poszukiwaniach znalazłem wreszcie kasę z napisem: – Bilety do miejscowości na lewym brzegu Wisły. – Ale skąd tak na poczekaniu można wiedzieć, na jakim brzegu Wisły znajduje się Milanówek?

Na szczęście około kas spotyka się wielu Izraelitów, a ci są informatorami nieocenionymi. Wiedzą, z jakiej linii odchodzi pociąg, o której godzinie, na jakiej stacji wsiada kontroler, słowem – wszystko! Jeśli zdobędziemy się kiedy na złotą księgę zasług naszych mniejszości narodowych, to to stanowczo powinno im być policzone. Informacje służby kolejowej są mniej wyczerpujące, ale odznaczają się ścisłą logiką. Np. zwracam się do konduktora: – O której godzinie odchodzi pociąg? – Niech pan sobie kupi rozkład, to się pan dowie. Czy może być bardziej mądre ujęcie kwestii?”. To tak na wesoło o trudach krótkiej podróży z Warszawy do Milanówka. Teraz więcej konkretów, czyli trochę dat.

Rozwój, ale bez przemysłu

Rok 1930 październik, Podmiejskie Echa piszą: „Wydzielona w r. 1919-tym w osobną jednostkę administracyjną Gmina Letnisko – Milanówek na skutek starań czynników miarodajnych otrzymała w roku 1925-tym prawa gospodarcze miejskie, co rozpoczęło rzeczywisty rozkwit Milanówka. Dzięki inicjatywie zarządu gminy z p. wójtem A. Csaky i sekretarzem E. Rybczyńskim na czele, powstała wkrótce spółdzielnia „Sami Sobie” dla elektryfikacji Milanówka. Prąd czerpie gmina z elektrowni Pruszkowskiej. Jakkolwiek wiele jest jeszcze do zrobienia, rezultaty dotychczasowej pracy zmuszają do wydania pochlebnego świadectwa”. Ulice zostały oświetlone, na wybudowanie parku miejskiego przeznaczono 5 morgów ziemi. Powstała rzeźnia miejska, a ul. Dworcowa zostanie wkrótce pokryta asfaltem i połączy Milanówek z Warszawą. W 1930 roku Milanówek posiadał 7 tys. stałej ludności i dla niej powstała średnia szkoła handlowa, gimnazjum z prawami szkoły państwowej, 7-klasowa szkoła powszechna i co też ciekawe, powstała szkoła muzyczna prof. Dzierżanowskiego. Znajduje się tu również pierwsza w Rzeczypospolitej Centralna Doświadczalna Stacja Jedwabnicza. Założyciele Milanówka zastrzegli w statucie powstania miejscowości zakaz budowania na tym teranie zakładów przemysłowych.

Czy Milanówek był bezpiecznym miejscem dla odpoczynku i dla zamieszkania? Analizując gazety z tamtych czasów, napotkałam niezwykle mało incydentów świadczących o napadach i zbrodniach w porównaniu do innych tego typu miejscowości. Z tych, które odszukałam, jeden incydent mnie zainteresował.

Zdjęcie z miesięcznika WTF 1907 r. Z. Bulakowska fot: Polona

 

Kościół się pali 

Rok 1930 październik, Podmiejskie Echa piszą: „W Milanówku dokonano zbrodniczego za machu na kościół, który usiłowano przez zemstę spalić. Żona kościelnego Józefa Zawistowska, przechodząc przez cmentarz przy kościele, zauważyła płomienie, otworzywszy zakrystię, zauważyła, że pali się kufer ze świecami. Kościelny przy pomocy żony pożar w zarodku ugasił. Policja pow. błońskiego przeprowadziła dochodzenie, które zostało uwieńczone pomyślnym wynikiem. Ponieważ na miejscu wypadku znaleziono paczkę składającą się z kilku gazet, szmat i watoliny nasyconych stearyną, wewnątrz zaś był żarzący się kawałek węgla, przeto nie ulegało wątpliwości, że usiłowano kościół podpalić. Policja ustaliła wreszcie, że zbrodniarką była 30-letnia Stefania Stołowska, żona b. kościelnego. Aresztowana, wzięta w krzyżowy ogień pytań, przyznała się do zbrodni. Gdy na cmentarzu nikogo nie było, Stołowska przygotowawszy w domu podpałkę, rzuciła ją przez lufcik do zakrystii. Powodem podpalenia była zemsta za wydalenie męża z posady. Zbrodniarkę przekazano władzom sądowym w Grodzisku”. Notatka ta jest o tyle ciekawa, że pokazuje, jak był zorganizowany organ policyjny i jaka była sprawność tejże policji, co daje szerszy obraz w temacie bezpieczeństwa.

Urodziwe miejsce

Dlaczego wybrano właśnie to miejsce pod Warszawą do ulokowania tu miejscowości letniskowej? Ważny był dojazd, ale też uroda tych okolic. Warszawskie Towarzystwo Fotograficzne w swoim miesięczniku poświęconym nauce fotografii prezentuje zdjęcia Milanówka. Zdjęcia są z lat 1907-1910 i naprawdę fascynują urodą okolic. 

W drugiej części napiszę więcej o ludziach, którym zawdzięczamy powstanie tej niewątpliwie pięknej miejscowości. Zatem cdn.

Plan Milanówka z podziałem na działki i ich numeracją 1933 r. fot: Polona

 

Czytaj również:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama