Początek roku szkolnego to dla większości rodziców wyzwanie logistyczne. Wszak trzeba zgrać z planem lekcji swojej pociechy basen, angielski, pianino, konie, robotykę i szermierkę. A jak dzieci jest więcej niż jedno, pojawia się problem z dopasowaniem kilku grafików i to bez zatrudniania każdemu indywidualnej niani z samochodem.
Udział dziecka w zajęciach pozaszkolnych to od wielu lat standard. W niektórych środowiskach istnieje wręcz absolutne minimum, które każde dziecko musi realizować: basen, angielski, tenis lub inny sport oraz zajęcia muzyczne lub taneczne. Do tego dorzucamy coś, co akurat nasze dziecko interesuje. Lekcje języka i pływania, zajęcia sportowe, czy gry na instrumencie lub tańca najczęściej organizowane są co najmniej dwa razy w tygodniu, by zwiększyć ich skuteczność. Co to oznacza dla ucznia, czy nawet przedszkolaka, bo na zajęcia dodatkowe uczęszczają już dzieci od drugiego roku życia? Kilka do kilkunastu godzin zajęć tygodniowo poza tymi obowiązkowymi. Tymczasem młody człowiek, w zależności od etapu edukacji, ma od 20 (edukacja wczesnoszkolna) do nawet 33 godzin obowiązkowych zajęć szkolnych w tygodniu. Doliczając do tego czas potrzebny na odrobienie pracy domowej i przygotowanie się do zajęć, sporo uczniów spędza każdego dnia na pracy więcej niż przewidziane dla dorosłych 8 godzin. Pamiętajmy o tym, planując z dzieckiem listę zajęć dodatkowych, na które będzie uczęszczać.
Należy też zwrócić uwagę na indywidualne potrzeby i predyspozycje swojego dziecka oraz jego zainteresowania. Warto w pierwszej kolejności zapytać dziecko o to, na jakich zajęciach najbardziej mu zależy i spróbować znaleźć na nie czas w tygodniowym grafiku. To też zwiększa szanse na przeforsowanie tych zajęć, które z naszego punktu widzenia są ważne i niezbędne jak np. basen czy nauka języka obcego. Nie realizujmy swoich ambicji i niespełnionych marzeń. Jeśli nasza córka marzy o robotyce, a my sądzimy, że umiejętność gry na pianinie przyniesie jej więcej pożytku, możemy się srodze rozczarować. Nawet jeśli ma doskonały słuch i nauka gry przychodzi jej łatwo, prędzej czy później się zbuntuje.
Oferta rynku jest niezwykle bogata. Zajęcia organizują szkoły, domy kultury, prywatne kluby i świetlice. Pomóżmy dziecku znaleźć coś, co je naprawdę interesuje. Decydując się na konkretne zajęcia warto też brać pod uwagę to, gdzie są realizowane. Czas potrzebny na dojazd ze szkoły czy domu na zajęcia trzeba uwzględnić w grafiku zarówno pociechy jak i swoim, jeśli to my musimy dziecko na nie zawieźć.
Pamiętajmy, że im młodsze dziecko, tym więcej czasu powinno mieć na „robienie nic”, czyli nieskrępowaną zabawę. Nastolatek również potrzebuje odpoczynku, czasu na życie towarzyskie, wystarczająco długi sen. Nie zapominajmy o tym, konstruując grafik naszej pociechy. I o tym, że najcenniejszym czasem dla naszego dziecka może być ten, który spędzi z nami. Niekoniecznie w drodze na atrakcyjne zajęcia dodatkowe.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze