Prezydent Pruszkowa Paweł Makuch, jego zastępca Konrad Sipiera oraz pracownicy urzędu miasta spotkali się z mieszkańcami przy mostku nad Utratą w Malichach. Pruszkowianie przybyli tutaj, aby podzielić się swoimi obawami i wyrazić sprzeciw wobec niektórych rozwiązań zaplanowanych przy inwestycji pod nazwą „Rewitalizacja Utraty”.
Niepojęta ilość wierzb
Przy miejscu spotkania największe emocje wywołała ogromna ilość wierzb nasadzonych przy ścieżce biegnącej obok rzeczki. Drzewka są posadzone w kilku rzędach tuż przy sobie. W tej chwili rośliny są niewielkie, jednak w szybkim czasie urosną tak, aby stworzyć ścianę zieleni po obu stronach dróżki.
- Nie chcemy spacerować w środku tunelu, bez widoku na Utratę czy tutejszą przyrodę. Kiedy drzewka urosną, nie będziemy mieli nawet możliwości przejścia na polankę, żeby położyć się na kocyku i miło spędzić czas. Dodatkowo rośliny urosną również wszerz, dlatego „wejdą” na ścieżkę i ją pomniejszą — zauważył jeden z mieszkańców.
- To nie jest naturalny gatunek drzew w tym miejscu. Nie mówimy tu o procesie urozmaiceniu przyrody, tylko o jego degradacji. Środowisko było w tym miejscu dostatecznie różnorodne przed Państwa interwencją – dodała kolejna mieszkanka Malich.
Jak szybko się okazało, projekt rewitalizacji był tworzony na podstawie bardzo konkretnych wytycznych. Było to konieczne, aby gmina mogła starać się o zewnętrzne dofinansowanie inwestycji. Oznacza to, że w projekcie była z góry narzucona ilość nasadzeń, a także lista roślinności, którą można wykorzystać. Mieszkańcy niemal jednogłośnie uznali, że ta specyfikacja nie sprawdziła się w tym miejscu.
- Kto nie chce tutaj tych wierzb? – zapytał prezydent. Niemal wszyscy obecni podnieśli ręce.
- To ustalone – uznał prezydent. – Drzewa można przesadzić – dodał.
Wierzby prawdopodobnie zostaną posadzone w innym miejscu miasta. Prezydent Makuch myśli o Gąsinie. Drzewa muszą być gdzieś przeniesione, aby Pruszków nie stracił dofinansowania. Niestety prace związane z transportem roślin, będzie musiał pokryć budżet gminy.
Zniszczone korzenie
Zebrani mieszkańcy i władze miasta wspólnie ruszyli dróżką wzdłuż Utraty w kierunku szpitala na Tworkach.
- Jesteśmy na terenie placówki medycznej. Tutaj będzie wytyczona ścieżka dalej w kierunku torów WKD – pokazał zebranym prezydent.
Mieszkańcy chcieli poznać przyczynę zdartej ziemi w tym miejscu. Zauważono również, że przy pracach ucierpiały niektóre korzenie drzew rosnących w niewielkiej odległości od rzeki.
- W tym miejscu musieliśmy zrobić przecinkę, gdyż rosła tu trawa o wysokości prawie dwóch metrów. Uniemożliwiała ona wytyczenia ścieżki i wykonanie jakichkolwiek innych prac. Pozbyliśmy się jej i zdarliśmy darnie. Możliwe, że podczas tych prac poruszyliśmy niektóre korzenie. Dlatego teraz musimy je zabezpieczyć. Do tego nas zobowiązuje umowa z miastem – wyjaśnił przedstawiciel firmy realizującej inwestycję. – Podczas kolejnych prac w tym miejscu nie planujemy wykorzystania ciężkiego sprzętu wśród drzew – dodał.
Altanki kością niezgody
Realizator prac opowiedział o konkretnych planach działania przy budowie ścieżki. Okazało się, że powstaną tu między innymi ławki i altanki, w których będzie można posiedzieć i odpocząć podczas spacerów.
- Nie chcemy tu takiej małej architektury. Ta część miasta jest piękna, dzięki dzikości przyrody. Altanki całkowicie zniszczą charakter tego miejsca – wypowiedział się jeden z mieszkańców. Większość przybyłych go poparła.
- Musimy zauważyć dwie rzeczy. Ten teren należy do szpitala, dlatego rozwiązania tu zaplanowane, powstały w porozumienia z placówką i musimy je brać pod uwagę. Dodatkowo dzisiaj większość z Państwa przybyła na spotkanie z najbliższej okolicy. A powinniśmy również pomyśleć o osobach z innych części miasta. Oni z chęcią spędzą tutaj czas i skorzystają z ławek czy altanek – przekonywał prezydent.
Uczestnicy spotkania nie zostali przekonani tymi argumentami. Wielu uznało, że z małej architektury w Malichach będą korzystali głównie wielbiciele trunków alkoholowych. Mieszkańcy boją się, że okolica stanie się niebezpieczna.
- Rozumiem te obawy. Mogę jedynie zapewnić, że planujemy również zainstalowanie monitoringu. Straż miejska będzie patrolowała tę okolicę – zapewnił Paweł Makuch.
Ochrona środowiska
Wielu mieszkańców martwi się o przyrodę wokół Utraty. Prace nad rewitalizacją, zamiast ją wzbogacić, według nich ją niszczą.
- Mamy okres lęgowy ptaków. Działania w tym czasie to okrucieństwo. Dodatkowo jest to nielegalne. Ja mieszkam obok Utraty i słyszę piski piskląt z miejsc, gdzie prowadzone są prace – zauważyła jedna z mieszkanek.
- Przy ścieżce planowane jest oświetlenie. To realna ingerencja w przyrodę. Szkodliwa ingerencja – dodał uczestnik spotkania.
- Nie wiemy ile zwierząt, już zostało przepędzonych z tej okolicy. A to dopiero początek. Minie wiele czasu, zanim one wrócą, jeżeli w ogóle – dodała kolejna zaniepokojona osoba.
Urząd zapewnił, że wszystkie prace są wykonywane zgodnie z przepisami i za zgodą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Porozumienie ze szpitalem w Tworkach
Na koniec spotkania prezydenci poprowadzili mieszkańców w okolice stawów w Tworkach.
- Miło mi poinformować, że na podstawie porozumienia ze szpitalem, teren, na którym jesteśmy, i gdzie będzie przechodziła ścieżka, o której mówimy, został nam oddany do użytku na długi okres. Oznacza to, że placówka medyczna nie będzie w tym miejscu ingerować, ani przez najbliższy czas nie powstanie tu żaden szpitalny oddział. Dzięki temu obszar zachowa swój dziki charakter – powiedział Paweł Makuch.
Mieszkańcy jednogłośnie pochwalili inicjatywę, jednak wielu nadal się obawia, czy „dziki charakter” nie zostanie zniszczony pracami podczas rewitalizacji okolic rzeki.
Dzisiejsze spotkanie to kolejna okazja wyrażenia swoich obaw przez mieszkańców, a także możliwość rozmowy o potrzebach i przyszłości Malich. Dzień wcześniej wiele osób z Pruszkowa postanowiło wypowiedzieć się na ten sam temat podczas sesji rady miasta. Pokazuje to jedynie, że sprawa cały czas jest bardzo ważna nie tylko dla mieszkańców dzielnicy Malich, ale i całej miejscowości. Dopiero po realizacji inwestycji okaże się, czy ich zdanie naprawdę zostało uwzględnione przez władze Pruszkowa.
Napisz komentarz
Komentarze