Epidemia koronawirusa dotyka cały świat. Polska podjęła radykalne kroki, na takie działania zdecydowały się również Stany Zjednoczone. Z bliska sytuację w USA obserwuje pływaczka Julia Koluch.
Wydarzenia potoczyły się dynamicznie. Wiele krajów podjęło szczególne środki ostrożności, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Od kilku miesięcy w Stanach Zjednoczonych przebywa utalentowana pływaczka Julia Koluch. Zawodniczka UKS Kapry-Armexim Pruszków studiuje na uniwersytecie w Iowa. Może zatem z dystansu obserwować sytuację w Polsce. – Zaczęto zamykać szkoły, uniwersytety, baseny. Ludzie przestali mieć jakiekolwiek możliwości treningowe. Na początku myślałam, że Polska reaguje tak radykalnie ze względu na to, że jest mniejszym państwem. Byłam przekonana, że nam tutaj w Stanach Zjednoczonych to nie grozi. Myliłam się. Wszystkie działania zostały tu powielone około 3-4 dni później, a tym samym my, pływacy trenujący za oceanem, znaleźliśmy się w tej samej sytuacji. Jesteśmy tak samo bez jakiegokolwiek dostępu do basenu, siłowni czy innych obiektów sportowych. Wszystko zostało zamknięte – przedstawia nam Julia Koluch.
Z dnia na dzień wszystko zaczęło się zmieniać. Po rozmowie z rodziną Koluch ze względów bezpieczeństwa została w Stanach Zjednoczonych, ale jednocześnie znalazła się w trudnej sytuacji. Zamknięto jej akademik i nie miała zakwaterowania. – Na ten moment przebywam w mieszkaniu moich przyjaciół z drużyny, którzy z otwartymi rękami starają się pomóc zawodnikom międzynarodowym, jak tylko mogą. Niestety na obecną chwilę nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo ta sytuacja się utrzyma. Jeśli chodzi o zajęcia, to semestr kontynuowany jest normalnie, tylko na innych zasadach. Wszystkie nasze wykłady odbywają się online. Tak samo jeśli chodzi o prace domowe, prezentacje czy egzaminy. One wciąż obowiązują, tylko forma ich przedstawienia się zmieniła. Wszystko musimy zamieszczać przez Internet – wyjaśnia młoda pływaczka.
Julia Koluch jest w stałym kontakcie z trenerami i otrzymała plan treningowy. Mimo trudności, musi dbać o formę sportową. Sytuacja związana z epidemią rodzi liczne problemy. Każdy stara się odnaleźć w tym trudnym czasie. – Współlokatorzy, z którymi mieszkam, stracili pracę przez epidemię, więc większość czasu spędzamy razem. Chodzimy pobiegać, gotujemy wspólnie posiłki, nawet zrobiliśmy sobie yoga studio w jednym z pokoi! Dla sportowców, którzy mają zaplanowany dzień od A do Z, taka sytuacja jest bardzo "nieswoja" i staramy się być kreatywni. Oczywiście na tyle, na ile to możliwe w warunkach, z którymi przyszło nam się zmierzyć – tłumaczy zawodniczka ubiegłorocznych mistrzostw Polski w Ostrowcu. – Po decyzji o zamknięciu wszystkich budynków uniwersyteckich, w tym również bibliotek, galerii, akademików czy stołówek rzeczywiście kampus opustoszał. Iowa City jest miastem typowo studenckim, więc wszyscy wrócili do swoich domów, gdzie czują się najbezpieczniej – dodaje.
Ważnym wsparciem w tej sytuacji dla pływaczki jest kontakt z rodziną. – Codziennie kontaktuję się z najbliższymi. Sytuacja jest poważna. Mimo tego, że rodzina za mną tęskni i chciałaby mieć mnie przy sobie, zdaję sobie sprawę, że obecnie lepszym rozwiązaniem jest mój tymczasowy pobyt tutaj. Ciężko mi porównać Polskę do Stanów, które są prawie dziesięciokrotnie większe, jeśli chodzi o populację, ale póki co na pewno mogę stwierdzić, że Polacy podeszli do sytuacji poważniej i są bardziej konsekwentni w swoich działaniach. W Ameryce reakcje ludzi i sposoby postępowania zależą od stanu – podkreśla Julia Koluch.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze