Ta historia zaczęła się dawno temu, w czasach, gdy w okolicy Grodziska Mazowieckiego zamieszkał malarz, który jak nikt inny potrafił pokazać piękno tej ziemi. Dziś kopie obrazów Józefa Chełmońskiego można oglądać m.in. na ulicznej galerii w centrum miasta. Tam także na początku deptaka stoi pomnik artysty.
Jak mówi Monika Kwiczak z Urzędu Miejskiego, Grodzisk często przypomina o artyście, ale także zabiega o to, aby malarstwo Chełmońskiego dodawało miastu prestiżu. Dlatego kolejna miejska inicjatywa została wykorzystana do tego, aby o Chełmońskim przypomnieć. Ale także połączyć jego sztukę z miastem. I tak na rondzie łączącym obwodnicę z drogą wojewódzką, gdzie jest duży ruch, stanęły cztery żurawie, czyli ptaki, które stanowiły częsty motyw jego obrazów.

Na jedno z płócien mistrza żurawie witają słońce o poranku, na innym podrywają się do lotu, ale nie wszystkie, bo jeden z żurawi ma złamane skrzydło. Pierwszy z tych obrazów można zobaczyć podczas spaceru ulicami miasta, gdyż jest wyeksponowany w miejskiej galerii przy deptaku.
Ronda inne niż wszystkie
Ambicją Grodziska Mazowieckiego jest to, aby wszystkie ronda w mieście były czymś więcej niż tylko rodzajem bezpiecznego skrzyżowania. I tak już kilka z nich stało się miejscem promocji lokalnych artystów. Trzy grodziskie ronda są ozdobione wiklinowymi postaciami. Na rondzie w Książenicach stoi fortepian. Rondo z Żurawiami jest więc już piątym niezwykłym rondem, ale też nie ostatnim. Jak nas poinformowała Monika Kwiczak czeka na fundusze projekt ronda w Makówce.
Dodajmy, że autorem żurawi jest niezwykły artysta kowal Andrzej Rosiński, który mieszka w Grodzisku i pracuje od 40 lat. Jest twórcą m.in. prestiżowych bram czy też drzwi, ale także symbolicznych kluczy do ratusza, a także kluczy do szkoły w Szczęsnem, które dziś zostaną użyte do uroczystego otwarcia tej nowoczesnej placówki.

Andrzej Rosiński mówi, że praca przy Żurawiach była ciekawa i wymagająca, gdyż ptaki musiały, być większe niż są w rzeczywistości, bo liczą 2 metry, a nie mniej niż 1,5 m. Co więcej, rozpiętość skrzydeł jednego z nich to 2,1 m. A więc przemyślenia wymagała konstrukcja, która zapewniła im trwałość. Artysta podkreśla także, że precyzji wymagało choćby ręczne nacinanie stali tak, aby na skrzydłach ptaków powstała iluzja piór.
Andrzej Rosiński został uhonorowany w maju tego roku Złotą Bogorią.
Napisz komentarz
Komentarze