Przed nami sezon piwny. W głównej mierze to pogoda sprzedaje piwo i decyduje o tym, kiedy rozpocznie się sezon piwny w tym roku i ile potrwa. Oprócz tego istotnym czynnikiem mającym wpływ na konsumpcję piwa jest cena. „Stawiam kolejkę” - czasami taka sentencja to nobilitacja w oczach współbiesiadników, ale czy przy perspektywach wzrostu cen często zobaczymy takie gesty. Wszystko zaczęło się w Niemczech. Tamtejsi producenci piwa ostrzegli i to jeszcze przed wojną w Ukrainie, że jeżeli rząd nie zdecyduje się na stanowcze działania, ceny piwa drastycznie wzrosną. Cena gazu wzrosła w ciągu roku o 430 proc, prądu o 250 proc., a palety są droższe półtorakrotnie. W górę idzie słód jęczmienny, droższe są nawet korki i podstawki, nie mówiąc już o szklanych butelkach, które podrożały o 80 proc. – wyliczali przedstawiciele niemieckich browarów. W górę idzie koszt praktycznie wszystkich składników, a browarnicy boją się nawet o to, czy wystarczy im butelek do rozlewania bursztynowego trunku. Ale to nie tylko problem naszych zachodnich sąsiadów. Polacy również muszą przygotować się na to, że tanio już było. Te wakacje to będzie szalony wzrost cen tych alkoholi. Branża szacuje je nawet 30%, a więc sporo powyżej inflacji. Droższe są surowce, energia, transport i opakowania, rosną składowe kosztów, czyli płace i akcyza. Kiepski kurs złotego do walut światowych, obciąża importerów. Największych podwyżek cen na półkach można spodziewać się jesienią. – Rosnące koszty zakupu stanowią wyzwanie dla rentowności naszej działalności. Dlatego wprowadzamy znaczące podwyżki cen sprzedaży naszych produktów – zapowiedział Robert Ogór, prezes grupy Ambra, przy okazji publikacji kwartalnych wyników spółki. – Te same problemy, które dotknęły Ambrę, dotykają całą branżę – mówi „Rzeczpospolitej” Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich. – Wszyscy mamy podwyżki akcyzy, w tym roku było 10 proc., następne będą po 5 proc., to ścieżka dochodzenia do wytycznych unijnych – dodaje.
Drożyzna robi swoje
Główne powody podwyżek w całej branży alkoholi powtarzane są jak mantra. To drogie zboża, horrendalne podwyżki cen energii, która wpływa też na wzrost kosztów opakowań, ceny paliw podnoszą koszty transportu, rosną płace i wzrasta w sposób niekontrolowany inflacja. Przed rokiem słód jęczmienny kosztował 1,6 tys. zł za tonę, dziś nawet cena 3,2 tys. zł a producenci słodu zapowiadają, że jeśli zbiory nie będą satysfakcjonujące, może dojdzie do 4 tys. zł za tonę. - Wysoka inflacja oraz kolejne zaplanowane podwyżki akcyzy będą wywierać dalszą presję, dlatego spodziewamy się, że średnia cena piwa w kolejnych kwartałach nadal będzie rosnąć - mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny związku Browary Polskie, reprezentujący największych graczy na rynku. O ile większość wypijanego w Polsce piwa, produkuje się w kraju o tyle większość, co oczywiste wina pochodzi z importu i tu w grę wchodzi kurs walutowy a ten „sprzyja” podwyżkom.
Jakie piwa „ucierpią” najbardziej?
Zdrożeją wszystkie, ale które segmenty piw będą sprzedawać się najlepiej, a które słabiej? – Obserwując branżę piwną od jakiegoś czasu, widać, że piwa bezalkoholowe to trend numer jeden na rynku. Wiąże się to przede wszystkim ze zmianą stylu życia konsumentów w Polsce, w którym ogranicza się konsumpcję alkoholu i pokazuje, że liczy się jakość. Konsumenci szukają nowych smaków, stąd też widać stale utrzymujący się trend piw z różnorakimi dodatkami, najczęściej z owocami – mówi Michał Sułkowski, autor bloga „Kilka słów o piwie”. Jak drożyzna i rosnąca inflacja przełożą się na ceny i konsumpcję piwa? – Przy ogólnym wzroście cen, zarówno surowców, opakowań, usług oraz akcyzy, ceny najtańszych piw również będą musiały pójść w górę. Oznacza to, że przy zmniejszającej się różnicy cen między różnymi typami piw, konsumenci będą bardziej skłonni wybierać rzemieślnicze i regionalne piwa, oferujące ekstra wrażenia smakowe, kosztem właśnie najprostszych, najtańszych produktów – dodaje Michał Sułkowski. Podobnego zdania jest Paweł Leszczyński, organizator Warszawskiego Festiwalu Piwa. - Coraz popularniejsze są piwa smakowe i bezalkoholowe oraz niskoalkoholowe. To najlepiej rozwijający się segment. Są tańsze w produkcji, bardziej odpowiednie na upał. Gorzej będą sprzedawać się bazowe marki koncernów i droższe eksperymentalne piwa z małych browarów. Już teraz widać wzrost podaży tych piw i zmniejszenie popytu - mówi Paweł Leszczyński.
Napisz komentarz
Komentarze