Między Ursusem a Okęciem w Michałowicach postawiono kiedyś obelisk, który przez wiele lat po wojnie, w miarę upływu czasu stawał się coraz bardziej tajemniczy. Stał pomnik, tylko nie wiadomo co upamiętniał. Zniknęły tablice pamiątkowe, wiatr zwiał daszek ze szczytu obelisku przypominającego w formie kapliczkę, dziwiła nazwa ulicy przy, której stał – ul. Rumuńska. Aż przeszedł czas, gdy w 2011 r. postanowiono przywrócić pamięć miejsca i odnowić pomnik.
Katastrofa źle skonstruowanego samolotu bombowego miała miejsce tuż nad Michałowicami. W dniu 7 listopada 1936 r. do samolotu wsiadły 4 osoby: jeden z najlepszych pilotów polskich, z ogromnym doświadczeniem w pilotażu i oblatywaniu samolotów wdrażanych do produkcji, pasjonat lotnictwa i kierownik działu technicznego Skrzydlatej Polski w latach 1934-1935 i zastępca redaktora pisma od. r. 1934 inż. pilot Jerzy Rzewnicki, dwaj wybitni oficerowie lotnicy sprzymierzonej armii rumuńskiej, mjr. Pantazi i kpt. Popescu, oraz Polak młody entuzjasta lotnictwa, Jerzy Szrajer. Dwaj oficerowie armii rumuńskiej byli przedstawicielami misji wojskowej rumuńskiej, która przyjechała do Polski aby zapoznać się z samolotem LWS – 6 „Żubr”, gdyż Rumunia planowała zakupić około 24 tych samolotów. Wszyscy tu wymienieni lotnicy ponieśli śmierć gdy samolot znalazł się w powietrzu i po oderwaniu się silnika runął na ziemię.
Odsłonięcie pomnika w Michałowicach w 1938 r.
Sprawozdanie z uroczystości zamieścił Kurjer Warszawski:
„Wczoraj w godzinach przedpołudniowych pod Warszawą, w pobliżu miejscowości Michałowice, odbyła się uroczystość poświęcenia pomnika ku czci poległych w tym miejscu w katastrofie lotniczej czterech lotników: dwóch lotników rumuńskich mjr. Mihaila Pantazi i kpt. lnż. Romana Popescu oraz dwóch lotników polskich — inż. Jerzego Rzewnickiego i inż. Jerzego Szrajera. Pomnik ten, dla uczczenia poległych pilotów, ufundowało rumuńskie Towarzystwo lotnicze „Cercul Aerotechnic” przy poparciu rumuńskiego ministerstwa lotnictwa i marynarki oraz wielu obywateli rumuńskich. Pomnik „Troica" wykonany jest z kutego żelaza i pokryty płytami z brązu. Wykonali go uczniowie liceum przemysłowego króla Karola II w Bukareszcie. Przed wysłaniem go do Polski krzyż-pomnik był wystawiony przez miesiąc przed teatrem Narodowym w Bukareszcie. Ustawienie pomnika na miejscu katastrofy odbyło się staraniem rumuńskiego Towarzystwa „Cercul Aerotechnic‘‘, Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej oraz dowództwa lotnictwa. Miejsce uroczystości przybrano flagami o barwach narodowych rumuńskich i polskich. Na odsłonięcie pomnika przybyli: specjalna delegacja z Bukaresztu, mianowicie: profesor politechniki bukareszteńskiej pan Germani, przedstawiciele lotnictwa wojskowego królestwa Rumunii Jlenescu. płk. Davidescu, przedstawiciele organizacji lotniczych, przedstawiciele lotnictwa cywilnego Rumunii, członkowie ambasady rumuńskiej z d. Ryszardem Franasovici, kolonia rumuńska stolicy. Ze strony polskiej i przybyli przedstawiciele władz wojskowych i cywilnych lotniczych z gen. Rayskim i płk. Wiedenem oraz Domesem, przedstawiciele władz wojskowych z gen. Kutrzebą, przedstawiciele aeroklubów Rzeczypospolitej oraz szeregu organizacji lotniczych polskich. W pobliżu pomnika zajęły miejsca przybyłe z Rumunii rodziny lotników rumuńskich oraz rodziny lotników polskich. Przed polowym ołtarzem nabożeństwo odprawił duchowny prawosławny, krewny poległego kapitana inż. Romana Popescu. Po nabożeństwie odsłonięcia pomnika dokonał ambasador rumuński p. Franasovici. Następnie przemówienia wygłosili w imieniu delegacji rumuńskiej prof. Germani. w imieniu władz lotniczych polskich gen. Rayski. Obydwaj mówcy oddali cześć pamięci poległym na posterunku lotnikom rumuńskim i polskim. Po uroczystości u podnóża pomnika złożono szereg wiązanek kwiecia oraz wieńców. Podczas uroczystości asystowała kompania honorowa wojska.”
Tyle o odsłonięciu pomnika. Nasuwa się jeden komentarz, który muszę tu napisać. Pytanie: jak można było zapomnieć o pomniku skoro aż tak wielu przedstawicieli polskiego i rumuńskiego lotnictwa wzięło udział w odsłonięciu, mam tu na myśli np.: prof. politechniki bukaresztańskiej Germaniego, przedstawiciel lotnictwa wojskowego królestwa Rumunii płk Davidescu, a ze strony polskiej m.in.: przedstawiciela władz wojskowych z gen. Tadeusza Kutrzebę (jeden z najlepszych polskich sztabowców) i przedstawiciela lotnictwa polskiego z gen. Ludomiła Rayskiego.
Kilka słów o Jerzym Szrajerze
Ten utalentowany lotnik w tragicznej katastrofie, w której stracił życie, pozostaje jakby w cieniu wydarzenia. Warszawiak urodzony w 1912 r. w momencie katastrofy miał 24 lata. W 1931 roku poszedł do wojska, był to pierwszy krok aby realizować marzenia. Następnie była obserwatorka w Dęblinie. Po Dęblinie pogłębiał wiedzę na Wydziale Mechanicznym w Politechnice Warszawskiej. W roku 1935 zatrudnia się w I.B.T.L i tu zyskuje sobie opinię bardzo zdolnego obserwatora i wkrótce staje się bardzo pożądanym towarzyszem każdego lotnika w powietrznych manewrach. W jednym z prestiżowych konkursów wraz z pilotem Urbanem zajmuje III miejsce, a pierwsze w Warszawie. I tu informacja, że w tydzień po rozdaniu nagród ginie w katastrofie. Katastrofie nazwanej jedną z najstraszniejszych w naszym lotnictwie przed II wojną.
W 2011 roku, w 75 rocznicę katastrofy, zaniedbany pomnik został odrestaurowany. Do odrestaurowania posłużyła dokumentacja fotograficzna, mimo poszukiwań nie odnaleziono planów pomnika w Bukareszcie. Zostały uzupełnione tablice pamiątkowe i daszek. Pomnik ma kształt kapliczki z rumuńskiej tradycji z ciekawymi ornamentami. Przejeżdżając przez Michałowice warto zatrzymać się przy nim, jest bardzo interesujący w formie i warto zadumać się nad pilotami, którzy tracili życie aby skrzydlata Polska miała nowoczesne samoloty. Bohaterom Chwała na wieki.
Napisz komentarz
Komentarze