Podczas wtorkowego i czwartkowego posiedzenia sąd przesłuchał m.in. funkcjonariuszy policji, którzy interweniowali w tym dniu, a także pracownicę urzędu miejskiego i radnego Piotra Napłoszka, którzy byli na miejscu zdarzenia i zabiegali o to, by powstrzymać wycinkę cennych drzew w centrum Milanówka. Przedstawiciel urzędu miejskiego złożył także podczas posiedzenia sądu wniosek o naprawienie szkody wyrządzonej miastu tą wycinką.
Rzeź czy gospodarka leśna
Oskarżony udowadniał przed sądem, że nie złamał prawa, gdyż jak wynikało z jego wypowiedzi, mógł dokonać wyrębu w ramach zwykłej gospodarki leśnej, do czego został upoważniony przez leśnika. Przedstawicielka urzędu miejskiego zeznała jednak, że zgodnie z jej wiedzą, inne procedury niż te, na które powołuje się oskarżony, dotyczą terenów leśnych objętych ochroną konserwatorską, a układ urbanistyczny Milanówka jest traktowany jako zabytek.
Funkcjonariusze policji zeznali, że organizator wycinki zapewnił ich podczas pierwszej interwencji, że ma niezbędne pozwolenie, ale nie przy sobie. Dlaczego nie zażądano od niego, aby dokumenty okazał, a do tego czasu nie wstrzymano wycinki? Jak zeznali funkcjonariusze policji, w straży miejskiej usłyszeli, że takie pozwolenie jest i że leśnik oznaczył drzewa do wycinki. To prawda, ale oznaczonych było tylko ok. 20 chorych lub suchych drzew, które zgodnie z pozwoleniami, miały zostać usunięte.
Druga interwencja policji
Policja na skutek interwencji m.in. radnego Piotra Napłoszka drugi raz zjawiła się na miejscu wycinki drzew. Została więc ona wstrzymana dopiero około godziny 14.00. Niestety, do tego czasu wycięto – jak wynika z aktualnej inwentaryzacji pracowników urzędu, 71 (a nie jak sądzono 67), w większości zdrowych klonów i dębów.
Ważną dla tej sprawy okolicznością może być to, że nie wszystkie oznaczone do wycinki drzewa, zostały do tego czasu wycięte. Dlaczego zaczęto wyrąb od drzew nieoznaczonych? A tak było, jak zeznali świadkowie.
Kolejne posiedzenie sądu odbędzie się 19 stycznia 2023 roku. Sąd ma wysłuchać wówczas, jak się zdaje kluczowego dla sprawy świadka, czyli leśnika ze starostwa, na którego słowa i zezwolenia powołuje się oskarżony.
Ekologiczna strata
Przypomnijmy akt oskarżenia przeciwko Łukaszowi M. o czyn z art. 181§1 kk., czyli o spowodowanie zniszczeń w przyrodzie, które podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5, prokuratura skierowała do sądu w listopadzie ubiegłego roku.
– Drzewa, które wycięto, pokrywały prawie pół hektara, czyli produkowały dziennie ok. 300 kg tlenu, a więc tyle, ile potrzeba dziennie dla tysiąca osób – powiedziała Joanna Miś-Skrzypczak z Fundacji Musszelka. – Te drzewa przeciwdziałały tworzeniu się w centrum miasta wysp ciepła i wyłapywały zanieczyszczenia. To ogromna strata dla nas wszystkich, że zostały wycięte.
Napisz komentarz
Komentarze