Piastów to najmniejsza (obszarowo) i najbiedniejsza gmina w powiecie pruszkowskim. Jej granice obejmują jedynie samo miasto. Chociaż sąsiaduje z Warszawą, większość mieszkańców stolicy nie ma o nim pojęcia. „Piastów? To gdzieś przy Piasecznie?” – chyba każdy piastowianin przeprowadził kiedyś taką rozmowę. Dopiero wzmianka o Pruszkowie rozjaśnia sprawę. O tym mieście słyszeli prawie wszyscy.
Piastów ma jednak na swoim koncie kilka ogólnokrajowych rekordów. Przede wszystkim jest drugą gminą w kraju pod względem gęstości zaludnienia. Miasto ma również jedne z najdroższych działek w Polsce (w 2021 i 2022 grunt był tutaj najwięcej wart). Jak się tu jednak żyje?
Miasto widmo
- To śpiące miasto. Nic się w nim nie dzieje. Nie ma porządnego miejsca, żeby wypić kawę i posiedzieć – odpowiada mi Stanisław, który pomaga w jednym ze sklepów spożywczych w mieście. Spędza tu wiele czasu i codziennie rozmawia z klientami, którzy dzielą się z nim swoimi spostrzeżeniami.
- Po 22.00 jest tutaj pusto. Na ulicach prawie nikogo nie ma. To przykre, ale nawet w takiej znacznie mniejszej miejscowości jak Podkowa Leśna, jest ciekawsze wieczorne życie; są miejsca, gdzie można wyjść i spotkać się ze znajomymi. Tutaj nic – dodaje Artur, właściciel sklepu. – Poza tym, że nie ma fajnych lokali, to gmina też rzadko coś organizuje – mężczyzna na chwilę się waha. – Po zmianie burmistrza trochę to uległo poprawie. Teraz często reklamują jakieś wydarzenia. Pytanie, na jak długo starczy nowej władzy zapału – pyta retorycznie.
Rozmawiając o Piastowie, temat zawsze schodzi na jakość dróg. Do niesamowicie drogich działek w mieście prowadzą dziurawe i zniszczone ulice.
- To już nie jest standard kraju. Ja dużo jeżdżę i naprawdę lepsze drogi są teraz na dalekich końcach Polski w wioskach zabitych dechami. A przecież mieszkamy pod Warszawą! – zaznacza Artur.
Sypialnia Warszawy?
Jarek niemal całe swoje życie mieszkał w Piastowie, aż kilka lat temu przeprowadził się do Warszawy. Poprosiłem go, aby, ponieważ ma porównanie, podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi miasta.
- Jasne, w Piastowie nie mieliśmy klubów czy dyskotek, żeby się w nich pobawić. Pewnie dlatego tak popularne były domówki. Jeszcze kilka lat temu kino było tutaj w opłakanym stanie. Teraz, co prawda przeszło remont, ale dalej ma bardzo ograniczony repertuar. Jest tu niewiele miejsc, gdzie można wyjść wieczorem. Nie ma co liczyć również na długie spacery wśród zieleni, tutejsze parki są raczej małe. Za to jest spokojnie. Pewnie właśnie dlatego, że duża część mieszkańców bawi się w stolicy, to w Piastowie jest znacznie mniejsza szansa niż w Warszawie, że spacerując po mieście, ktoś cię zaczepi, albo będzie pół nocy krzyczał pod twoim blokiem. Wiem, bo teraz borykam się z takimi problemami na co dzień. Jest tu również mniejszy ruch samochodowy, nie słychać ciągle syren. Żyje się w innym tempie. W Piastowie można odpocząć – zaznacza nasz rozmówca, który trochę tęskni za Piastowem.
Lokalizacja
- Jeżeli chcę pojechać do klubu, to naprawdę dojazd do Warszawy zajmuje mi chwilę. Nieważne czy samochodem, pociągiem czy autobusem. O ile chodzi o kina, teatry czy restauracje, to jest podobnie, tylko tutaj mogę również pojechać w drugą stronę. Np. w Pruszkowie i Grodzisku Mazowieckim jest wiele fajnych miejsc. To, że w samym Piastowie jest niewiele atrakcji, nie znaczy, że mieszkańcy są skazani na nudę. Mamy lepszy dojazd do Śródmieścia niż niektóre dzielnice Warszawy. I z tego należy korzystać. A potem wrócić do Piastowa i cieszyć się spokojem – dodaje Renata, koleżanka Jarka, mieszkanka Piastowa, która przysłuchiwała się naszej rozmowie.
Piastów przez wielu mieszkańców jest określany jako sypialnia Warszawy. Ludzie pracują, bawią się, czy spacerują poza jego granicami. Pytanie, czy to źle? Skoro mają miejsce, do którego z chęcią wracają, aby odpocząć i pomieszkać?
Napisz komentarz
Komentarze