Zainteresowana historią okolic Błonia natrafiłam na następujące sprawozdanie z pewnej licytacji. Otóż pod koniec XIX w., a konkretnie w kwietniu 1895 r. wysprzedawane były dobra spadkobierców po zmarłym Jakubie Władysławie Krasnodębskim. I tak dobra Walędów (tu pisane przez „ę”) z folwarkiem Lipnik i młynem wodnym Konopka kupuje hrabia Gustaw Przeździecki za sumę 60.000 rs. Paszków kupuje Gracjan Tański. Folwark Czarnylas w powiecie błońskim kupuje Józef Lisiecki. Następny folwark kupuje hr. Gustaw Przeździecki – 181 morgów, budynki i karczma. Grunty w osadzie Nadarzyn i kolonię młynarską Marynin nabyli dwaj panowie Lutostański i Konstanty Żelichowski.
Zaciekawiona rodziną hrabiów Przeździeckich

I tu od razu spora ciekawostka. Oto co dziennikarz pisze o Gustawie i Konstantym:
„Konstanty i Gustaw - Hrabiowie Przeździeccy należą do tych nadzwyczajnych „podróżujących polaków", którzy podróżując: 1) umieją rozpatrywać się w nowym otoczeniu, 2) umieją dostrzec rzeczy użyteczne. Otóż panowie ci, będąc za granicą, dostrzegli w Wiedniu a zapewne i w Berlinie, Paryżu, Londynie i t. d. tak zwane „posterunki sanitarne" Co to za zwierzę — „posterunek sanitarny?" U nas, jeżeli kto na ulicy złamie nogę, albo dostanie konwulsyj, otacza go, tłum pełnych współczucia próżniaków, którzy albo nie są w stanie podać żadnej pomocy choremu, albo pomagając — zwiększają jego cierpienia. I nie dziw: poczciwi bowiem gapiowie, mimo najlepszych chęci, nie wiedzą co robić? Za granicą jest inaczej. Tam, gdy człowiek padnie na ulicy, pierwszy, który go spostrzegł biegnie do telefonu i o zdarzeniu zawiadamia posterunek sanitarny. W chwilę zaś później nadjeżdża kareta z lekarzem, służbą, narzędziami i opatrunkami, chory otrzymuje pierwszą pomoc na miejscu, po czym, włożony do karety, jedzie na stacyę sanitarną lub do szpitala. Służba sanitarna jest tak upowszechniona w większych miastach za granicą, że gdziekolwiek zbiegnie się tłum, czy ukaże się niebezpieczeństwo (pożar, powódź, wyścigi konne), tam zaraz przyjeżdża sanitarny powóz ze służbą. I rozumie się dają pomoc każdemu, dotkniętemu jakimś nieszczęściem, wyjąwszy tych, którzy... zgrali się na totalizatorze... Otóż takie „posterunki sanitarne" chcą hrabiowie Przeździeccy zaprowadzić w Warszawie, a postanowili pokazać je na wystawie higienicznej. Że jednak panowie ci nie kształcili się pod kierunkiem Towarzystwa ogrodniczego, więc zamiast żądać od miasta bezpłatnie przynajmniej „placyku" za Żelazną Bramą, wszystko urządzają na własny koszt: karetę' dla zwykłych, karetę dla zaraźliwych chorych, budynek stacyjny, narzędzia, opatrunki i t. d. Bardzo byłoby pożądane, ażeby, obok hr. Przeździeckich znalazł się jeszcze jaki filantrop, który założyłby u nas instytucję Samarytanów. Samarytanie to są jakby ochotniczą strażą ogniową, której członkowie, zamiast gasić ogień, umieją dawać ludziom pierwszą pomoc w nieszczęściu. W miastach, daleko lepiej niż Warszawa zaopatrzonych w sanitarną służbę”.

