Spotkaliśmy się w niedużym pokoju nad kancelarią jednego z kościołów na terenie powiatu pruszkowskiego. W grupie było 10 osób. W większości przyszły kobiety, jednak było również dwóch mężczyzn. Wszystkich łączyło to, że ich życie naznaczył na różne sposoby alkohol.
To choroba, która promieniuje na bliskich
Nieważne, ile ktoś ma lat, jaką skończył szkołę, czym się zajmuje. Niemal każdy może wpaść w szpony alkoholizmu. To choroba. I jak wszystkie naprawdę poważne choroby, wpływają nie tylko na samego chorego, ale również na jego rodzinę i najbliższych.
Grupa zebranych osób wstała, chwyciła się za ręce i przywitała wspólnym mottem: „Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego.” Potem przeczytały program 12 kroków, na którym pracują. Po tym był czas, aby każdy mógł podzielić się tym, co leży mu na sercu. Bez przymusu. Mówił tylko ten, kto miał ochotę.
- Dopiero niedawno to zrozumiałam. Przecież to choroba. Psychiczna. Nie mogę rozmawiać z mężem jak z innymi, zdrowymi osobami. Nie zrozumie tego, co chcę powiedzieć. To jakbym oczekiwała, że ktoś bez nóg zacznie nagle chodzić – powiedziała Kamila[1] na mityngu.
Mimowolna opieka nad alkoholikiem
Część z zebranych na co dzień żyje z alkoholikami: z mężami, żonami czy rodzicami. Uczą się, jak z nimi postępować i cieszyć się życiem.
- Przychodzimy tutaj, aby nauczyć się dbać o siebie, ale także zrozumieć i wesprzeć alkoholika – wytłumaczyła mi Ola. Sama żyje z mężem alkoholikiem od ponad 10 lat. Przyznaje, że wciąż się uczy, jak dawać sobie radę w małżeństwie. Jednak dzięki grupie, ma siłę, żeby sprostać wyzwaniom kolejnych dni.
I tutaj zaczynam się gubić. Z jednej strony członkowie mówią o tym, żeby dbać o siebie, a z drugiej o wsparciu alkoholika. Czy da się to pogodzić?
- Ja już na przykład potrafię pijanego męża nie wpuścić do domu – zaznaczyła Ola.
- Grupa uczy trwać przy alkoholiku, ale w mądry sposób. Nie oznacza to godzenia się na wszystko. Dbamy o siebie i swoje bezpieczeństwo. Jeżeli jest taka konieczność, to trzeba wezwać policję, czy zdecydować się na separację z chorym. Działamy w trosce o siebie, ale również dbając o alkoholika. W ten sposób dajemy mu zobaczyć konsekwencje jego choroby. Mądre wspieranie nie oznacza trwania przy alkoholiku za wszelką cenę i uległość – dodała Karolina. – Jest takie powiedzenie: „Jeżeli alkoholik leży na torach, to zdejmij go z nich, ale zostaw na nasypie” – wyjaśniła.
- Często takie odruchowe czynności, które mają pomóc choremu, w przypadku alkoholika, działają w drugą stronę. Kiedy nasz bliski przychodzi do domu pijany, mamy ochotę mu pomóc, zadbać o niego. A tak naprawdę tylko mu szkodzimy. Tutaj w grupie między innymi uczymy się tego – dodaje Wojtek, który przysłuchiwał się naszej rozmowie.
Psychiczne „blizny” na całe życie
W trakcie mityngu szybko okazało się jednak, że nie wszyscy mają w swoim otoczeniu alkoholików. Dlaczego więc tu przyszli? To kolejna rzecz, która mnie zaskoczyła.
Wśród bliskich Wojtka nikt nie pije. To jego dziadkowie nadużywali alkoholu. Przez to jego tata nie potrafił stworzyć ciepłego, rodzinnego domu. Mężczyzna nie pamięta ze swojego dzieciństwa śmiechu i radości. Rodzice byli perfekcjonistami, oziębli emocjonalnie. Wojtek stara się nie iść w ich stronę. W tym pomaga mu grupa.
- Co z tego, że na święta nie będzie idealnie posprzątane lub czegoś zabraknie. A nawet jakbyśmy zamówili pizzę? Ostatnio całą rodziną poszliśmy do wesołego miasteczka. Było naprawdę fajnie. Dużo się śmialiśmy – wspominał mężczyzna.
- Mój mąż, ani nikt w moim otoczeniu teraz nie jest osobą uzależnioną. A jednak ja się odnajduję na grupę dla współuzależnionych. Dlaczego? Przez wiele lat byłam skupiona na chorobie alkoholowej ojca, przez co weszłam w rolę ratownika. Byłam skupiona na pomocy innych, nawet jeżeli mnie o to nie prosili. Nie były to osoby, które miały problem z piciem. Po prostu znajomi z różnymi życiowymi kłopotami. Przy tym zaniedbywałam siebie – wyjaśniła mi kolejna uczestniczka mityngu.
Okazało się, że alkohol rzuca bardzo długie cienie. Nie tylko niszczy obecne relacje, ale potrafi wpłynąć na ludzi przez pokolenia.
Co robić, kiedy bliski pije?
- Przede wszystkim przyjść do nas. Nie trzeba nic mówić. Samo spotkanie i usłyszenie historii osób, które są w podobnej sytuacji, daje siłę – szybko odpowiedziała Ola. Widziała już wiele osób w podobnej sytuacji.
Podczas spotkania grupy członkowie uczą się, jak mądrze wspierać osobę chorą na alkoholizm i jak sprawić, aby nałóg nie decydował o ich przyszłości. Ale przede wszystkim spotkania dają siłę i wiedzę, jak zająć się sobą, kiedy bliska nam osoba jest w szponach alkoholu.
Potrzebujesz pomocy? Bliska Ci osoba ma problem z alkoholem?
Zadzwoń lub napisz:
Telefon do regionu: +48 0 606 919 215;
napisz do nas: [email protected]
Punkt Informacyjno Kontaktowy Al-Anon Regionu Warszawskiego
e-mail: [email protected]
tel. 22 299 25 85
Sprawdź również grupy AL-Anon w swojej okolicy
Zobacz także:
[1] Wszystkie imiona w artykule zostały zmienione
Napisz komentarz
Komentarze