Reklama

Wzbraniałam się przed śpiewaniem Osieckiej

Wzbraniałam się przed śpiewaniem Osieckiej

7 marca w Raszynie wystąpi Katarzyna Żak z koncertem „Miłosna Osiecka”. Mieliśmy okazję porozmawiać z artystką o jej pasjach, kulturze w czasach koronawirusa i najbliższych planach.


PR: Pandemia koronawirusa zmieniła nasze życie. Jak wpłynęła na Pani funkcjonowanie zawodowe i prywatne?


Katarzyna Żak: Całkowicie zmieniła nasze funkcjonowanie jako ludzi. Tak jak w przypadku większości osób, artystów, czuję się w tej sytuacji marnie. Pandemia koronawirusa w sposób dogłębny dotknęła środowisko artystyczne i szeroko pojętą kulturę – domy kultury, muzea, galerie sztuki, teatry, kina. Moim zdaniem obecna działalność jest niewymierna. Nijak ma się do tego, co jest fundamentem kultury i sztuki. Widownia jest partnerem, kluczowy jest kontakt artysty z żywym człowiekiem, widać emocje, są reakcje publiczności. My ze sceny coś widzimy, czujemy. Teraz tego nie ma, odczuwamy ogromną pustkę.

Agnieszka Osiecka to postać wybitna dla naszej kultury. Pani przygotowała koncert zatytułowany "Miłosna Osiecka". Skąd taki wybór?


Wzbraniałam się przed śpiewaniem utworów Agnieszki Osieckiej. Tak naprawdę każdy ją śpiewa. Miałam okazję poznać ją osobiście. Swego czasu grałam też w Teatrze Rampa w spektaklu poświęconym Agnieszce Osieckiej. Miałam okazję zaśpiewać tam jej dwie piosenki, to było wyjątkowe doświadczenie. Dwa lata temu fundacja Okularnicy zwróciła się do mnie z pytaniem, czy nie zaśpiewałabym piosenek Osieckiej w amfiteatrze. Powiedziałam, że nie. Zdawałam sobie sprawę, że ludzie, w ramach cyklu, przychodzą zanucić, pośpiewać, posłuchać jej znanych przebojach. Koncert spotkał się z ciepłym odbiorem, a ludzie pytali o płytę. Mówiłam, że jej nie mam. W końcu to była premiera. Sytuacja powtórzyła się we wrześniu, ponowne pytania o płytę. Muzycy uznali, że to musi być znak i weszliśmy do studia nagrywać. Agnieszka Osiecka w 99% pisała o miłości. Pięknie, wspaniale i wyjątkowo, jednak na płycie chciałam czymś zaskoczyć. Wystąpiliśmy z prośbą do fundacji Okularnicy o udostępnienie dwóch tekstów, do których nikt nie napisał muzyki. Mam w zespole dwóch kompozytorów, więc było to naturalne, że każdy powinien mieć możliwość spełnienia siebie. "Miłości potrzebna jest epika" to ewidentnie wiersz. Drugi tekst ”Sprzedam cię” to piosenka. Na screenie widać wyraźnie pokreślone fragmenty, ten utwór formował się. Muzykę do niego napisał Hadrian Filip Tąbecki.

Szykuje się Pani do nowego projektu. Tym razem zajmie się Pani piosenkami Jerzego Wasowskiego. Interpretacja Osieckiej tak spodobała się panu Grzegorzowi Wasowskiemu, że pojawiła się wola współpracy i zaproszenie do projektu. Kiedy możemy spodziewać się efektów?


Premiera zapisana jest na 31 maja w Warszawie i zbiega się z rocznicą urodzin Jerzego Wasowskiego. Wierzę, że uda się zrealizować ją w tym terminie. Pracujemy z muzykami nad materiałem. Warto podkreślić, że nie będzie to stricte koncert piosenek Jerzego Wasowskiego z Jeremim Przyborą z Kabaretu Starszych Panów. Pojawią się utwory napisane z innymi artystami – Wojciechem Młynarskim, Bronisławem Brokiem, Antonim Marianowiczem...

W przypadku piosenek Osieckiej interpretowałam je jako aktorka, szukałam opowieści o kobiecie, miłości. Pracując nad utworami Wasowskiego skupiłam się nad tymi, które wprawiły mnie w zachwyt. Dają pole do działań aktorskich. Trzeba mieć na uwadze, że to niezwykle trudna muzyka. W końcu Jerzy Wasowski był kompozytorem jazzowym.

Rozmawiamy o muzyce, pięknych utworach, ale Katarzyna Żak to znana, ceniona i lubiana aktorka. Teatr, film to pierwsza i jedyna miłość zawodowa?


Miłość, która jest podzielona. Teatr, kamera to prawdziwy narkotyk. Jeśli się to lubi, rzeczywiście szala jest przeważona na ten gatunek. Do teatru trafiłam, gdy zachwycano się teatrem muzycznym. Spektakle budziły duże zainteresowanie. Sama debiutowałam w "Sztukmistrzu w Lublina". Następnie było "Zezowate szczęście". Śpiewanie zawsze mnie inspirowało i było obecne. Stało się integralną częścią mojego życia zawodowego.

Stworzyła Pani wyjątkową postać w serialu "Ranczo". Widzowie pokochali Solejukową, która stała się bardzo popularna. Czy momentami Kazia najzwyczajniej w świecie nie denerwowała Pani?


Ona jest tak dalece inna niż ja. Czytając scenariusze kolejnych odcinków, serii zastanawiałam się, co przygotują scenarzyści. To wymagająca rola, ale pozwalająca na wiele ciekawych doświadczeń, wśród których była nauka włoskiego. Podziwiam Solejukową. Ta postać pozwoliła pokazać kobietom w Polsce, że jest w nich siła. Niezależnie od pochodzenia, wykształcenia, stylu ubioru. Zawsze można osiągnąć sukces, spełnić marzenia. Jej pasja do samorealizacji jest godna podziwu.

Lubi Pani pierogi? Na święta dom Żaków pewnie w nich tonie?


Lubię pierogi, ale rzadko je robię (śmiech). Są pracochłonne. Każdy pyta, czy przywiozłam z sobą pierogi. Odpowiadam, że nie i zapraszam do wspólnego lepienia.

Jeździ Pani konno? Pytam, ponieważ naturalne wydawało mi się, że męża musiała Pani poznać w szkole teatralnej bądź na planie filmowym. A tu niespodzianka – obóz jeździecki.


Tak właśnie było – obóz jeździecki w szkole teatralnej. Przygotowując się do zawodu aktor musi zdobyć pewne umiejętności. Tak się stało w moim przypadku, co też pozwoliło mi poznać przyszłego męża. Co do koni, potem chyba raz tylko byłam na jeździe konnej. Nie ukrywam, że boję się koni, a zwierzęta to wyczuwają.

W czasie pandemii korzystamy z różnych form rozrywki online. Filmy, spektakle teatralne, koncerty. Mimo wszystko tęsknimy jednak za atmosferą tych wydarzeń. Jak jest z tą tęsknotą za widzem u artystów? Co Pani czuje, przechadzając się po pustym teatrze?


Smutek, pustkę, nieprawdopodobną i przerażającą ciszę. Proszę mi uwierzyć – nie ma ważniejszego momentu niż trzy minuty przed spektaklem. Czekamy na rozpoczęcie, na widowni jest życie, ruch, głosy. Teraz tego nie ma. Zawsze w momencie gongu pojawia się cisza, ale słyszmy państwa oddechy, widzimy twarze, oczy. Gdy była możliwość otwarcia teatru w reżimie sanitarnym przy 25% miejsc, a wszyscy w teatrach pracowali za 1/4 stawki, nie było osoby, która odmówiłaby grania. Te 3-4 puste krzesła nie były w stanie zaburzyć euforii artystów i publiczności.

Czego życzyć Katarzynie Żak?


Zdrowia. Jak pokazuje ostatni rok, jest ono najważniejsze.

Czytaj również: Rozmowa z Zofią Domalik


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w powiecie piaseczyńskim.
Najciekawsze wiadomości z przegladregionalny.pl znajdziesz w Google News!
 
Reklama
Reklama