Krótka historia stacji pogotowia ratunkowego
Historia pogotowia ratunkowego rozpoczyna się dopiero w drugiej połowie XIX w. co może bardzo zdziwić. Wprawdzie pisano o wielkiej potrzebie takiej instytucji i tu np. w Wiadomościach Farmaceutycznych wydawanych w 1896 r.:
„ O pewnych porach dnia lekarzy w ogóle nie można zastać w domu, cóż dopiero mówić o porze nocnej! Jeżeli wreszcie po długich poszukiwaniach zjawia się lekarz, to najczęściej bez narzędzi i środków, które do opatrunku są potrzebne. Zdarzają się też wypadki i to bardzo liczne, że chorego należy przewieźć z miejsca wypadku, czy to do domu, czy na kurację do szpitala. W takim razie do przewożenia bierze się dorożkę i umieszcza w niej chorego. Nie trudno domyśleć się, że chory, który uległ, dajmy na to, złamaniu nogi, musi cierpieć podczas jazdy w pozycji siedzącej, niezmierny ból, a jak zauważył Esmarch, nieumiejętne obchodzenie się z chorymi chirurgicznymi powoduje tego rodzaju uszkodzenia, że proste wypadki bardzo się komplikują. Wreszcie, jak w życiu wielkomiejskim, tak prowincyonalnem zdarzają się katastrofy masowe. Wszyscy zapewne mają w pamięci katastrofę - pożar Ringu w Wiedniu, liczne katastrofy w kopalniach i t. d. W podobnych, zarówno jak w wyżej wymienionych wypadkach nic może być mowy o skutecznym niesieniu pomocy, jeżeli nie istnieją zorganizowane w tym celu towarzystwa”.
Przypomnę, że pierwsze pogotowie ratunkowe powstało w Wiedniu w r. 1883. inicjatorem był hr. Wilczek, który potrafił zjednoczyć grono chętnych osób w celu zawiązania towarzystwa ratunkowego i została ufundowana pierwsza stacja ratunkowa, składająca się z kilku izb, zaopatrzonych w utensylia, aparaty, leki i środki opatrunkowe, niezbędne do niesienia pierwszej pomocy. W dwa lata potem tożsamo towarzystwo otworzyło drugą taką samą stację i ustanowiło przy niej tak, jak przy poprzedniej stałą służbę zdrowia, złożoną z odpowiednio przygotowanych i doświadczonych „sanitarów“. W razie potrzeby służba stacyjna wzywa jednego ze stu lekarzy, którzy służbę swoją ofiarowali towarzystwu. Na grunt polski stacje sanitarne przenieśli hrabiowie Przeździeccy. Gustaw hrabia Przeździecki był prezesem założonego przez hr. Konstantego, jego brata, Pogotowia Ratunkowego.
Ciekawy człowiek i bardzo dobry gospodarz swoich majątków, pokuszę się o takie stwierdzenie. W gazecie o tytule Wiek, gazecie polityczno-literackiej melduje się w roku 1883 o udziale hr. Przeździeckiego w wystawie: Dział gospodarstwo nabiałowego, który pierwszy raz na wystawie szersze znalazł zastosowanie, reprezentować będzie 11 wystawców: Teresa Hirschman i hrabia Przeździecki wystawią sery, A. Jełowicki cztery gatunki masła, hrabia A Jezierski nabiał w różnych przerobach, K, Kisielnicki masło, baron Lesser maszynę centryfugalną do wyrobu masła, K. Łęski sery, T. Laniewski sery, Zofia Plewako sery, C. Przyłubska masło, L. Rosmann program konkursu nabiałowego, Zygmunt Słupski sery.
Gustaw urodził się 24 marca 1850 r. zmarł w Cannes 26 marca 1909 r. i został pochowany w kaplicy hrabiów Przeździeckich na Koszykach. Tu był pochowany ojciec obu braci hr. Aleksander Narcyz, kaplica została uszkodzona w czasie bombardowania Warszawy w 1939 r. i nie istnieje. Zachowało się kilka zabytków związanych z hr. Przeździeckimi, między innymi pałac w Falentach. W latach 1872–1909 właścicielem pałacu był Gustaw Przeździecki, a 1909–1939 jego córka, Zofia.

Napisz komentarz
Komentarze