Reklama

Stacja w Brwinowie, przystanek na linii grodziskiej cz.2

Udając się w podróż koleją z Warszawy do Brwinowa napotkałam Skrzydlate Wiaty i postanowiłam wgłębić się w ich historię. Mam nadzieję, że uda mi się tą drogą przekazać ideę, jaka przyświecała architektom przy projektowaniu nowoczesnych stacji pod koniec lat 30. XX w.
Stacja w Brwinowie, przystanek na linii grodziskiej cz.2
Brwinów wejście do tunelu

Źródło: zabytek.pl

Moja podróż do Brwinowa, jak już pisałam, spowodowana była pewnym zaskoczeniem. Otóż w latach 60. i 70. XX w. byłam bardzo żywo zainteresowana pracami prof. Kazimierza Michałowskiego bardzo cenionego historyka sztuki, archeologa i egiptologa, członka Polskiej Akademii Nauk. Dla Polskiej egiptologii był to czas wielkich osiągnięć. Prasa nie przestawała pisać np. o freskach z Faras i o Abu Simbel. Grób profesora jest w Brwinowie. Udałam się w podróż niezwykłą, bo jadąc koleją z Warszawy napotkałam Skrzydlate Wiaty, pięknie modernistycznie i postanowiłam wgłębić się w ich historię. Mam nadzieję, że uda mi się tą drogą przekazać ideę, jaka przyświecała architektom przy projektowaniu nowoczesnych stacji pod koniec lat 30. XX w.

Wykres natężenia ruchu na poszczególnych stacjach pod w latach 30. XX w. fot: Inżynier Kolejowy

Inż. Kazimierz Centnerszwer pisze w 1937 r. w czasopiśmie Inżynier Kolejowy o elektryfikacji węzła warszawskiego i przebudowie przystanków: 

„Zelektryfikowane linie podmiejskie nie mają jednakowego charakteru. Linia Żyrardowska przebiega na odcinku od Warszawy do Pruszkowa przez szybko rozrastające się w ostatnich latach osiedla Włochy, Ursus i Piastów, silnie związane z Warszawą, stanowiące jej odleglejsze przedmieścia. Za Pruszkowem, Brwinów i Milanówek, mają charakter bardziej letniskowy, jednak przeważa w nich ludność stała, dojeżdżająca przeważnie do pracy do Warszawy. Strefę linii Żyrardowskiej cechuje gęste zaludnienie, duża liczba zakładów przemysłowych (Ursus, Pruszków, Grodzisk, Żyrardów) i stosunkowo największa w okolicy Warszawy zamożność, znajdująca swój wyraz w ożywionym ruchu budowlanym. Długość odcinka podmiejskiego od Warszawy Zachodniej do Żyrardowa wynosi 40,08 km, średni odstęp między przystankami około 4 km.” 

I na podstawie tej informacji możemy sobie wyobrazić, że gdyby pozostawić tabor kolejowy takim jakim był przed przebudową i nie zmodernizować peronów, podróż wydłużyłaby się o wiele minut a nawet godzinę, gdyż pociąg stałby na stacji do chwili gdy wchłonie tłumy pasażerów powoli wsiadających. Wykres zapożyczony z artykułu inż. Kazimierza Centnerszwera pokazuje natężenie ruchu pasażerskiego na poszczególnych stacjach węzła Warszawa – Żyrardów, czyli ilu podróżnych przypadało na każdą stację.

Najważniejsze przy projektowani jest bezpieczeństwo pasażerów

Przy tej okazji zastanawiano się też nad bezpieczeństwem pasażera, chodziło tu o głównie o to, jak wygląda jego droga na peron, jak często musi przechodzić przez tory aby zakupić bilet i z nim wsiąść do pociągu. Oczywiście najbezpieczniejsze były tunele, kasy biletowe i poczekalnie na peronach. Niestety takie rozwiązania były najbardziej kosztowne i jak już pisałam eliminowały budynki dworców z ruchu pasażerskiego. Czyli najważniejszy jest łatwy i bezpieczny dostęp do pociągu, droga powinna być pozbawiona niepotrzebnych przeszkód jak nadmiar drzwi, słupów w przejściach, zakrętów i zwężeń. Droga ma być przelotowa, krótka i łatwa do zorientowania się, bez błądzenia i pomocy. Należy też zapewnić pasażerom wygodne warunki oczekiwanie na pociąg. I tak powyższymi założeniami kierowano się przy przebudowach stacji na liniach zelektryfikowanych. To są bardzo ważne zasady naszych inżynierów tworzących projekty stacji przed II wojną światową i jeśli potem w latach powojennych dobudowywano, zalesiano i realizowane inne pomysły pogarszające bezpieczeństwo podróżnych (chodzi tu o różne prowizorki) to tylko świadczy o tym, że nie trzymano się podstawowych zasad dotyczący bezpieczeństwa i wygody pasażera wypracowanych dawniej. 

Dworce stają się niezbędne, a tunele kosztowne

Tak o tym traktuje czasopismo Inżynier Kolejowy z 1937 r.: 

„Przy planowanym sztywnym lub zbliżonym do sztywnego rozkładzie jazdy 15-minutowym na odcinku Warszawa Pruszków i 30-minutowym na pozostałych odcinkach stają się zbyteczne dla podróżnego wielkie dworce, poczekalnie II i III, kasy i bufety. Podróżny powinien mieć przede wszystkim zapewniony łatwy i bezpośredni dostęp na peron, z kupnem po drodze biletu, oczekiwać może nadejścia pociągu, przy tak gęstym ruchu, na samym peronie odpowiednio urządzonym, oświetlonym i zabezpieczonym od opadów atmosferycznych. W ten sposób w przeciwieństwie do stanu tymczasowego punkt ciężkości urządzenia przystanków przeniesiono z dworców na perony. 

Zaznaczono, że linie podwarszawskie biegną przeważnie w poziomie terenu. Taki układ pozwala na wykonanie wejść dla podróżnych na perony wyspowe zarówno przy pomocy mostków nad torami jak i tuneli i wymaga ściślejszych rozważań przy wyborze jednego lub drugiego rozwiązania.” 

I tu znów zastanawiano się nad wygodą pasażera, bo mostki żelazne lub żelbetowe były tańsze niż tunele, budowa ich była znacznie łatwiejsza, ale mostki były w zimie niepraktyczne, chodzi tu o śliskie schody w czasie gołoledzi. Zastosowanie mostków krytych podrażało koszty i komplikowało ich projektowanie razem z wiatami. Zastanowiono się nad wiaduktami. 

Okno poczekalni fot: zabytek.pl

Wiaty i poczekalnie

Skrzydlate modernistyczne wiaty, jak ta na stacji w Brwinowie, też musiały być przez projektantów przemyślane. Bo gdyby takie nie były, straciły by sens. Chodziło o wyliczenie kąta padania deszczu i takie ich zaprojektowanie, aby pasażer przy np. ukośnym deszczu w czasie ulewy nie moknął. Co do poczekalni. Marzeniem projektantów było, aby podróżni w oczekiwaniu na pociąg na peronach, a nie na dworcu, mieli tuż obok siebie urządzenia dla publiczności, jak poczekalnie, ławki, kioski do sprzedaży gazet i słodyczy, tablice z rozkładami jazdy, zegary itp. prócz tego powinno na nich być przewidziane pomieszczenie do celów służbowych. Niestety nie  wszystkie z wymienionych urządzeń zostały przewidziane do budowy od razu, ze względu na koszty budowy. W estetyce stacji projektanci zadbali też o zasugerowanie budowniczym obsadzenie trawą szerokich międzytorzy przy obu końcach peronów wyspowych i obsadzenie roślinami pnącymi ślepych ścian budynków kasowo-bagażowych. A nawet wskazanie miejsc, gdzie można by było posadzić niskie żywopłoty.

Tyle w temacie rozmyślań inżynierskich naszych przodków budujących nowe, zelektryfikowane linie kolejowe na trasach wokół Warszawy. Analiza stacji w Brwinowie na pewno dostarczyła mi ciekawych spostrzeżeń, a znając temat opisywany w 1937 r. mogłam zwracać uwagę na szczegóły i takich obserwacji życzę moim Czytelnikom. 

Ławka w poczekalni w Brwinowie fot: zabytek.pl

Przeczytaj również:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama